Karolina i Robert. 16

Karolina i Robert. 16
Przez nastepna godzine faceci chodzili kolo mnie jak samce na zerowisku… kazdy chcial choc dotknac… musnac tyleczka… a okazji do rzniecia nie bylo.
Robert byl w swoim temacie sportu… oni patrzyli i kazdy czekal…
Gdy siadalam wsród dziewczyn celowo nogi zakladalam tak, ze bylo widac wiecej…
Kusilam, podpuszczalam… i nic…
Gdy czasami chlopaki zagadywali usmiechalam sie… az nie wytrzymalam…

– Panowie, czekam tyla, aby wam dac… szukajmy okazji…
Az wsciekli sie… pewnie, ze sa z zonami…
Ale powoli one zaczely belkotac… smialy sie za glosno i komentowaly ostrzej…
– A ty Karolino, to ziólko jestes co ?
– Jeszcze jakie… wtórowala Anka…
One to byly Patrycja i Anita.
Anita byla Marka, wiec byla z nami na zawodach…
– Podobno w Niemczech dala czadu… ciagnela Anka… ?
– Widzialam ja z jednym Anglikiem jak szla do hotelu…
– To nie to… ale byla afera, bo dwóch gosci w barze potraktowalo mnie jak kurwe z Polski…
– I co ?
– Robert obil im tak geby, ze do dzisiaj nie wiedza jak wymawia sie kurwa…po polsku…
Ale smiechu bylo…
– Dziewczyny… do dna jedziemy…

Kazda chlapnela, my z Anka soku, one szoty…
Jeszcze chwila..
– Tez bym chciala, aby mój walczyl o mnie…
– A jak dal rade dwóm ?
– Robert cwiczy sztuki walki raz w tygodniu, prawie ich zabil…
– A policja byla… ?
– Co ty, jeden telefon i ochroniarze tego wspólnika z Niemiec przyjechali i gnoi wywiezli do portu…

Zaczely naprawde glosno sie smiac…
– A po co do portu ?
– Jak to po co… kula w leb i do kanalu…
Jeszcze bardziej sie zasmialy… ale po chwili doszlo to do nich… kula w leb… wspólnicy… ochroniarze… jeden telefon…. perly za 20 tys euro… dla mnie…
Smiech i lekki strach… u kogo siedza w goscinie… i niech potem mala mysl, w razie czego zakielkuje…ze nie warto bedzie opowiadac za duzo… prawda ?

– Dziewczyny pijemy za zdrowie Pani domu… wtórowali ich mezowie…
Wojtek od Anki byl cichy… duzo siedzial w telefonie… i przed 21 naprawde zaczal sie zbierac…
Dziewczyny akurat walkowaly Mariusza…
– Karolina, nie wiedzialysmy, ze ty i Mariusz jestescie razem…
Chwilka konsternacji…
– Tak, prowadzimy wspólne interesy… wydalam jego dwie ksiazki…
– I co, jest dobry… ?

Akurat dosiadla sie Anka, pozegnala swojego i zaczela realizowac swój plan…
– On jest bardzo dobry, nie tylko w pisaniu ksiazek…
– A w czym jeszcze…. polecialo pytanie pijanych kobiet… i ich smiech…
– Raz mu dalam dupy, a potem obsikalismy sie nawzajem…
– Ale numer… nigdy bym na to nie wpadla… zawolala Patrycja…
– Nie chcesz na mnie sie odlac… mlody… ? to byla teraz Anita…
– To nie jest dobry pomysl… odpowiedzial Mariusz…
– Alez jest… ja sie zgadzam… zawolala…
– Najpierw mnie zerznie, potem cie obsika… rzucila Anka.

Chwycila go za reke i wstali…
– Moge, zapytal sie mnie… ?
– Oczywiscie… idzcie tam… wiesz gdzie… ?
Poszli, panowie nawet nie odwrócili wzroku…

Dziewczyny byly juz zrobione, poczekam az Anka wróci i pójde z moimi…
One sa tak pijane, ze nie wiedza co mówia… powtarzaja glupie teksty, a jutro nic nie beda pamietac…

– A ja mu dam sie obsikac… tez to lubie…
– Masz ciuchy na przebranie.. ?
– Polkne wszystko… mojemu tez polykam… co nie wierzycie… ?
– Mów ciszej… moze twój maz nie chcialby o tym mówic w towarzystwie…
– On ma na to wylane…

I polecialy nastepne smiechy…
Cos po belkotaly… ale to bylo bez sensu…

Wrócili…. Anka az dostala rumienców…
– Uwielbiam go… raz juz lal, a i tak dal rade…
– W takim towarzystwie moge duzo… odpowiedzial…
– Teraz mlody sie chwalisz…
Popatrzylam na nie, sa juz zrobione, nie zauwaza jak ich faceci znikna…
– Polece do lazienki na chwile, a wy zajmiecie je czyms… ok… szybko zawolalam…do Anki…
– Lec..

Nowy tampon, zel w dupe, cyce do przodu i lece…
Podeszlam do nich…
– Robert idz do kobiet, pytaly sie o ciebie…
Zabrzmialo to jak rozkaz, i mysle, ze chcialam aby to tak zabrzmialo… kazdy i tak wie, o co chodzi…

– A nasze kobiety… ?
– Nie kontaktuja, na pewno przez nastepne 10 minut nie wytrzezwieja, zreszta, maja dobre towarzystwo… nakrecaja sie na mlodego…
– Powaznie… ?
– To tez sa kobiety i tez maja cipki… a po pijaku jest duzo latwiej…
– No nie wiem…
– A co ty, pies ogrodnika jestes… idziecie ?
– Masz racje… idziemy…

Gabinet jest dobrym miejscem… blisko i nie slychac…
Gdy weszlismy do razu podciagnelam spódniczke… a oni do piersi…
– Bluzka jest zajebista… gdyby moja w takiej chodzila… ?
– A ma takie piersi… ?
– Daj spokój, widzialas…
Poszly pocalunki… macanie tylka… reka w majteczki… i zdziwienie…

– Mam okres… dam w dupe i obciagne, kto chce gdzie… ?
– Wezme dupe… od razu rzucil Marek… ten od duzego…
Ok, wiec gruby idzie do buzi…
Wypielam sie…
– Wjedz na ostro, juz jestem rozruszana…
Pewnie pomyslal o Robercie…
Jurek sam sciagnal spodnie i usiadl sie na krzesle
Stal mu i byl taki piekny… maly, a gruby… no i wygolony…
Nachylilam sie, on chwycil mnie za wlosy, otworzylam buzie do wziecia i w tym momencie Marek wpakowal mi kutasa po jaja, a Jurek wcisnal na siebie…

Oj wy brutale… myslicie, ze bedziecie brali mnie na ostro tak jak lubicie… wy jeszcze nie wiecie, co to znaczy byc mocnym i brutalnym, do prawdziwego bólu…
Teraz zrozumialam, jak seks z czarnymi macho zmieni moje postrzeganie i wyobrazenie o seksie…
Przypomnialam sobie slowa…
– Mozna wszystkich… pieciu…
A teraz mam tylko dwóch i to prawie normalnych…
Oni chca mnie zadziwic ?

Otworzylam jeszcze mocniej buzie i wszedl caly…
Nogi rozszerzylam, majteczki byly tylko lekko przesuniete… wchodzil jak tlok w dobrze naoliwiony otwór…
Chcialam to skomentowac… ale wolalam obciagac…
Nie zwazal, ze bylam 2 godziny u fryzjerki… szarpal i wciskal glowe, chociaz i tak bralam po jajka…
Ostre pchniecia z tylu rozgrzaly mnie juz na maksa…
Majteczki otrzymywaly tampon na miejscu, wiec rozluznilam sie ile szlo…
Poszedl trzask na tylek…
– Ale ty masz dupe… Robert to ma dobrze…
– Dobrze mi…. ryczal Jurek…

Chcialam powiedziec, aby sie nie zlewal za szybko… ale trzymal glowe dosc mocno…
A mam to w dupie… tak.. mam… jak nie wytrzyma to niech leje…
– Kurwa, ale sie ciebie pierdoli…
– A jak ciagnie… zaraz jej strzele do gardla… polkniesz wszystko szmato ?
I docisnal jeszcze mocniej… zaczal ruszac swoimi biodrami… sapac…

I strzelil… gleboko poszlo… wstrzymalam swoje ruchy… ustabilizowalam oddech i… polykalam…
Poszly trzy duze wytryski… chcialam troche puscic… ale nie ja… jestem kurwa pierwsza klasa…
On dociska, a ja polykam i lize, tak jak lubi… tak jak i ja lubie…

Rozluznil sie… puscil… podnioslam glowe… odplynal…
– Dobrze ci ?
– Kurwa, jak ty umiesz to robic…
– Slyszalam, ze twoja tez dobrze polyka…
– Nie narzekam, ale ty robisz to jakos inaczej…
– Moze nie wkladasz jej kutasa do buzi jak lejesz…

Zawstydzil sie…
– Powiedziala ?
– Pijana kobieta powie wszystko…

– Mozecie przestac… mam ochote sie zlac w jej dupie…
Polozylam sie na biurku, tak jak przy Mariuszu rozlozylam rece na boki i lezalam z cialem gotowym na pierdolenie…
I pierdolil mnie… mocno i gleboko…
A mnie nic nie bolalo… smialam sie w srodku… ze mam tak rozjechana dupe, ze teraz to moge dawac zawsze i kazdemu w tylek, bez wzgledu na wielkosc…

Ale pomoge mu…. scisnelam ile szlo… i wychylilam sie dolem pomacac jajka… to zawsze dziala…
– O cholera…. zaraz strzele…
– Strzelaj sperma w te kurewska dupe…
Trzasnal mnie dwa razy…
– Zaraz sie spuszcze w tobie kurwo… na biurku twojego starego… albo nie… mam lepszy pomysl…

Wyszarpal kutasa, odepchnal mnie i strzelil na… biurko…
O dziwo… nie lecialo duzo… i trafil prawie w jedno miejsce…
– Zliz to… czy chcesz, aby to zobaczyl… ?
– Nie, nie moge na to pozwolic…
Zaczelam zlizywac…
– Mój maz bylby zly na mnie, ze zle sprzatam… dostalabym razy na tylek…
– Jaszcze tu … nie widzisz kurwo…!!!
Chwycil mnie za wlosy i pociagnal do ostatniej kropli…
– Przepraszam Panie…. juz zlizuje… a moge jeszcze wyczyscic ci kutasa… ?

– Dawaj… nie ociagaj sie… co ty sobie myslisz… ?
Specjalnie draznilam go, trzymalam u nasady i sie bawilam…
– Chcesz mnie ukarac… ?
– Jasne…
Zaczal sie nakrecac… a ja gralam role dla niego…
– Uderz mnie…
Zawahal sie…
– Za kare, prosze… Panie…
Uderzyl… tak troche…
– To za slabo za taka zniewage…
d**gi raz poszedl prawie porzadny….
– Juz nie bede Panie… jeszcze cos wylizac ?

– Nie juz wszystko…
– A waszych tylków nie mam wylizac… ?
– Co ?
– Przeciez chcecie full serwis, prawda ?
– Ja pierdole… a liz szmato…
Oparli sie o biurko… wypieli, a ja kleczac lizalam im tylki… z wyobraznia… czarnych dup… moich pieciu kochanków…
Lapalam kutasy i trzepalam, a mój jezyk wiercil im odlot…
Raz jeden, zaraz d**gi…
I nie wytrzymalam, wsadzilam sobie reke w majteczki… musze dojsc… tez mi sie nalezy…

Po chwili zaczelo mnie brac… zwolnilam im lizanie…
Spojrzeli…. odwrócili sie…
– Pomozemy ci suczko…
Postawili mnie do góry… objeli, jeden zaczal piescic lechtaczke, d**gi kakaowe oczko…
Delikatnie, z wyczuciem… obejmowalam ich, trzymalam sie na nich… a oni robili mi dobrze…
Szedl i to piekny… czulam go od dolu nóg, przez kolana, uda… az wybuchl… w brzuchu…
Calowali brodawki… a potem… nadstawilam usta…
Nie bylo chwili zawahania… poszly tak gorace pocalunki… tak szalone… a ja dostawalam wlasnie d**gi…
Tak pieknego seksu nie spodziewalam sie dzisiaj…
Mialo byc szybkie rzniecie, a tu cos takiego… zycie jest zaskakujace i piekne…

– Ubierajcie sie, dostalam swoje, czas wracac…
Po cichu weszlismy do salonu… a tam smiechy co nie miara… muzyka leciala dosc glosno…
Panie dostawaly wlasnie malpiego rozumu, a Mariusz i Robert z Anka tylko sie podsmiewali…
– A wy starzy gdzie byliscie… ?
– O Karolina ty tez … ?
– Dawalam im dupy w gabinecie Roberta, ale juz jestesmy… pijemy ?
– Jasne… kto polewa… ?
Anka prawie sie zsikala ze smiechu, Mariusz az sie skulil, a nasi biedacy zrobili sie czerwoni ze wstydu…

– I kto w to uwierzy… rzucilam… ?
– Ja… odpowiedzial Robert….
W jego oczach byly iskry… jak on szaleje za mna…
Faceci zmiekli, jednak Robert na nich dziala w jakis sposób, na osobnosci rznac to tak, ale w oczy mu nie patrza…
Co innego Mariusz… podszedl do mnie, klepnal w tylek…
– A dobrze bylo ?
Ich sie zapytaj… ?

Wszyscy spojrzeli sie w ich strone…
– Pierwsza klasa, jak zawsze… zawolali…
– O tak, ta suczka daje najlepiej z wszystkich… dodal Mariusz i scisnal mi posladek…
Akurat stalam za sofa, na której siedzialy Panie… wiec nikt i tak nie widzial…
– A ja, to co, nie bylo dobrze… zawolala Anka… ?
– Sorry, jestes równie dobra… sprostowal… tylko, ze przy swoim mezu to nie dalabys…. a ona da…

I wiecie co zrobil ?
Stanal z tylu, zaczal podciagac spódniczke…
Szybko spojrzalam sie na towarzystwo… na Roberta… na zony… te byly w innym swiecie…
A oni nawet sie nie usmiechneli …
– To bedzie przesada… zawolal Marek…
– To nawet nie wypada… rzucil Jurek…
– I kto sie odzywa… odpowiedzialam… ?
– A ja mam to w dupie… to znaczy zaraz bede mial… rzucil Mariusz…
– Robert… pozwolisz na to… ?
Nie odezwal sie…
A Mariusz rozpial rozporek… przylozyl… stal mu, po dwóch numerkach, musiala ta sytuacja podzialac jak cholera… i to byla prawda… tez chcialam tego… przy nich… czulam sie zupelnie bezwstydna… i ciagle napalona…
Faceci zaczeli oblizywac wargi… Anka swoje zacisnela, dostala wielkie oczy…
– On to zrobi naprawde… zapytala ?
– O tak…. juz wszedl… jeknelam… spojrzalam sie na meza… i zamknelam oczy…

Jebal mnie przy wszystkich… przy Robercie… na chama…
Takiego numeru jeszcze nie odwalilam…
Robil to delikatnie, ale dalo widac jak moje cialo reaguje… brodawki staly ponad material bluzki…
– Karolina, a te perly… to oryginalne… zawolala Anita… ?
– T..A..A…K…
– Robert, ty to masz gust… tez bym takie chciala…. Marek, kupisz mi ?
– Tak , kupie ci kochanie…
Cale towarzystwo zamarlo w trakcie ogladania sceny jak z pornola…
Faceci zaczeli wkladac rece w spodnie… nawet Robert…
To bylo takie nierealne, a takie prawdziwe… czulam w tylku kutasa i … cholera… bylo mi dobrze…
Zaczelam ciezej oddychac… taki numer… przeciez on zmienia nasze zycia…
Czy inni tez zdaja sobie z tego sprawe… ?

Nagle Mariusz wyciagnal…
Otworzylam oczy…
– Trzeba sie napic… zawolal… jest jeszcze szampan ?
Powietrze wylecialo jak z balonu… nagle kazdy mial cos do powiedzenia…
– Zjadlbym cos… dodal…
I nagle tez zrobilam sie taka glodna…
– Kelnerzy… Mariusz szalal… ciasto podawac… tu sa spragnieni ludzie…

Poprawilam spódnice… i polecialam do lazienki… Anka za mna…
– Ja pierdole… ale numer… nie krepowalas sie… ?
– Anka, mam to gdzies… wszyscy juz mnie brali… wiec, czego sie krepowac…
– Ale przy Robercie… ?
– On to uwielbia… im dziwniej i z szalenstwem… tym lepiej…
– A jemu tez juz dalas ?
– Nie… on czeka… zawsze dostaje ostatni… jest moim królem, najlepsze kawalki na koniec…
– Jestescie pojebani…
– Ja ciebie tez kocham…

Nastepny tampon, tylek wyczyszczony i nasmarowany… bez korka, bo i tak idzie jak po masle…
Wrócilysmy… podawali kawe i ciasto…
Robert nie spuszczal ze mnie wzroku… a byl on dziwny… mysle, ze pelen podniecenia… ale jeszcze cos innego tam bylo…

Kobietki szalaly do konca, nic nie beda pamietac… bo jeszcze kilka drinków poszlo…
W pewnym momencie Anita zaskoczyla…
– A mi Mariusz obiecal, ze cos zrobi…
Faceci nie wiedzieli o co chodzi, a my tak…
I nie za bardzo zwrócili uwagi na jej slowa… znowu poszly rowery, zawody…
Spojrzalysmy sie na siebie… a co nam szkodzi… facetom wolno, a im nie… ?
Poszly teraz oczy na Mariusza…
Wzruszyl ramionami… i kiwnal glowa na… tak…

– Idziemy… zadecydowala Anka…
– Dojdziesz za minute… szepnelam do Mariusza….
Chwycilysmy je za rece…
– My do toalety idziemy…
– To my do silowni… pokaze chlopakom nowego Tomahawka… rower…
Idealnie… to jest wieczór…

Musialysmy je prowadzic, pijane w sztok, cud, ze jeszcze cos kontaktuja…
Ale jak sie bawic, to na calego…
W lazience Patrycja usiadla sie na toalecie i zaczela odlatywac… dobrze…
– Anita, a ciuchy… beda mokre…
– To zdejme…
Zaczelysmy ja rozbierac… naprawde ma male cycki, ale stojace… cipka wygolona, zgrabna… w ogóle sie nie wstydzila… zreszta jej kontakt ze swiatem powoli sie tez urywal…
– Nawet ja mam wieksze… Anka sie zasmiala…
Przyszedl Mariusz…
– Dasz rade… ?
– Dam, juz mi sie chce lac…

Wsadzilismy ja do wanny, ona kleknela i otworzyla buzie…
– O… nauczona jak kurewka…
– Maz mnie uczy… a ja lubie… mówila, ale juz belkotala…
Anka zaczela rozpinac mu spodnie, wyciagnela…
– Tylko nie ruszaj nim… bo stanie… wtracil…
– Ty sie skupiaj…
– Ladny… powiedziala Anita…

Dobra minuta i zaczal lac… Anka trzymala i kierowala…
– Tylko nie po wlosach… bo sie wyda… zawolalam…
– Spokojnie…
I kierowala po cyckach. na cipe… a jak sie ustabilizowal… to poszlo do buzi…
Anita brala wszystko… nie polykala, tylko wylatywalo jej bokami…
– Dobrze wyszkolona jestes… powiedziala Anka… ale sie napalilam…

– Rób zdjecia Karolcia…
– Po co ?
– W razie czego jakby cos pamietaly…
Ma dziewczyna racje… jestesmy szmaty… ale o swoje trzeba dbac…
Strzelilam z 10 zdjec…

Skonczyl…
– Wsadz jej do buzi…
– Co ty ?
– Dawaj… co sie czaisz… ?
– Wylizesz mu kurewko, prawda ?
Kiwnela glowa…

Wsadzil glówke…
– Obciagaj mu, pokaz co umiesz… wtórowala Anka…
Cos w nia wstapilo… jak widzi sikanie to wariuje… mnie to tam nie bierze, ale ona zaczela grac..
Nagraj filmik… !!!
Wlaczylam…
– Glebiej… mlody zaleje ci buzke jeszcze sperma… tez polkniesz, prawda… ?
Kiwnela znowu…
Jej brodawki staly teraz tak jak moje… a Anka jedna reka dociskala jej glowe, a d**ga jego tylek…

– Strzelisz jej do gardla… ?
– Chyba nie dam rady…
Dobra, idziemy do d**giej…
Wziela jej glowe, otworzyla buzie i Mariusz wlozyl jej do polowy…
– Strzelaj foty…
Anka zaraz lapala ja za piersi… ale byla nakrecona… jeszcze cos odwali…
Dobrze, ze dziewczyna ledwo oddychala…

Ok, zalatwione… trzeba ja umyc… a ty znikaj…
Prysznic, ciepla woda… i w moment ja ogarnelismy…
Dziewczyna odplywala momentami….
Gdy wytarlysmy ja i mialam juz ubrac jej majtki, Anka zawolala…
– Poczekaj, sprawdze czy kontaktuje…
I wsadzila jej palce do cipy…
– Mokra kurewka… podobalo sie jej…cos czula… zeby tylko nie pamietala…
Czekalam, ale ona jej nadal grzebala…
– Anka, jestes niemozliwa… wykorzystujesz ja…
– Mam to gdzies… lubie cipki… a ty ?
Chwycila jej glowe… ale ona nie odpowiedziala…
Za to Anka pocalowala ja w usta…
– Zabawilabym sie z toba szmato… !!!
– Anka !!!

Wytarlysmy do konca i ubralysmy… jakby nic sie nie stalo…
Pod rece i do salonu…
Jejku jakie one ciezkie… akurat wracali panowie… dobrze..
– Wiecie co, trzeba albo je polozyc, albo jedziecie… zawolalam…
– Miejsc do spania jest duzo… wtracil Robert…
– Nie wiemy… tez wypilem szota…
– To zostajecie… zawolalam, ide przygotowac sypialnie…

Mielismy trzy pokoje goscinne, wiec zaden problem…
Po chwili wrócilam i panowie zaniesli je, pozegnalismy sie… Mariusz zamówil taryfe, podobno musial wrócic do babci, ale Anka chetnie zostala…
Kelnerzy ogarneli balagan, Robert zaplacil im i powoli zaczelismy sie klasc…

W pewnej chwili podeszla do mnie Anka…
– Karolcia, nie bedziesz na mnie zla…
– A co ?
– Bo mam glupi pomysl… trzyma mnie ciagle…
– Anka…
– Nie, ja wiem, ze Twój mnie nie wezmie, ale jakby mógl chociaz odlac sie na mnie… tak jak Mariusz… to przeciez nie bedzie seks, tylko przysluga taka przyjacielska… bez podtekstów… potem sie zalatwie sama…
– Nie wiem… ?
– Zapytaj sie… popros… Karolinka… prosze…
– Dobrze.

Poszlam do Roberta…
– Jest mi glupio, ale jest sprawa… z pogranicza seksu, ale daleko…
– Tak, kochanie… ?
– Jesli pójdziesz sie odlac , to móglbys to zrobic na Anke… ?
– Co ?
– Ona ma fetysz, lubi i jestem jej troche dluzna… prosze…
– Ale… ?
– Robercik, to nie bedzie seks, jakbys lal do muszli, ona wejdzie do wanny i potem posprzata…
– Nigdy tego nie robilem i raczej nie lubie…
– Ja tez, ale kiedys jak z podniecenia lalam pod siebie to Anka sprzatala po mnie… prosze…
– Dobrze…

– Kocham cie… ale zaraz mi wracaj… obiecales mi dorzniecie…
Poszedl…
Tez poszlam do lazienki sie przygotowac… i w momencie mycia cipki zaczelam sie denerwowac…
Anka zobaczy jego kutasa… tez sie jej spodoba… zaczynam byc zazdrosna ?
Nigdy takie uczucie mna nie szarpnelo…
Zdecydowanie to jest zazdrosc… jakby któras go dotknela… oj… jestem zazdrosna jak cholera… az mi serce mocniej wali…
Cale szczescie, ze on tego ode mnie nie wymaga… wiecie… leb za leb… bo… byloby ciezko…

Wrócil…
Nie odezwalam sie ani slowem, ale kutas mu stal… trudno, usiadlam sie i nadzialam od razu w tylek…
To byla Anka, jest bez szans jako kobieta, ale jest moja przyjaciólka…
– Jestes trzecim kutasem w moje dupce dzisiaj…
– Ilu sie w niej zlalo ?
– Tylko Mariusz… Marek zlal sie gdzies indziej…
Wchodzil pieknie… rozszerzylam póldupki, wszedl jeszcze glebiej….
– A Jurek ?
– Jemu obciagnelam i polknelam …
– Marek gdzie lal… ?
– Tez chcial abym wszystko zlizala….
– I co ?
– Zlizalam do czysta… wszystkim… z polykiem… a potem wylizalam im tylki… w gratisie…

– Wygial sie… jeknal… wiele razy jeknal…
– Tak czekalem na to… dziekuje ci, jestes wspaniala…
– A ja ci dziekuje, ze moglam sie zadowolic i ze wytrzymales… tak dlugo…
– Dla ciebie wszystko… przeciez wiesz…
Zeszlam, objal mnie i odlecielismy do samego rana…

——————————-

Ranek byl ciezki… tylek mimo wszystko troche bolal… moze pamieta jeszcze czarne kutasy… ?
Robert jeszcze spal… wyciagalam sie jak kotka… Boze, jak sobie przypomne jak Mariusz mnie zapial przy wszystkich… to az ciary dostaje…
Jestem ciekawa jak Robert sie czul… ?

Wstalam do kuchni… mamy gosci, a kelnerów juz nie ma… trzeba jakies sniadanie ogarnac…
Okazalo sie, ze cale jedzenie z wczoraj jest zapakowane w foliach i tylko wystarczy je wyciagnac…
10 minut i caly stól stal zastawiony… a i kawa juz zdazyla sie zaparzyc…
Mialam ubrany szlafroczek na gole cialo, tylko majtki ubralam, wiadomo dlaczego…
A fakt, ze zaraz sie obudza wszyscy juz mnie grzal…

– Cóz za piekny zapach… mozna… ?
Za mna pojawil sie Marek…
– Czesc, prosze, swieza…
Podszedl do mnie i pocalowal mnie…
– A to co ?
– Za wczoraj, bylas niesamowita…
– Ale chodzi ci o was, czy o mlodego… ?
– To z nami bylo wyprawa na Marsa, a mlody… to… bylem nawet troche zazdrosny…

Zaczelam sie smiac…
– Zazdrosny o kochanke… komiczne…
– Nie smiej sie, jestes wyjatkowa… dla mnie…
– Tak, ale i jestem zona Roberta, pamietaj… to, ze daje, to daje tylko dla niego… normalnie bylabym porzadna kobieta…

– Oj Karolinko, teraz juz przesadzasz….uslyszalam glos Jurka…
– No troche… ale to jest prawda, pozwalibyscie mi na takie zycie , gdybym byla z wami… ?
– Absolutnie nie… odpowiedzieli razem…
– I dlatego nie jestem z wami, tylko z Robertem i nikt, ani nic tego nie zmieni… rozumiemy sie ?
– Tak, spuscili glowy… i od razu spokornieli…
– To fajnie, jest jak jest… zaraz wasze zony przyjda i macie sie zachowywac…

– Kochana, one do poludnia nie wstana, leza nieprzytomne…
– Na pewno ?
– Odwalilem numer w nocy… nasmarowalem jej tylek i wlozylem…. nigdy w zyciu mi nie dala… a teraz nawet sie nie obudzila…
– Powaznie, zawola Marek… ?
– Zalalem jej dupe sperma, a wiecie pod kogo jechalem… ?
– Ja wiem…
– Tak, pod nasza Karolinke, jak w salonie dawala Mariuszowi… tak mnie to trzymalo, ze nie moglem przepuscic… zreszta, teraz tez mnie ta mysl bierze….

Podszedl i od razu reka poszla na tylek…
– Uwielbiam twoja dupke… i ciebie w ogóle… wybacz glupie gadanie, nie jest tego warte…. co innego ty…
d**ga poszla w majteczki… a, ze bylam lekko nagrzana… wiec nie reagowalam… wslizgnal sie pod szlafrok… dotknal lechtaczki… prad od razu…
Obejmowal mnie z przodu i tylu… Marek tylko patrzyl…
Objelam reka jego glowe… bo jakby mna zakrecilo troche… on od razu nadstawil usta… i poszlo… z jezyczkiem i slina….
– A na mnie to nakrzyczala… rzucil Marek…
– Do kobiety trzeba umiec dotrzec… jestes niespotykana… nie znam d**giej takiej kobiety…
– Potwierdzam… uslyszalam glos Roberta…

Odskoczyl jak oparzony…
– O, czesc szczesciarzu… komplementujemy Twoja zone od rana, bo dziewczynie sie nalezy…
– O tak, potwierdzil Marek.
– A wasze to co ?
– Jak zabite… mozna isc sie posmiac…
– Jestem glodny… zaczniemy zatem bez nich ….

Podeszlam do niego, dalo oczywiscie widac, ze szlafrok jest lekko rozpiety, moze nawet zobaczyl majteczki… a mialam te mocno przezroczyste… ale on normalnie objal mnie, przytulil i pocalowal…
– Witaj gwiazdeczko…
– Czesc mój ksiaze…
– Zobacz mloda pare… rzucil Marek… jak na miesiacu miodowym…
– My tak zawsze, jestesmy dla siebie stworzeni…. prawda mezu… ?
– Tak, to prawda… panowie wyspani ?
– Jasne… chociaz Jurek szalal ze swoja w nocy…
– A ona mogla ?
– W tym szkopul, ze ona nie wie, a Jurek zrobil sobie prezent urodzinowy…
– Co ty mówisz… ?
– Wzial ja w tylek, na sile… i udalo sie, nie obudzila sie…
– Poczekaj az teraz sie obudzi, dostaniesz za swoje…
– Nie strasz mnie… Karolina, to moze sie wydac ?
– Mnie tylek boli… jak nigdy nie dawala, to moze sie wydac…
– O ja pierdole… mam przechlapane…

Zasmialam sie…
– Kto broi ten sie boi…
– Nie straszcie chlopaka… rzucil Robert… moze sie uda… ?
– Uda… albo i nie uda…. nadal sie smialam…
– Jestes niemozliwa…
– Wiem… pa… ide sie ubrac…

W lazience ogladnelam zdjecia z wczoraj, fajne, wyrazne… i nie widac, ze pozorowane, jakby robily to z wlasnej woli…
W godzine bylam jak bóstwo…
Gdy wrócilam, zony konczyly sniadanie… Anka tez byla…
Jurek tylko kiwnal, ze jest ok…
– Nasze golabeczki obudzily sie… zawolalam ?
– Nie tak glosno, boja nas glowy…
– Tyle picia, nie dziwne…
– Przestan, ostatni raz w zyciu…
– Nigdy nie mów ze ostatni to raz… zawsze bedzie wiecej i wiecej…
– Nie , nie…
– Ale zabawa byla fajna, prawda ?
– Ja tam za duzo nie pamietam…
– Ja tez…
– Oj, dziewczyny bylo fajnie, bylyscie gwiazdami towarzystwa… prawda Panowie…
– Raczej ty… one tylko sie smialy… rzucil Marek…
– Ciszej… prosze… ciszej…

Wiec sie udalo, laska nie pamieta nawet kutasa meza w tylku… a moze cos czuje, ale wstyd sie jej przyznac, ze cos moglo byc…
Bo jak nic nie pamieta, to skad moze wiedziec, kto ja zasadzil… ?
Faceci poszli na telewizor…
– Dziewczyny… powiecie… cos sie dzialo ?
– Nic takiego, normalnie tyle, ze byla fajna zabawa… odpowiedzialam…
– No nie wiem, ktos dawal czadu… rzucila Anka…
– Ja malo pamietam… duzo gadania o seksie… a czy cos w lazience nie bylo… z jakims facetem ?
– Chcesz wiedziec, czy wolisz zapomniec… Anka drazyla… ?
– A mnie dupa boli… wiecie cos ?
Albo powiemy wszystko, albo nic… zawolalam…

Zrobila sie cisza… spuscily glowe, zrozumialy, ze to one dawaly czadu, ze my wiemy, i ze sa w szachu…
– Dobra, cisza… nic sie nie wydarzylo… ok… powiedzialam… ?
– Ok.
Puscilam oko do Anki… nie ma sensu tego ciagnac… jestem bezpieczna…
– Chodzcie, odpoczniemy…
Poszlysmy na taras, kolo basenu… mamy lezaki… jest cieplo… dojda do siebie…

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir