Dziecko. 14

Dziecko. 14
Cala noc nie spalam, plakalam i próbowalam nie obudzic meza. To dla niego sie poswiecalam, dla niego zostalam dupodajka, a cham, który mial byc moim szczesciem, wciagnal mnie w swiat, z którego nie moge sie wyrwac. Ten swiat dopadl mnie w chwili najwiekszego szczescia i obrócil przeciwko mnie.
Zakpil i ponizyl najbardziej z wszystkich. Jestem zla, wsciekla i zrozpaczona. Pytanie, czy usunac jest juz nieaktualne. Jest idiotyczne. Mój najwiekszy kochanek juz nigdy mnie nie posiadzie, nie spotkamy sie i nie dostane jego spermy. Wiec d**gie dziecko musze miec z kimkolwiek. I mam.

Albo architekt wnetrz, facet mily i przystojny, albo z zarzadca calego osiedla, taki sam. Nie byli zli, to nawet nie ich wina. I nie beda swiadomi, ze urodze któremus z nich dziecko. Ono bedzie mojego meza i moje. Nie wszystkie dzieci sa do siebie podobne. A nikt z nich nie byl rudy, ani czarny. Normalni faceci, zadbani, z forsa, wiec zdrowi i majacy silne geny. Postanowione, jesli zaszlam, to urodze. Koniec. Nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem.
Kurwa sie kurwila i zaszla. Zdarza sie. Idziemy naprzód.

Tyle, ze mezczyzni zbrzydli mi na teraz. Nic nie bedzie, zadnego pier… Dziecko, praca, maz. Musze spowazniec, bede mama i powinnam sie prowadzic lepiej. Zreszta tylko dwa tygodnie czekania. Poczekam.
Dzien za dniem, dom, dziecko, recenzje, czekanie… nuda, nuda… chociaz, trafilam na powiesc mlodego artysty, która zwala z nóg. Normalne objawienie, talent na miare naszych czasów. Jego jezyk prowadzi czytelnika po swiecie pelnym przemocy w sposób tak lagodny, ze czulam sie zupelnie bezpieczna, a ksiazka byla mocna. Wiele brutalnych scen, ale opowiedzianych spokojnie. Czulam emocje, ale jego spokój przekladal sie na wiele aspektów mojego zycia. I mysle, ze nie tylko mojego. Kazdy ma swoje problemy, mniejsze, lub wieksze.
On pokonywal je z lekkoscia, opanowaniem i uczuciem bezpieczenstwa. Spodobal mi sie styl. Po recenzji pojechalam do biura.

– Szefie, ten tutaj pisarz bedzie wielkim odkryciem. Czy mamy jego wylacznosc ?
– Nie, to jeden z wielu.
– Jest Pan w bledzie, to za jakis czas bedzie zyla zlota.
– Pani Karolino, jestem w tej branzy juz 25 lat, i wiem, co mówie…
– Ale ?
– Pani nawet tu nie pracuje na stale, prawda ?

Jaki buc, nie widzi tak prostej sprawy. I ja mialam tu pracowac ?
– Jest do niego chociaz jakis kontakt ?
– Tak, tu mam adres, nawet telefonu nie ma… biedak… artysta…
I zaczal sie smiac. Dno.

Wzielam kartke z adresem i postanowilam z nim porozmawiac.
Wzielo mnie, poczulam przyplyw adrenaliny, jak w seksie, poczulam, ze nowe zycie zaczyna we mnie pulsowac. Nie z podnieceniem, ale to dziwne uczucie, bylo niesamowicie do niego podobne. Prawie jechalam jak na odkrycie najwiekszej tajemnicy.
Uliczka z jego adresem byla na przedmiesciach, bieda i brud. Troche mialam cykora, ale byl dzien, ale i tak…
Znalazlam. Drzwi otwarte…
– Halo, jest tam ktos ?
– A kto pyta ?
– Szukam Mariusza Orlikowskiego…
– Zaraz bedzie, polecial po fajki… wejdzie Pani…

W srodku kuchni, biednej kuchni, siedziala jakas babcia. Z tylu pokój, okna nie wspomne, ale brudno nie bylo, skromnie i schludnie.
– A o co chodzi ?
– Mariusz napisal powiesc i dostalam do recenzji…
– A cos tam bazgral…
– Dobrze mu wyszlo…
– Nie znam sie, jestem jego babcia, wychowuje go, szkole musi skonczyc…
– A ile na lat ?
– 18, ostatnia klasa ogólniaka.

Chyba wracal, bo zobaczylam cien przez okno.
– Jestem babciu, prosze…
– Dzien dobry.
– O witam, Pani z opieki, papiery mam w pokoju, zapraszam…
– Nie do konca… jestem recenzentka w wydawnictwie Pana Janusza Kuchty i czytalam twoja powiesc…
– A to, jak sie nie podoba, to trzeba bylo wyrzucic… nie warto sie Pani fatygowala…
– I tu jest szkopul, mi bardzo sie podobala, tyle, ze szefowi wcale.
– No to juz nic nie rozumiem…
– Uwazam, ze masz niesamowity talent, niespotykany w naszych czasach i nalezalo by cie wydac…
– Ale jak szef nie chce, to raczej nie powalczymy…
– Przyszlam ci powiedziec, ze jesli sie zgodzisz, abym zostala twoja agentka, to ja powalcze o jej wydanie…
– A jak sie nie sprzeda ?
– To nic nie tracisz, nie moge ci na razie zaplacic, bo sama nie mam duzych pieniedzy, ale jak sie uda, i ludzie sie poznaja na twoim talencie, to moze bedzie jakas kasa dla ciebie …

Spojrzal sie na mnie, zamyslil sie…
– Dlaczego to Pani robi ?
– Bo uwazam, ze ludzi z takim talentem nalezy docenic, to jest dobro ludzkosci i nie moze zginac w…
– W biedzie… ?
– Nie to chcialam powiedziec…
– Ja sie nie wstydze, gdzie mieszkam, mamy pieniadze z opieki, z renty babci i po mamie, radzimy sobie…
– Nie masz rodziców ?
– Taty nigdy nie mialem , a mama umarla na wiosne, mam tylko babcie i musze sie nia opiekowac…
– Ja uwazam, ze masz wielki talent i chce ci pomóc…
– Niech Pani robi co chce, zgadzam sie, i tak nie mam wyjscia…
– OK, przygotuje papiery i poszukam sponsora na druk, jutro bede… o tej samej godzinie ?
– Super, bede czekac…

Jak ja sie poczulam. Pierwszy raz w zyciu prowadzilam, powiedzmy, negocjacje w sprawie interesu. Jak wypali, poleci taka kasa, ze mlody od razu stanie na nogi. Czwarta klasa sredniej i taki talent, a jeszcze sie rozwinie.
Jesli wydawnictwo chcialo mi dac 6 tysiecy pensji za recenzje, to ile musialo kasowac za prawa autorskie ?
Ja nawet zrobilabym to za darmo, mam kase meza, zyje jak pani, tylko na sponsora, to mój maz sie raczej nie zgodzi ?
Spokojnie, porozmawiamy, zobaczymy. Podnieca mnie mysl, ze moge zrobic cos pozytecznego i kulturalnego dla talentu, który bez pomocy zginie w gaszczu czyich decyzji. Pomoge mu, bo chce, aby to moja decyzja uratowala jego zycie.

Wieczorem kupilam w aptece test, mijaja dwa tygodnie, wczoraj powinnam miec okres, a nie mam. Ide do lazienki. Nasikac i czekac, jedna nie, dwa tak.
DWIE.
Wiedzialam, jestem w ciazy. Jak to kobiety wiedza. To teraz musze sie z nim pokochac, nie mozna tego spieprzyc.
Wspanialy obiad, deser… kompocik…
– A cóz tam u mojej pieknej zonki…
– A mialam ostatnio wspaniale dni, prawie rzucilam prace, i chyba rzuce, w wydawnictwie, ale juz mam na oku interes zycia…
– Jak mozesz rzucic prace ?
– Bo szef jest ograniczonym dupkiem…
– Karolinko, jak ty sie wyrazasz, przeciez w domu jest dziecko…
– Ale spi…
– To nic nie szkodzi, my tak nie mówimy…

O Jezu, jaki on przepisowy, we mnie az kipi, moje emocje sa na uwiezi, a on chce pociagac za sznurki… ostatnio mam z tym problem, ja rzadze… zyciem, cialem i jezykiem… on jest taki…. prosty, dobry… ale….
– Ok, juz dobrze, nie mówmy o tym, czy moglabym zrobic ci dzisiaj masaz ?
– A umiesz ?
– Nauczylam sie w internecie, maly spi, chodz…
Ociagal sie, ale zaciagnelam go do sypialni…
– Rozbierz sie i polóz na przescieradle…
– Jakies inne ono ?
– Specjalne do masazu, nie brudzi sie…
Pomyslalam o wszystkim, swieczki juz sie palily, kadzidelko tez…malutka lampka dawala nastrój…
– Polóz sie na brzuchu.
Zaczelam od szyi, potem plecy, gdy doszlam do posladków zaczal sie krecic…
– Co jest ?
– Dziwne to uczucie…
– Ale jest dobrze ?
– Raczej tak…

Zaczyna mnie wkurzac…babka sie produkuje, a on jest … raczej zadowolony….
Mysl, aby mu wymasowac anal, odpadla, jeszcze mi ucieknie, a zaczelam nabierac takiej ochoty, jak w ostatnich tygodniach… Jak sobie przypomnialam, jak brali mnie ci trzej faceci za 500, jak lizalam in tylki, a oni sie zlewali podwójnie, och….cipka zaczela sie budzic… oj, jest we mnie ogien…
Dotknelam jego jajeczek od tylu… jeknal i jeszcze bardziej zaczal sie wiercic…
– Odwróc sie…
Gdy to zrobil, wzielam jego kutasa do buzi… lapczywie i nachalnie…
– Karolina, co ty robisz ?
– Chce go postawic ?
– A po co ?
– Bo dzisiaj mnie wezmiesz, albo ja to zrobie…
Spojrzalam na niego, jak na wrednego mojego kochanka, który zabawil sie moim kosztem… dostane dzis to co chce, i koniec.
Wsadzilam sobie, miekki fajfus, ale co tam…
– Dajesz, wal mnie… jestem twoja….
– Karolinko….
– Nie gadaj, tylko sie zlewaj….
Galopowalam jak wariatka, wzielam jego dlonie i polozylam na piersiach, sierota, nawet nie wie, jak dobrze wziac kobiete… ile to ja mam w glowie obrazów seksu, ile kutasów, ile spermy… o Boze, jestem stworzona do pierdolenia… budze sie, ja i cipa, dupa i glowa….
– Dawaj, spusc sie….
Jeknal i sie wygial…
Tak, mam wszystko co chcialam, przynajmniej on mnie nie zawiódl. Polozylam sie na niego i przytulilam, potem zeslizgnelam sie i bez slowa poszlam spac.

Rano byla sobota, spalismy troszke dluzej… maly tez jeszcze spal…
Przeciagalam sie zadowolona, idealnie, wszystko gra…
– Karolinko, to co wczoraj bylo nie powinno sie tak odbyc…
Co ty pieprzysz…
– Wiem, bylam nachalna, ale chyba wina mojej natury kobiecej, moglam wczoraj miec srodek i wieksza ochote, moze zajde w ciaze ?
– Naprawde ?
– Sama sie nie zrobi…poczekajmy i zobaczymy.
Boze, jaka sierota, taki fajny, a taka fajtlapa, kocham go. ale… troszke zaczynam odstawac od niego…

Napisalam umowe i polecialam do mojego artysty.
– Wychodze zalatwic umowe i wracam kochanie…
– Dobrze.
Mlody czekal, podpisal nie czytajac…
– Przespalem sie z tematem, ufam Pani i bede kibicowac…
– Ty lepiej pisz dalej..
– Mam juz 2 powiesci i jedno opowiadanie, nawet esej napisalem…
– Super, wydrukuj i daj przeczytac, ocenie.

Gdy wrócilam, odwazylam sie na rozmowe.
– Kochanie, znalazlam wybitnie uzdolnionego mlodego czlowieka, chce wydac jego ksiazke, ale troche brakuje kasy…
– To znaczy ?
– U nas w wydawnictwie, koszt to 3 tysiace zlotych za opracowanie i koszt druku, przy 100 egzemplarzach jest wysoki, ok 50 zl, ale juz przy 1000 to gdzies 12 zl, i idzie zarobic, gdy ksiazka kosztuje np 30 zl tak srednio., ale trzeba wylozyc wtedy ok 12 tysiecy…
– Widze, ze raczej duzych pieniedzy z tego i tak nie ma…
– Ja chce zrobic to dla niego, to biedny chlopak, ale jak bedzie znany, to sie odbije…ale szczególnie chodzi o jego talent, ludzie powinni sie na nim poznac.
– Moge ci dac 3 tysiace, ale nie wiecej.
– Jestes kochany.

Jaka sknera, opiekunka bierze tysiac, a wzial ja o tak. Ja praktycznie nie mam swoich, co tu zrobic… ?
Musze przespac sie z tematem.
I przysnilo mi sie …
Wstyd, ale zarobie tylkiem.
Piecset przeciez kiedys zarobilam, brakuje 9 tys, to wcale jest duzo.Szkoda, ze cala kase z recenzji wydawalam na ciuchy. Kilka spotkan i mam. A teraz jak jestem w ciazy, to juz d**gi raz nie zajde. Atrakcyjnosc zlewania sie jest lepiej platna oczywiscie. Jezu, czy ja naprawde robie to dla niego, czy dla siebie. Bede kurwa, czy jestem ?

Ile mam czasu… z cztery miesiace, moze nawet trzy, zalezy, kiedy mi brzuch wywali… potem juz bedzie glupio, zreszta nikt nie bedzie chcial baby z brzuchem ruchac.
Od poniedzialku zaczynam.

Tak, od poniedzialku… w poniedzialek to rzygalam jak prosie… Dlaczego… moze dodatkowo przez stres, bo snu to mam stanowczo za malo… ciagle mysle i kombinuje, w pierwszej ciazy tez to sie zdarzylo, ale nie tak ostro.
W srode zadzwonilam.
– Czesc piekny, babka za 500 dzwoni…
– Wiem, mam zapisane…
– Potrzebuje kasy na szczytny cel, dam dupy, jesli jestescie chetni.
– Oczywiscie, kiedy ?
– A, sluchaj, moze dolozycie cos… za dobra obsluge…
– Zobaczymy, cos wykombinujemy…
– Ok, to kiedy chcecie, jestem do dyspozycji.
– Zadzwonie.

Nie jest zle, maszyna ruszyla.

– Jutro, 16, przyjedziemy, gdzie ?
– Pod galeria bede czekac, wejscie do Pomorskiej.
Odwalilam sie jak zwykle, bez stanika, ale majtki juz ubralam , bo zimno zaczyna sie robic, no i sweterek na jeden guzik. Sukienka leciutka i ponczochy, koreczek obowiazkowy. I czerwone usta, mocno czerwone.
Gdy wychodzilam od mlodego jego psi wzrok wzruszyl mnie…

Gdy parkowalam, minelam chlopaków od opon, nie chcialam sie zatrzymywac , ale akurat jeden z nich sie spojrzal i kiwnal, usmiechajac sie tak rozbrajajaco, ze musialam…
– Witaj piekna.
– Czesc.
– Jak tam, wszystko dobrze ?
– Tak… i westchnelam…
– Oj, cos kryjesz…
– Jade na zarobek, mam problem i zbieram kase na szczytny cel…
– To znaczy ?
– Kurwa, wiesz, co to znaczy…
– A ile potrzebujesz ?
– Ok 9 kola, moze pomozecie ?
– Ile bierzesz ?
– Nie powiem, co laska, ale wiesz co potrafie, nie mam oporów i mam klase, pamietasz ?
– Oczywiscie, czy ilosc facetów robi ci róznice ?
– Ja nie mam ograniczen, daje, bo lubie i moje cialo tez to lubi, szczególnie cipka i dupka…
– Oj…. zalatwie ci kase… jak sie umówimy… ?
– Tu masz tel i pisz sms, kiedy…?
– Ok, to pa…

Ha, ha, nie jest zle, uda sie i to szybciej niz myslalam.
O… chlopaki czekaja juz, musza byc napaleni, i dobrze.
– Czesc.
– Witamy cie…. pieknie wygladasz i pieknie pachniesz.
– Cala tak pachne…
I rozszerzylam nogi… podciagajac sukienke, tak, aby zobaczyli majteczki z ponczochami.
– Tam w szczególnosci…
– Kurwa, nie wytrzymam…
I jeden od razu zaczal mnie calowac po udach i majtkach… szalal, jakby nie mial kobiety od… nie wiem kiedy…
Zauwazylam, ze tylko kierowca byl ze starej paczki, ci dwaj z tylu ze mna byli nowi…
– Zostaw, nie napalaj sie…. wtracil kierowca…
– Co ty mu zalujesz…. i sciagnelam majtki… podnoszac noge na jego plecy…
Wpil sie od razu w cipke, zsunelam sie nizej i wypielam ja… i oczywiscie, zaczelam masowac d**giego z lewej…
– Pokaz go….
– Chlopaki, mamy chate na rypanie…znowu rzucil kierowca…
– Ty sie sluchaj Pani, nie zaluj nam… i wyciagnal kutasa, a ja chwycilam go i zaczelam mu walic…a on dotknal mi twarz i zblizyl sie do pocalunku…
– Calujesz ?
– Oczywiscie, uwielbiam to, chodz…

I zaczelismy sie calowac, mocno i namietnie… a podniecenie roslo z kazdym musnieciem ust cipki. Chcialam zarobic, ale i chcialam miec z tego przyjemnosc. Musialam odreagowac tego chama, jak ja sie kiedys przy nim plaszczylam, przeciez zrobilabym dla niego wszystko. Dalaby im w dupe i byloby po temacie, albo zlaliby sie mi do buzi… cholera.
Oprocz lizania zaczal wkladac mi palce, dobrze mi jest… oj dobrze…
d**giego dostalam do buzi, dobry lodzik nie tylko dla faceta jest przyjemnoscia. Szczególnie gdy sa zadbani, wygoleni i pachnacy…
– Moge ci wsadzic… ?
– Jestem cala wasza…
Wyciagnal i ostro wjechal…
– Chlopaki nie tak szybko… znowu kierowca…
– Pies ogrodnika sie odezwal…
Ciagniecie szlo mi wspaniale, facet jeczal, lizalam pale, jajeczka, on obejmowal mi glowe, nie wkladal na sile, byl nawet delikatny… a ja szalalam… i on to czul… zaczelam wkladac sobie coraz glebiej, szczególnie, ze nie byl duzy…
Ten z przodu walil mnie na tyle… ile bylo miejsca…
– Ty jedz spokojniej…
– Wy ja obrabiacie, a ja mam byc spokojny…dobre…
Ten, któremu obciagalam zaczal pojekiwac, szczególnie, gdy wkladalam do konca, az… strzelil mi w gardlo…
Normalnie, bym wyciagnela, ale chcialam pokazac klase panienki, która kupili sobie na wieczór… chcesz strzelac w gardlo, to strzelaj, ja wszystko polkne i jeszcze ci oblize… Naleze do nich, placa i niech sa zadowoleni. Jestem dzis rzecza do wyruchania, do zlania i do dawania przyjemnosci.
Gdy mu wylizywalam, kwiczal jak prosie, ze wyrwal go…
– O ja pierdole… nie wytrzymam….
Ten na dole patrzyl sie na mnie, i gdy zobaczyl jak wypuszczam resztki spermy z ust, zaczal lac do cipy… a wzrok jego byl dziki… i namietny…
– O cholera, zlalem sie bez gumy…
– Nie przejmuj sie, dzis robicie ze mna co chcecie… i jak chcecie…

Usiedli sie po bokach, chwycilam ich sflaczale kutasy i lekko mietolilam… nogi caly czas mialam rozszerzone i cipe na wierzchu…
– Oj leci, szybko cos do wytarcia…
Dlonia zaslonilam cipe, a ten z prawej wyciagnal chusteczki higieniczne…
– Chlopaki, … zadowoleni… ?
– Jasne.
– Ale to nie koniec, prawda ?
– No nie wiem, czy damy rade d**gi raz…
– Juz ja sie o to postaram, spokojnie, dacie rade…
– Ale wiesz co, cos mnie draznilo tak dziwnie w twojej cipie…
– Daj reke…
I nakierowalam ja na koreczek…
– O… teraz rozumiem…
Ten d**gi tez mnie dotknal…
– Dasz nam w dupe ?
– Panowie, licze na to, uwielbiam byc walona w tylek… i oczywiscie przyjmowac tam sperme…
– Mój sie juz budzi….
– Mówilam, dacie rade…

Zajechalismy po inny dom, niz wtedy, starszy i z zaniedbanym ogrodem.
– Tu nikt nam nie bedzie przeszkadzac, po babci, do remontu… i sprzedazy…
Weszlismy do srodka… stary, ale babcia miala dobry gust, bo meble byly w idealnym stanie. I mnóstwo obrazów…
– Fajnie tutaj, jest klimat, powiedzialam… a te obrazy sa cos warte ?
– Co ty, babcia z dziadkiem mieli je od zawsze, a do bogatych nie nalezeli, wiec mysle, ze byle co…
No nie wiem, w szkole liznelam sztuke i na moje oko, sa stare, ale zadbane.

– To co biedaku, ty zostales z pelnymi jajkami, daj opróznie je…
Kleknelam na srodku pokoju i otworzylam buzie.
Patrzyl sie, usmiechal i obchodzil mnie… dotknal mojej twarzy, przejechal po wlosach…
– Jestes taka piekna…
– Wiem.
– Nie, jestes piekniejsza niz wtedy, promieniejesz, masz inny wyraz twarzy…
Pewnie, jestem w ciazy i hormony, od których zwracam rano, dzialaja na cale cialo… jestem piekniejsza i czuje sie zajebiscie…
– Wezmiesz mnie w koncu, czy tylko patrzysz…?
– Zastanawiam sie…
Chlopaki zaczeli sie smiac…
– Dawaj jej do obciagania, musimy sie naladowac…

Podszedl, rozpielam zamek, wyciagnelam… duzy, ladny, wygolony, czysty i pachnacy… spelnienie marzen kobiety.
Wzielam i zaczelam sie delektowac…
Powoli, delikatnie… czule i namietnie…
– Kurwa, dlaczego moja stara tak nie potrafi… powiedzial jeden z nich…
Chcialam sie usmiechnac, ale … ale mysl poleciala… jestem wyjatkowa…
Objal mi glowe, wiedzialam co bedzie… i sama sie nadzialam jak najglebiej…. az lzy mi stanely w oczach…
Wyciagnelam i jeszcze raz, i jeszcze… ile dam rade… placa za wyjatkowy towar…
– Kurwa mac… ale dobrze…
Gdy wyciagnelam, spojrzalam sie na pozostalych i zrobilam taki usmiech… ze zmiekli… dobrze, ze nie w kutasach…

Puscilam oczko i od nowa. Do buzi, gleboko, jak najglebiej… az do kaszlu… jego dlonie wcale nie naciskaly…az tak…
Wyciagnelam…
– Co jestes taki delikatny, zgwalc moje usta… nie jestem z porcelany…
Podnioslam rece do góry, objelam jego na glowie, docisnelam… i…. podzialalo…
Chwycil mocniej, prawie szarpnal za wlosy… i wbil sie jak najglebiej mógl wejsc… jezykiem dotknelam jajeczek…
Jeknal..
Jeknal jeszcze trzy razy i sie zgial…
Lal wprost do gardla…. próbowalam sie nie szarpac, jak najbardziej rozluznic… to bedzie tylko chwila…. polykam na biezaco…. ale i tak wyplynelo.
Wyciagnelam… i zaczelam lizac do czystosci… a ten zaczal sie wyrywac…
– Nie wytrzymam, nie moge…. i sie wyrwal…
Wiem, ze to jest bardzo drazliwy moment, ale mi chodzi, aby zapamietal, on i oni…

– Któremu juz stoi, czekam…?
– Mi prawie…
– Dawaj, postawie go sama…
Wzielam nastepnego, d**gi tez podszedl… zaczelam zmieniac, raz jeden, raz d**gi, nikt nie byl pokrzywdzony…
Katem oka widzialam jak poprzednik siedzial na kanapie i trzymal sie za glowe…
Przerwalam na chwile…
– Cos nie tak ?
– Kurwa, wszystko nie tak, mialem cie zerznac, a tu taki obciach… az mi leb peka od podniecenia…
Usmiechnelam sie i wrócilam do obciagania. Gdy juz porzadnie staly przestalam.

– Kto chce rznac cipe, a kto dupe ?
– Ja juz w cipie bylem…
– Ok, to ty idziesz w tylek.
Wstalam, wygielam sie zalotnie i zaczelam delikatnie wyciagac koreczek… kilka ruchów na lewo, potem na prawo… oczy wychodzily im z orbit… masowali paly… normalnie film porno, a ja, jak kurwa co bierze za to kase… mam to gdzies, w innych okolicznosciach dalabym i tak z darmo…
Wzielam korek i zaczelam go lekko lizac, wiem jaka jestem czysta… Potem z torebki wzielam zel i nasmarowalam sobie tyleczek, na koniec lekko jego kutasa.
– Na ciebie sie nabije, a tobie wypne tyleczek, ok…
– Jasne.
– Moze na tym krzesle.. wytrzyma ?
– Dawaj…
Usiadl sie, nakierowalam, kutas normalny, wszedl gladko… a tamten przyblizyl sie i dotknal tyleczka…
– Jak chcesz to wjezdzaj na maksa, lubie mocny seks, lubie porzadne pierdolenie…
O kurwa. ale wjechal…. on mnie ladowal, tamten calowal, ja go obejmowalam… a cipka i dupka zaczely koncert… orgazm szedl szybciej, niz mi sie wydawalo. Wziela mnie ta sytuacja, niby udaje kurwe, a tak naprawde jestem nia. Moje cialo jest do kurestwa stworzone, dlaczego mam sie ograniczac… mój mózg uwielbia te podniety, ta jazde, te adrenaline i dopamine… kurwa…. ale mam ORGAZM….
Dobrze, ze siedze, trzymana przez dwóch facetów…
– Co to bylo….?
– Jak to co… odlecialam… mówilam, ze uwielbiam seks i dobre rzniecie… dawajcie, bo to dopiero poczatek…
I sie zaczelo, oni szaleli , jak szalalam, dostalam juz trzeci, gdy zaczeli prawie jednoczesnie lac…. Boze jakie to jest uczucie… dwie maszyny drazniace cala przyjemnosc mojego ciala… niesamowite…to uczucie, jak sie obcieraja wewnatrz mnie…

– To bylo niesamowite…
Co ty nie powiesz…
– Jestes…
– Wiem, wspaniala…
Nadal siedzialam okrakiem na jednym, d**gi usiadl sie na sofe…
– A ty na co czekasz ?
– Ja ?
– Wolna dupa. pakuj…
Pocalowalam goscia, na którym siedzialam, wstalam i oparta o stól tak wypielam tylek, ze nie wytrzymal, i kutas, co ledwo stal, juz byl gotowy.
Ostro wpakowal, a byl duzo wiekszy… ale to nic… nie takie mnie braly… wypielam sie jeszcze bardziej i sama zaczelam sie nabijac w jego rytmie walenia. Obejmowal moja biodra, czasami dotykal piersi i jeczal…
– Ale ty jestes zgrabna…
– Ale masz fajna dupe…
– Ale dobrze sie ciebie wali…
– Ale z ciebie laska…
Zaczal dochodzic… chwycil mnie za wlosy i zaczal ciagnac… a na koniec nawet szarpac… to z uniesienia… wiem, ten lekki ból tez na mnie zadzialal, no i jego rozmiar… doszlismy razem… ale on nie przestawal…
Sperma leciala mi po nogach, bylam spelniona, zrypana i zadowolona, kasa idzie i mam z tego jeszcze przyjemnosc…
Chociaz ten mój cel byl jednak na pierwszym miejscu… tak, jak kiedys dziecko… hm… jestem w ciazy… chcianej i niechcianej… eh… czasami musze westchnac sobie, aby bylo lzej…

– I co panowie ?
– Super…
– Kto ma jeszcze ochote ?
– A obciagniesz mi… ? powiedzial ten co byl w cipie…
– Mówisz i masz…
Kleknelam przed nim, a sflaczaly zmiescil sie caly…
– O cholera…lubie jak jest taki coraz mniejszy…. a kobieta mi nadal dogadza… niesamowite uczucie… i jeszcze bierzesz calego… ja nie moge…
Ja tez lubie, maly nie przeszkadza, nie trzeba uwazac na zeby, jest plastyczny, i nie drazni gardla, chociaz rózne mam przyjemnosci…
– Dziekuje.
– Nie ma sprawy, placicie i mozecie miec marzenia…
– Moja zona to nawet nie jest… e… szkoda gadac…
– Moja tez… to byla znowu wielka przyjemnosc… chlopaki placimy…
– A jest tu jakas lazienka ?
– Tam, po prawej…

Poszlam, zalatwilam swoje sprawy, chlopaki juz sie ubrali, ja paradowalam pól naga… ich spojrzenia byly bezcenne.. pelne podziwu i uczuc… tak, uczuc… prawie milosci… cudne…
– To dla ciebie, jak sie umawialismy…
Wzielam zwitek, policze potem… im moge zaufac…
– Ktos mnie odwiezie pod galerie… ?
– Ja, kierowca…
W czasie drogi prawie milczal…
– Cos nie tak ?
– Nie, mysle o zonie jaka ona jest… zacofana…
– Nie kazda lubi…
– Ona nie lubi w ogóle, w nocy, po ciemku, nawet nie wiem jakie ma cycki… bo lezy w koszuli…
– Biedaku, powiem ci, ze mój to nawet mnie nie bierze, dzieci musialam zrobic z kochankiem…
– Co ?
– A tak…
I zaczelam sie smiac z tej sytuacji… komiczna… rozmawiam z obcym facetem o moich klopotach… nie… to nie sa klopoty… tak w ogóle…
– No to masz przerabane mocniej niz ja, dobra, niech i tak bedzie…
I tez sie usmiechnal…
– Jestes taka inna, moze w d**gim zyciu tez sie spotkamy…
– Licze na jeszcze w tym… wiesz… zbieram…
– Cos wymysle…
– To pa…
Dalam mu buziaka z jezyczkiem… ach… moja cipa chce jeszcze…. mala kurewka…

Nie musialam, ale przeszlam sie kolo chlopaków. Zauwazyli.
– I jak tam ?
– Zajebiscie, jak zawsze i mam jeszcze ochote…
– Kurwa mac… a my tyle roboty mamy… ale nie odpuscimy ciebie… tyle, ze nie dzisiaj… wybaczysz…
– Oczywiscie. to narka…

W samochodzie przeliczylam kase, 700, dobrze jak na pierwszy raz. Nawet nie mam wyrzutów sumienia, mój stary ma na koncie ponad 45 tys, kiedys widzialam, a to tylko na jednym, moze miec wiecej… a mi poskapic trójke… lekko jestem zawiedziona.
Ja dla niego musialam sie poswiecic, aby dostal to d**gie dziecko, a on sknera… Wcale mu nie powiem teraz, ze jestem w ciazy, i tak tylko pracuje i pracuje… a zycie przemyka mu przez palce…

Dzwonie do mlodego.
– Czekasz ?
– Tak.
– Jestes sam ?
– Tak.
Otwiera mi drzwi… w tym swietle jest calkiem…
– Jak poszlo ?
– 700
– Ladnie, ilu ich bylo ?
– Trzech, ale bardzo kulturalni, juz kiedys mnie brali, ale wtedy bylo 500…
– Doceniaja cie…
– Wiesz, ze robie to dla kogos, kto bardzo tego potrzebuje…
– Pomyslalem, mam 900 zl odlozone na kompa, dam ci…
– Jestes cudowny, naprawde ?
– Tak, przeciez cie kocham, wiesz…
– Mówilam ci…
– Wiem, nic na to nie poradze, ale bede w miejscu, w które mnie skierujesz, nie wychyle sie…
– Chodz tu gluptasie….
I pocalowalam go bardzo namietnie…z glebokim jezyczkiem…

– Chcesz mnie wylizac ?
– Po nich ?
– Tak, kazdy sie zlewal dwukrotnie…
– Tak… chce…
Zdjelam majtki i oparlam jedna noge o krzeslo…
Kleknal, pocalowal uda od wewnatrz nad kolanami i powoli jechal do góry… Jego dotyk byl delikatny, muskal jezykiem skóre…
Cholera, ten gówniarz sie wyrabia, nie spieszy sie, delektuje, a mnie bierze od nowa. Trzech facetów bralo mnie po dwa razy, w cipe i dupe, a ja jestem niedojebana. Czyzby cztery orgazmy to za malo ?
Jestem kurwa, czy juz nimfomanka, a moze tylko zdzira, która uwielbia sie jebac.
Dotarl jezykiem do cipki… pelen odlot… tego potrzebowalam, delikatnosci i namietnosci… i kto mi ja daje… gówniarz z sasiedztwa…nie maz, ani kochanek…
Nadchodzil… pelen… gleboki… interesujacy… powolny… przycisnelam jego glowe… swiadomosc, ze lize mnie po spermie kogos tam, ze sie nie brzydzi, ze robi to dla mnie, ze mnie pozada… DOSZEDL.

– Wyrabiasz sie…. jestes coraz lepszy….
Spojrzal mi sie w oczy…. z twarza swiecaca od moich i od nie moich soków….
– Jeszcze raz…
A wiecie, ze d**gi przychodzi jeszcze szybciej… objal mnie za tylek i tak wciskal sie, ze odlot byl natychmiastowy… ach… jego dlonie ma moim tylku… wygielam sie jak kotka… dobrze mi…. dobrze jak cholera… szósty… piekny…
– Chodz, mozesz mnie zerznac…
– Naprawde ?
– Tak…

Sciagal spodnie jak wariat, koszulke i slipy… stal tak jak trzeba.
Odwrócilam sie i wypielam… to bedzie szybki seks…
Wszedl mocno, czulam jego stojacego kutasa kazda czescia cipki…. po orgazmach ona jest zawsze bardziej wrazliwa, no i opuchnieta wewnatrz…obejmuje dokladniej, daje lepsze doznania, mocniejsze…
Dotykal moje biodra i rozkoszowal sie, delikatnie, wcale nie rypal mnie szybko… wiedzial, ze jak skonczy to koniec. Schylilam sie i zlapalam go za jajeczka… jeknal…. pieprzenie pieprzeniem, ale czas do domu… zaczelam pracowac biodrami, nabijac sie…
– Zlap mnie za szyje…
– Tak ?
– Mocniej, jakbym byla twoja suka…
Scisnal jedna reka, a d**ga zlapal za piers…
– Mozesz lac do srodka …

Lal od razu… ta minuta jego westchnien i mojej przyjemnosci… byla piekna… teraz jego sperma leciala po udach…
– I jak ci ?
– Nie ma na to slów… ale moglem lac… ?
– Mogles, jestem w ciazy, mówilam, ze bede….
– No tak, fajnie bedziesz miala, mozesz dawac wszystkim…
– Ty moja dupa nie zarzadzaj…
– Przepraszam.
– Daj cos, leci mi po nogach…
Polecial po jakis recznik, wytarl, ubralam sie i do domku, dobra godzina, nikt niczego nie pozna.

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir