Przygoda pod namiotem – cz. 3

Anal

Przygoda pod namiotem – cz. 3
Kontynuacja mojej historii, która wydarzyla sie jakies 5-6 lat temu, wspólnie z kolega – jest calkowicie autentyczna, co do miejsc, akcji i odczuc.

Wieczór trwal dalej, my bylismy troche wypompowani po dwóch spustach… chyba nigdy w tak krótki czasie nie tryskalem. W mojej glowie lomotaly mysli – co my robimy i jednoczesnie jakie to jest super.. naprawde nigdy z zadna laska nie mialem takiego luzu, gadalismy co nam slina na jezyk przyniesie, i bez zadnej krepacji siedzielismy z kutasami na wierzchu.

Generalnie tamtego wieczoru zdazylismy obgadac wiele sposobów walenia konia, jak on to robi w domu, jak nie ma rodziców, albo potajemnie w wannie, ze u mnie jest podobnie. Siedzielismy juz tylko w samych koszulkach, calkowicie bez bokserek, co jakis czas bez zobowiazan dotykajac swoje kutasy, które stawaly i opadaly na zmiane. Bez slów od chwilowego masowania paly do pelnego wzwodu i spustu – jakby bylo to calkiem naturalne. Nie pamietam ile razy sie spuscilismy jeszcze, ale wiem, ze nie mozna bylo tego pózniej nazwac spustem – nic nie lecialo z kutasa. Przy 4 razie odwazylismy sie wyjsc z namiotu bo zachcialo nam sie sikac. Ubralismy tylko same spodenki, bez majtek. Stanelismy w cieniu budynku gospodarczego ogrodu, zeby przypadkiem nikt nie widzial nas nawet w ciemnosci – bardzo ciezko sika sie ze stojacym kutasem. Ja skonczylem swoje, on tak samo: „Wylales sie juz?” – zapytal – „Tak” – odpowiedzialem i chcialem schowac go do spodenek ale on zlapal mi go „Dawaj spróbujemy kto pierwszy” – wiedzialem o co chodzi, choc juz naprawde troche mój kutas wydawal sie zmeczony. Ja chwycilem jego, stalismy dalej obok siebie pod murem i mocno trzepalismy sobie wzajemnie, odchylajac tylko glowy do tylu. Czulem tylko mocne posuniecia na moim kutasie, wiec nie bylem jemu tez dluzny – to bylo naprawde ostre walenie, do samego konca sciagalem jego napletek odslaniajac porzadnie grzyba, on robil to samo. Czulem, ze jeszcze daleki jestem od orgazmu. Nie pamietalem kiedy tak bez zobowiazan moglem sobie walic, bawic sie bez kontroli – zwykle po minucie-dwóch takiego ostrego walenia, nawet samemu mialem ostry orgazm – a tutaj nic.. tylko bloga przyjemnosc, i to jeszcze mój wlasny kolega mocno mi trzepal. Jeczelismy po cichu, wzdychajac i mówiac jak dobrze… bylo to naprawde podniecajace obserwujac jego prezacego sie grzyba jak jest mu dobrze. Bylo to jeszcze dodatkowo podniecajace, bo nie gniezdzilismy sie w namiocie, tylko w pelni na stojaco, bedac obok siebie ze skrzyzowanymi rekoma masowalismy sobie paly. Po dluzszym czasie poczulem delikatne prezenia jego kutasa, on zaczal sie odginac jeszcze mocniej i poczulem jak dochodzi – calkowicie bez spermy, jedynie troche bezbarwnego soczku wycieklo z koncówki. Ja bylem jeszcze daleko, nawet przez mysli mi nie przeszlo, zebym mógl trysnac. Zwolnil troche, zeby sie pozbierac: „A Ty?” – zapytal – „Ja chyba nie strzele juz dzis niczym” – odpowiedzialem – „Czekaj sprawdzimy” – ukleknal i wzial go do ust, calego, od razu. Uderzyla mnie mysl, ze moze ktos nas zobaczyc, i jednoczesnie jeszcze bardziej doszlo do mnie co my robimy – kumpel doslownie kleczy przede mna i obrabia mi gale – I TO JAK!! Automatycznie zlapalem go za glowe i dopychalem nieco, musialem poczuc cos mocniej i bardziej zeby dojsc… Po paru minutach jego wytrwalosci poczulem to doskonale znane uczucie, ale jakby bardziej ociezale, on dalej nie przestawal. Poczulem skurcze i nadchodzacy wytrysk… Nie wyciagnal go z ust, trzymal go do konca – doszedlem – ahhhh jakie to bylo uczucie… krótkie i mniej intensywne niz poprzednie. Opadlem z sil. On wstal i nie mial nic w ustach – „nic nie polecialo, tak jak i mi” – powiedzial z usmiechem – „Zaryzykowalem, ale warto bylo” – tak to byl mój pierwszy raz, kiedy doszedlem w jego ustach.. Pozwolil sobie na to bo prawie byl pewny, ze nie bedzie musial pic mojej spermy, i udalo mu sie to. Bylem wycienczony.

Wrócilismy do namiotu, polozylismy sie spac, juz calkiem bez slowa – nie bylo na to sil. Tak jak stalismy, zsunelismy tylko spodenki i leglismy na karimatach.

Ranek przyszedl szybko, ja przebudzilem sie przed nim, spal na plecach, nie byl niczym przykryty bo noc byla ciepla, a jego penis stal jak maszt. O dziwo mój tak samo, bylem tym zdziwiony, myslalem, ze po takim wycisku bedzie mial dosyc. Zaczalem dotykac swojego kutasa, sciagnalem z niego skórke, byl mokry i czerwony – widac, ze mocno wyeksploatowany. Bawilem sie nim tak chwile, zastanawiajac sie, co wydarzylo sie tej nocy. Zastanawialem sie równiez co bedzie potem, co bedzie dalej. Czulem sie troche dziwnie, ale jednoczesnie caly czas na sama mysl przychodzilo podniecenie. Nigdy nawet na czacie erotycznym czy kamerkach internetowych, nie mialem takiej przygody. Swit zagladal przez moskitiere namiotu, bylo tam bardzo goraco. Troche sie poruszalem, Wojtek tez sie przebudzil ociezale sie przeciagajac – „A co to tu” – odezwal sie ochryple patrzac na swojego i mojego kutasa – „Widze, ze jeszcze im malo chyba” – powiedzial naciagajac od niechcenia swojego kutasa – „Ooooo ale jestem niewyspany, a kutas mi chyba zaraz odpadnie” – powiedzial – „Haha no tak mamy kaca masturbacyjnego” – opowiedzialem z usmiechem – „A jak Twój?” – zapytal. „No cóz, tak jak widzisz” odpowiedzialem „Stoi i ma sie dobrze”, przeciagalismy sie tak chwile ze sterczacymi palami… móglbym tak lezec i patrzec sie na te kutasy bez konca. On podsunal sie nieco w góre i wciagnal bokserki – strasznie sie opinaly, wiec przesunal je nieco, a jego kutas wyskoczyl przez nogawke – „Czyli nie opadnie pewnie” – powiedzialem z usmiechem – „No chyba nie, rano w weekend zwykle ide go zbic do kibla jak tak sie dzieje” – odpowiedzial ze smiechem. „Teraz nie musisz nigdzie isc, mozesz zrobic to tutaj” – „Nie wiem czy mam sile” – odpowiedzial z rechotem – „No tak to fakt, ale mój tez az sie prosi” – powiedzialem – „Racja, Twój sterczy tak, ze faktycznie mialbym ochote zwalic, mój juz mi sie znudzil” – „To co, ten ostatni raz?” – zapytalem od razu. Nie trzeba bylo dlugo czekac, teraz bylo juz widno, wyjrzalem tylko na ogród czy nikogo nie ma i nikt sie nie zbliza, kleknelismy naprzeciwko siebie i zaczelismy je macac, ja jemu i on mi – teraz bylo widac wszystko dokladnie, jak bardzo sie prezy, kazda zylke pulsujaca. Tym razem robilismy to powoli, tak leniwie o poranku. On zaczal juz szybciej oddychac, wiec kazalem mu przyspieszyc swoja reka, tak zeby dojsc jednoczesnie. „To coooo gotowyyy” – wzdychajac wypchnal z siebie slowa – „TAK” odpowiedzialem i za chwile trysnalem tym co udalo sie wyprodukowac w nocy. Po paru sekundach on tez polecial – obspermilismy swoje kutasy wzajemnie, ale masowalismy je dalej, to byl idealny nawilzacz… odplynalem, nic innego nie istnialo… jeszcze dobre 2-3 minuty leniwie ubijalismy piane, tak, ze sperma na naszych kutasach zrobila sie cala biala…
Opadlismy na karimaty ponownie.
„Ehhh chyba trzeba sie zbierac, bo nigdy stad nie wyjdziemy” – powiedzial Wojtek – „Chyba tak, trzeba jeszcze z dnia skorzystac” – odpowiedzialem wsuwajac bokserki na mokrego kutasa. Bylo mi wszystko jedno, czy jest czysty czy mokry, i tak musialem isc pod prysznic po takiej nocy.

Zwinelismy karimaty i spiwory, na szczescie wyschlo wszystko, nadawaly sie równiez do prania. Namiot zapakowalismy do futeralu i wzielismy wszystko na plecy. Faktycznie Wojtek wygladal jak po nocy pelnej alkoholu.
Okazalo sie, ze u mnie w domu nikogo nie bylo, rodzice gdzies wyjechali – to pewnie dlatego tez nikt nie wpadl do nas w odwiedziny rano. Pojechali zapewne na zakupy. Wojtek poszedl do kuchni, czul sie jak u siebie w domu, ja poszedlem wrzucic spiwór do pralki razem z innymi ciuchami i poszedlem caly nagi do lazienki. Wojtek mnie widzial z kuchni i krzyknal „Noooo teraz jaki odwazny, caly nago, a wczoraj to kazdy sie cykal”. Podobalo mi sie to, ze moge sobie chodzic nago przy kims, podobnie jak to mialo miejsce z moja dziewczyna. Wszedlem pod prysznic i po chwili drzwi sie uchylily, wszedl do mnie Wojtek – byl tez juz nagi. Wpadl do brodzika z usmiechem –
„Dawaj jeszcze wspólny prysznic i spadamy”. Umylismy swoje kutasy – tak-tak, znowu stanely, ale jednoglosnie stwierdzilismy, ze juz starczy nam tego na dzis. Po kapieli jeszcze podziwialem jego kutasa jak juz opadal, byl bardzo nabrzmialy i czerwony. Wojtek ubral sie w koszulke z zeszlej nocy i same spodenki, a jego kutas wisial swobodnie w nogawce. Pozegnalismy sie i on poszedl do domu.

Ja caly dzien o tym myslalem – od tej nocy i dnia nasze zycie zmienilo sie calkowicie… Nie bylo zadnego tabu, jak tylko zostawalismy sami to pojawial sie temat walenia konia, lub ruchania jakis lasek… Spoko uklad 🙂

Tak to sie zaczelo… i trwalo… niebawem kolejne przygody 🙂

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir