Laura 1986 cz.3

Laura 1986 cz.3
Wrócil wujek Marian z trzema butelkami piwa, na których bylo widac kropelki rosy.
– Marek?…, tez walniesz piwcio? – zapytal bez ceregieli.
– Marian, nie przesadzaj! – uslyszalem Laure.
– No prosze cie…, przeciez to nie dziecko… – odpowiedzial – …walniesz? – dokonczyl.
– Nie lubie, ale teraz kazde cos zimnego przyjme – odpowiedzialem.
Marian otworzyl pierwsza butelke d**ga butelka i podal Laurze. d**ga butelke otworzyl trzecia i podal mi.
– Dzieki – powiedzialem. Marian sam zostal z trzecia zamknieta butelka.
– Przeklenstwo skonczonych ciagów – blysnalem, a ciocia Laura zasmiala sie na chwile – byla po klasie mat-fiz. Wyciagnalem ze spodenek klucz od swojego pokoju i, stosujac dzwignie, jednym ruchem z wielkim hukiem otworzylem wujkowi piwo.
– Ot, dzisiejsza mlodziez…, dzieki – powiedzial i wzial solidnego lyka.
Tez lyknalem powazna porcje i stwierdzilem, ze piwo, jesli jest zimne, to wcale nie jest takie zle. Przeciwsloneczne okulary pozwalaly mi sie gapic na Laure, na to jak potwornie seksownie wyglada popijajac z butelki malymi lyczkami. Trzasnalem „szpiegowska” fote podczas jednego z lyków.
– No chyba zart jakis? – na niby oburzyla sie ciocia Laura slyszac dzwiek migawki. Popijalem zimne piwo z oblepionej piaskiem butelki myslami bedac juz w ciemni – „…zeby tylko wyszlo!!!” – modlilem sie w myslach o los zdjecia. Swiadomosc istnienia tej foty z odrzucona glowa, z futerkiem troszke wychodzacym spod majtek, z sutkami wbijajacymi sie w stanik
i z pieknie widocznymi wszystkimi srebrnymi lusterkami slicznych paznokci…, nawet nie chcialo mi sie szukac miejsca do zwalenia konia – wszedzie bylo w cholere ludzi, wiec nawet wydmy nie wydawaly sie bezpieczne.
Polozylem aparat na kocu i zakrylem go przed sloncem spodenkami
i koszulka. Znowu polazlem nad brzeg i znowu lazilem po kostki w wodzie. Myslalem o cioci Laurze a, kiedy zaczal mi stawac, usiadlem w tej cholernej zimnej wodzie i tak sobie siedzialem. Po kilku minutach zauwazylem, ze siada obok mnie ciocia Laura.
– I o czym tak sobie myslisz? – zapytala.
– O niczym – odpowiedzialem rejestrujac wzrokiem przez pól sekundy jej futerko pod majtkami zalewane przez male fale – w koncu o czym mozna myslec, kiedy sie tu jest
z powodu chcianej bezmyslnosci? – dokonczylem pytaniem niby gapiac sie w niebo a spod okularów zezujac na cycuszki.
– A czemu chcesz byc bezmyslny? – zapytala i wyciagnela nogi przed siebie, pozwalajac, aby fale sie na jej zjawiskowych stópkach rozbijaly. Normalnie rozwalal mnie ten widok, ale na szczescie zimna woda pozwolila mi ukryc podniecenie. Gdyby nie ten zimny Baltyk, stalby mi od Darlowa do Koszalina, a moze do Sztokholmu… – nie odpowiedzialem, usmiechnalem sie sam do siebie na mysl o wybijanych kutasem szybach w jakichs sztokholmskich domach.
– Co sie smiejesz? – nie umknelo Laurze.
– Nic…, kawal mi sie przypomnial – sklamalem i w panice szukalem kawalu, bo juz wiedzialem, ze bedzie drazyc.
– Jaki? – padlo pytanie, bo przeciez musialo pasc.
– Ten o zimnej wodzie, babie w PKS-ie i o kaczorze, stary troche – bylem z siebie normalnie dumny: zdazylem znalezc kawal i to na dodatek pasujacy do sytuacji.
– No tak, znam…, zbieraj sie, idziemy na obiad – powiedziala ciocia Laura.
– Juz? – przyrznalem glupa.
– Tak…, juz…, juz… – odpowiedziala.
– To bylo sie zamaczac tuz przed obiadem? – zapytalem ciocie.
– Bylo…, troche ochlody po tym prazeniu…, wstawaj, idziemy! – zakomenderowala.
Podnioslem sie i podalem Laurze reke pomagajac jej sie podniesc, na plecach czulem spojrzenia facetów, a w glowie slyszalem ich mysli – troche zbiezne z moimi. Zobaczylem jak Marian zwija juz jeden wiatrochron. Obladowani, tak jak rano, wrócilismy do osrodka, klamoty zostawilismy w pokojach i zeszlismy na obiad.
– Mamy jakies plany na popoludnie? – zapytala ciocia Laura miedzy jedna a d**ga lyzka fantastycznego, jak na restauracyjne standardy, rosolu.
– Kochanie, co tylko zechcesz – odpowiedzial wujek walczac z makaronem spadajacym
z lyzki.
– To moze sie przejdziemy wzdluz plazy po kostki w wodzie? – zarzucila temat Laura – troche mam dosc lezenia na patelni.
– Bardzo dobry pomysl – podchwycilem watek majac juz przed oczami wyobrazni te kilka zdjec cioci w sukience pod slonce.
– Dobra – zgodzil sie wujek.
Na d**gie danie byly ziemniaki, mizeria swietnie doprawiona i spory kawalek smazonego udka kurczaka – tez swietnie doprawione, i równiez swietnie przysmazone. Naprawde bylem pod wrazeniem – pierwsza w moim zyciu restauracja, która sie choc troche zblizyla do poziomu mojej mamy.
– To za godzine zbiórka? – rzucila ciocia zbierajac talerze.
– Ok, ja odniose – odpowiedzialem i cala sterte odnioslem do okienka.
Wrócilismy do swoich pokoi, wlaczylem radio i walnalem sie na lózko. Od razu zaczalem sobie walic myslac o cioci siadajacej obok mnie na brzegu morza – jaki to byl widok! Mokre futerko i sliczne stópki widziane z bliska! I te spojrzenia napalonych facetów, które wylawialem spod okularów i którzy doskonale wiedzieli, ze jestem w towarzystwie najladniejszej laski na plazy! Skonczylem w ostatniej chwili, bo ledwo schowalem tryskajacego wacka w majty uslyszalem pukanie do drzwi.
– Tak…
Zajrzal Marian.
– Czemu tobie radio gra, a nam nie? – zapytal w drzwiach.
– Ech…, zobaczymy – odpowiedzialem, wiedzac czego sie spodziewac.
Wstalem i poszlismy do pokoju wujka i cioci. Zajrzalem na tyly „Zodiaka”, rozwinalem petle z miedzianego drutu – pomoglo od razu, bez kombinowania z podlaczaniem drutu do czegokolwiek.
– Co ustawic? – zapytalem.
– „Trójke” – szybko odpowiedziala ciocia – dzisiaj sobota i lista przebojów.
W szoku lekkim bylem, ze to pokolenie tez tego slucha.
– Marek, za piec minut wychodzimy – powiedziala ciocia.
– Dobra – odpowiedzialem.
– Za piec?!!!. Dajcie mi dziesiec! – zaprotestowal Marian.
Wrócilem do swojego pokoju i szykujac sie do wyjscia znowu uslyszalem przez sciane orgazm cioci Laury.
„Kurwa…, chuj mnie tu strzeli” – pomyslalem i zaczalem Marianowi mocno zazdroscic.
Wyszlismy w koncu na ten spacer. Po lewej rzeka, po prawej plaza, w lapach lody wloskie.
– Idziemy na wschód, tam musi byc jakas cywilizacja – powiedzialem i w odpowiedzi uslyszalem dwa wybuchy smiechu.
Szlismy plaza, Laura troche mnie zaskoczyla, poniewaz nie zalozyla zadnej sukienki, tylko króciutkie spodenki dzinsowe i koszulke spod której przeswitywal stanik. Robilem im zdjecia od tylu, kiedy szli trzymajac sie za rece, z przodu kilka takich samych, kilka portretów cioci Laury, kiedy uroczo usmiechala sie do obiektywu. Doszlismy do Jeziora Kopan – fantastyczny widok w obie strony. Spojrzalem na licznik zdjec: 36. „Moze jeszcze dwa sie zmieszcza” – pomyslalem i sie zmiescily: dwa piekne portrety Laury – „Wujka sie wykadruje” – dokonczylem mysl z sadyzmem. „Cholera, gdzie ja te foty schowam? – pomyslalem sobie widzac juz w myslach powiekszenia 30×40, ale to bylo myslenie zyczeniowe: pól klatki ze„Smieny” na takim formacie z góry zakladalo jedno wielkie gówno.
– Wracamy – powiedziala ciocia.
No, to wracalismy, snulem sie za nimi i nie spuszczalem wzroku ze stópek cioci Laury.
Co chwile wylanialy sie spod wody i doprowadzaly mnie do szalu. Do tego jeszcze te fantastyczne nogi konczace sie cudowna dupcia. Wujek Marian wzial
w pewnej chwili Laure na rece i wrzucil ja do wody – razem ze soba. Podniesli sie po chwili totalnie rozesmiani w mokrych ubraniach.
– Zostancie tam! – zawolalem i szybko zmienilem film w aparacie.
– No…, takich fot nigdy nie mielismy – powiedzial wujek obracajac Laure w wodzie.
I od widoku cioci w mokrej koszulce szlag mnie nagle trafil, „Kurwa, co za dzien???” – pomyslalem i trzaskalem foty, jak opetany. Dobrze, ze miala biustonosz, bo chyba bym zwariowal.
W koncu wrócilismy do osrodka. Wujek z ciocia poszli sie przebrac w suche ciuchy, a ja delikatnie podgladalem ich ze swojego balkonu. Jak tylko zobaczylem calkowicie naga Laure wrócilem do pokoju i zrobilem sobie dobrze – wystarczyla minuta myslenia o jej cycuszkach, z rózowymi, sterczacymi od chlodu mokrego ubrania sutkami,
i o ciemnym, wilgotnym, futerku.
Na kolacje zeszlismy w ostatniej chwili. Obzarlem sie salatka warzywna
i chlebusiem z maslem.
– Chodz na telewizje – powiedzial po kolacji wujek.
Siedzielismy przed telewizorem w ich pokoju i gapilismy sie w jakies gówno.
– Lista leci – przypomniala sobie Laura.
– No wlasnie – odpowiedzial Marian – znasz taki patent? – to bylo skierowane do mnie.
– Jaki?
Wujek wstal, wlaczyl radio i wyciszyl glos w telewizorze.
– Widziales kiedys taki teledysk? Ubaw po pachy, jak przypadkowy obraz pasuje do muzyki – powiedzial siadajac z powrotem na kanapie obok cioci. Patrzylem sie w ekran telewizora sluchajac listy i faktycznie cos w tym bylo. „Golebi puch” Lombardu na jedenastym miejscu idealnie wpasowal sie w jakis ruski film wojenny. Nagle zadzwonil telefon. Ciocia z wujkiem popatrzyli na siebie zdziwieni, a ciocia siedzac blizej telefonu podniosla sluchawke.
– Tak, slucham?…, Tak…, juz podaje – powiedziala podajac sluchawke wujkowi.
Marian popatrzyl pytajacym wzrokiem.
– Nie wiem, jakas baba do ciebie – szepnela Laura zaslaniajac dlonia mikrofon.
– Tak, slucham…, tak…, jak to laczysz? W pracy siedzicie?
Laura podeszla do radia i je troche sciszyla. Teraz bylo nawet slychac, jak kobiecy glos
w sluchawce zmienil sie w meski.
– Czesc – odpowiedzial wujek – …jak to przyjada?… Przeciez odwolali…, dobra, bede na rano.
Odlozyl sluchawke.
– Kurwa mac! Niemcy jednak przyjada, strasznie ponoc przepraszali, ale cos im sie mocno zesralo – powiedzial do cioci.
– Marian, opanuj sie, jak ty mówisz?
Wujek popatrzyl na mnie.
– Laura, nie zartuj sobie, przeciez to nie jest trzylatek, który nie slyszal takich slów – powiedzial.
– I co niby teraz? – zapytala ciocia.
– Nic, kurwa, wsiadam w samochód i jade do roboty. Wyglada na to, ze w poniedzialek kolo pólnocy wróce.
– Ide na dól, moze jeszcze ktos tam bedzie – powiedziala ciocia.
– Czyli gdzie? – zdziwil sie Marian.
– Na stolówke, moze uda sie zrobic ci jakies kanapki.
– Laura, daj spokój, objedzony jestem kolacja, jutro rano w domu zjem sniadanie. Kochana jestes – dodal.
Zabral saszetke z maszynka do golenia, szczoteczka do zebów, zalozyl marynarke, pocalowal Laure i wyszedl machajac mi reka.

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir