Moja zona i Slawek. 16

Moja zona i Slawek. 16
Koniec ogladania, ubrali sie, wycalowali i poszli. Nastepny film jest z dnia pogrzebu matki, ale nie mam ochoty na razie go tykac.

Dostalem od faceta z banku zdjecia wszystkich maszyn, a od Adama nazwe firmy, która wspólpracuje ze starym. Pojechalismy. Duza firma handlowa, ladny biurowiec. Bylismy umówieni z dyrektorem na 11.
– Dyrektor prosi…
– Witam Panów, w jakiej sprawie… ?
– Jestesmy ludzmi interesu, chcemy wspólpracowac z Panska firma…
– Jaka dziedzina ?
– Produkcja stolarki plastikowej…
– Jest zainteresowanie, to tanie okna i dobre, dopiero wchodza na rynek, ale widzimy potencjal.
– Bedziemy budowac fabryke, która za rok powinna osiagnac zdolnosc produkcyjna, cala produkcje nadzorowac beda Niemcy, i na poczatku caly zbyt pójdzie tam, ale gdybysmy sie dogadali, to potem moglibysmy, dac Panu wylacznosc na reprezentowanie nas w kraju.
– Bardzo ciekawe…jaka wielka produkcja…?
– Gdy stana 3 hale to ok 1000 okien dziennie.
– Super, co Panowie chca w zamian…bo rozumiem, ze o to chodzi ?
– Mozna tak to okreslic, ma Pan umowe z firma Pana W… z G…
– Tak, kupujemy jego cala produkcje.
– To macie przestac…
– Ciekawe… ogólnie nie ma sprawy, bo dostawców takich okien z drzewa to mamy pelno, ale podpisalismy przedwstepna umowe, a oni dostali kredyt na produkcje…
– I o to chodzi, ten kredyt bedzie cofniety, i Pan W… nie wywiaze sie z umowy, a wy zostaniecie zrobieni w konia…
– Oj, to niedobrze…
– Wiec, moze mozna delikatnie zmniejszac zamówienia, az do rozwiazania umowy, z przyczyn, powiedzmy, naturalnych…wilk syty i owca cala. Obetniecie mu umowe o 50 % teraz, a za pól roku rozwiazecie calkowicie. Nikt nie poda was do sadu, bo przeciez on i tak nie wyrobi z produkcja, to bedzie jego wina.
– Dziekuje za ostrzezenie, widze,ze zaszedl wam za skóre ten gosc…
– Tak, to sprawy osobiste, a, ze to jeszcze cham, to nie ma zalu.
– Zgadza sie, gosc jest nieprzyjemny, taki sliski…
– Fajnie, dziekujemy, a tu jest maly prezent dla zony na galerie…
– Dziekuje.

Ile szefie dales… ?
– Dwie dychy, wystarcza…
Pierwszy krok wykonany, teraz do banku, do Przetakiewicza.
– Dzwon do banku, ma czekac na 14…

– Panie dyrektorze, ratujemy Panska dupe, a Pan nawet nie dziekuje… nieladnie…
– Ale o co chodzi ?
– Zleceniodawca Pana W… firma S… wlasnie obcina zamówienie o 50 %, a Pan dal mu kredyt na 100 % produkcji… i co teraz ?
– A skad…?
– Panie Przetakiewicz, mówilem juz, ze jestesmy dobrymi ludzmi, którzy dbaja o tych, którzy dbaja o nich, prawda ?
– No tak…
– Wiec jeszcze w tym tygodniu, porozmawia Pan z Panem W…ze jego zabezpieczenie kredytu jest watpliwe, i, ze ma kombinowac z produkcja, bo kredyt zrobi sie niesplacalny i bedzie bum…
– To pewne.
– Jak Panski bank…
– Ale co wtedy… ?
– Jak to co, uratujemy Panska dupe jeszcze raz i wykupimy ten nieszczesny kredyt, jako niepotrzebne obciazenia wyniku kwartalnego, prawda ?
– Aha… a wiec… tak, to prawda…dziekuje…
– A na marginesie, w przyszlym roku bedzie Pan obslugiwac inna firme, kwotami rzedu 10 – 20 milionów miesiecznie…
– Pewne ?
– Czy ja kiedys Pana oszukalem ?
– Nie.
– Tylko morda w kubel, bo zabijemy…

Ale, kurwa zajebisty dzien, za jednym ruchem maszyna ruszyla. Upierdole tych gnoi na amen, beda kwiczec, jak zarzynane prosie… Wrócilem do domu, moja byla w kuchni…spojrzalem na kobiete, która zostawila mnie dla kogos duzo lepszego, dla faceta z porzadnym kutasem, dla faceta z forsa, prawie wlasciciela duzego zakladu, A tak naprawde, dla kogos, kto ja oszukal na samym poczatku, potem wykorzystywal do splacania, jego wystawnego zycia, dla faceta, który jej nie kocha, w ogóle nie szanuje, dla falszywego przyjaciela… dla szmaty, gnoja, parszywego klamcy… Zgniote go jak robaka, odbiore mu wszystko, kawalek po kawalku, a ty, zobaczymy, gdzie skonczysz kurwo.

Wieczorkiem do piwnicy, soczek i na seans. Dzien pogrzebu matki, co robila ze starym…?
Wszedl jak do siebie…
– Rozbieraj sie, nie mam czasu…
– Ale Henryku… nie bylismy umówieni ?

Henryku, Henryczku, kurwo to twój szef, ojciec twojego kochanka, a moze nawet tesc…

– Nie mam czasu, mówilem juz…
– A ja nie wiem, gdzie jest mój maz, caly weekend dzwonil do mnie, a teraz nie odbiera, dzieci nie ma w przedszkolu, dzwonilam wlasnie, cos sie musialo stac, moze byc w kazdej chwili…jest juz 15…czas obiadu.
– Hm…
– Nie chce, aby nas zaskoczyl przy seksie…on jest ostatnio troche nerwowy…i sie go boje…
– Masz racje, wpierdolil calej bandzie Szprychy, on zaczyna byc mocnym graczem, ma wiele powiazan, nawet z psami…nie warto, bo moze bedziemy wspólpracowac za jakis czas, szkoda psuc wizerunek…za tydzien, w poniedzialek…
– Oczywiscie.
I wyszedl, i wlasnie ten moment widzielismy, gdy wracalismy ze stypy. Ale bylby numer, gdyby moja sie nie opanowala, weszlibysmy z dziecmi na pierdolenie…chlopaki by go zabili na miejscu, oj, ktos czuwa nade mna, albo nad nia.

Zadzwonili przyjaciele z policji.
– Jest jeszcze jeden gosc od pozyczek. Ma firme w budynku tym… pod tym… adresem. Nie wiemy ile, ale jest cwany.
– Dzieki, odbiór w lokalu, wiecie, jak zwykle.
– Dziekujemy.

Jade.
– Do Pana S.
– Prosze.
– Witam, jestem Robert, jest sprawa.
– Tak ?
– Skupuje dlugi Pana Slawomira W… i podobna ma Pan jeszcze cos jego…
– Tak, mam, ale to jest sprawa miedzy nami, a nie Panska.
– A jak bedzie mial problemy ze splata…?
– To bedzie mój problem, a nie Panski.
– Jest Pan dosc bezczelny i pewny siebie, ok, poczekam, ale niech Pan pamieta, dzis place 100 % dlugu, gdy do mnie Pan przyjdzie bedzie mniej…
– Nie przyjde.
– Przyjdziesz…
I wyszedlem, ale cham, czuje sie mocny, bo Slawek dostal kredyt i zyje jak panisko, zobaczymy, jak dlugo.

Juz w niedziele zapowiedzialem rower na poniedzialek na 5 godzin, oczywiscie do dzieci, ale zeby slyszala.
Jazda z glowa pelna mysli, co ona robi, jak ja traktuje, jak sie wdzieczy, jak nadstawia, jest fajna, czas szybko leci, tylko czasami uwieral mnie w kroku…

Gdy wrócilem, siedziala w pokoju i nie wychodzila, albo zmeczona, albo ma nas, jak zwykle, w dupie. Wieczór jest mój. Juz tyle widzialem filmów, ale za kazdym razem mam motyle w brzuchu, reka na myszce mi drzy, ona ciagle na mnie dziala, a emocje sie jak za pierwszym razem.
Zadzwonila do niego jeszcze jak sie pakowalem…
– Wyjezdza zaraz, badz za godzine…
– Tak bede…
Przyjechal, w reku mial torbe z której wyciagnal pejcz skórzany, szpicrute czarna , tasme i gruby czerwony sznurek.
– Dzisiaj bedzie ostro…
– Jak tak lubisz…?
– Lubie, ale jestem wkurwiony na maksa i musze sie wyladowac…oberwiesz…
– Pamietaj, jestem w ciazy…a dlaczego ?
– Te chujki obciely mi zamówienie produkcji o polowe, a ten zjeb z banku, nie wiem jak, ale sie dowiedzial i grozi cofnieciem kredytu, a przeciez juz wydalem wszystko na zycie i przygotowania zaopatrzenia.
– Jest zle ?
– Jest przejebane i jestem podminowany…nie zaplace ci dzis…
– W ogóle ?
– Nie, rozbieraj sie i zakladaj te kajdanki na plecach.
– Nie tak sie umawialismy, nie chce…
– Posluchaj kurwo, ja zrobie co bede chcial, a ty tylko na tym stracisz, mam bic po twarzy, co powie Slawek ?
– Wiesz, ze potrzebuje kasy …
– To wez od swojego starego, on nia szasta na lewo i prawo…zatrudnil faceta, który nie bierze mniej niz piatke, moze jemu dasz dupy, za kase, po znajomosci, to jeszcze twój maz…

I chujek zasmial sie na glos…cholera, dobrze idzie, ale moja oberwie za darmo…i nie za swoje… az zal mi sie zrobilo… ale zaraz puscilo. Kurwy zawsze obrywaja nie za swoje…jak sobie poscielesz, tak sie wyspisz.

Rozebrala sie, zalozyla sobie kajdanki z tylu. On wzial sznurek i zaczal obwiazywac jej piersi, na ósemke, jedna, d**ga, potem naokolo szyi, i tak kilkukrotnie kazda. Podniosly sie, staly cale do przodu, ladnie wygladaly, jak sztuczne.
– Jesli sie ruszysz, to zaczniemy od nowa liczenie… liczysz do piecdziesieciu, o tyle obcieli zamówienie…
Oparl ja o sciane, wzial szpicrute i zaczal uderzac w piersi…
– Liczysz…
– 1
Walnal w d**ga…
– 2
I poszlo…bil na przemian, po piersiach i po brodawkach, po szóstym razie pojawily sie pregi, potem coraz mocniejsze, ukrwione, na pewno bolace… moja syczala, ale liczyla…Piersi po czasie same w sobie nabrzmialy krwia od zwiazania, a te uderzenia jeszcze potegowaly fakt.
– 9
Przeszedl na brzuch…
– Prosze, nie po brzuchu…
– Wypnij macioro…
Ale cham, kurwa, gdybym tam byl, to nie recze za siebie…
I na brzuchu zaczely robic sie slady, naprawde mocno widoczne, cale nabrzmiale krwia, moja zaczela plakac… co on robi…przeciez, to nie zniknie w jeden dzien…?
– Odwróc sie…
Gdy to zrobila, w reke wzial pejcz i zaczal lac po tylku…
– 18
– 19
– 26
Cale posladki byly czerwone, w pregach, ale to musi bolec…
– 30
– Odwróc sie…
Rozpial jej kajdanki, mielismy taki drewniany fotel, kazal jej sie usiasc na nim, wyciagnal tasme i przyczepil jej rece i nogi do niego.. Rozszerzone pokazaly cipke, jej platki, tez juz ukrwione, bo byla cala czerwona, czyzby podniecenie szlo ?
Znowu szpicrute i nastepne uderzenie… poszlo prosto w cipke.
– Boli, prosze…
– Licz…
– 31
– 36
Przeszedl na uda…
– 40
– 43
Cale w pregach, mialem nawet wrazenie, ze jest tam krew… W pewnym momencie podszedl do niej, ujal cipke w dwa palce i zaczal bic bezposrednio po niej, a potem ja rozszerzyl i bil po srodku…
– 47
– 48
Plakala, widok jaki przedstawiala, nawet nie byl zalosny, to byla masakra, cale cialo w krwi, pregach, siniakach… A on puscil cipke i walnal ja w twarz…
– 49
I z d**giej strony…
– 50.
Koniec mojej przyjemnosci… powiedzial… teraz twoja..
Odpial tasmy i kazal kleknac…
– Rozszerz nogi…
Naplul sobie na dlon dwa razy i wsadzil jeden palec jej w dupe, a 4 w pizde… ta zawyla z bólu, caly czas plakala, a on ja gwalcil swoja reka. Po czasie dostala orgazm… nie rozumiem tego, caly czas plakala, a dostala… razem trzy. Padla na dywan, nogi rozszerzone, a on zaczal ugniatac jej falujace posladki, nie krzyczala juz, tylko plakala… pobawil sie, spakowal rzeczy i bez zlania sie wyszedl z domu. Jej widok byl straszny… ledwo doszla do lazienki, po godzinie wyszla i zamknela sie w swoim pokoju. Tam nasmarowala rany jakis kremem i polozyla sie do lózka. Jej plakanie i szloch trwal dlugo.
Siedzialem i nie wiedzialem jak zareagowac, to bylo obrzydliwe, choc troche mi stanal, ale fakt takiego ponizenia mojej zony, nie miescil sie w mojej wyobrazni. Jak mozna wyladowac sie za prace na niewinnej osobie, jakim trzeba byc zjebem, jakim bydlakiem… bo nie czlowiekiem. Ona tego nie chciala, nie zgodzila sie…dobry film dla prokuratora, na specjalna okazje i wielki smutek, ze dostala za moje dzialania, ona o tym nie wie, ale ja wiem, i czuje sie z tym zle.
Przez nastepne dni chodzila w dlugich sukienkach i siedziala w domu. Raz tylko zadzwonil Slawek, a ona sie wykrecila, ze zle znosi ciaze.

Minal piaty miesiac i szósty, nikt sie nie pokazywal, albo ich zbywala. Kilka razy byl Slawek, gdy trenowalem ( ciekawe, gdybym nie trenowal, to skad wzielaby wolny czas, wygodne to… nie ? ) Rozmawiali tylko o ciazy i jak dadza dziecku na imie. Prawnie to dziecko jest moje. bo urodzi w malzenstwie…ale nie wiem…
W grudniu moje urodziny przelecialy bez echa, wzialem dzieciaki do lokalu i tam byl tort i zyczenia, od ludzi, którzy mnie lubili. Nawet na swieta, po skromnej wigilii, wyjechala do niego. Zal mi naszych synów, nie rozumieja, dlaczego mamusi nie ma z nimi w domu, pytanie, czy to jest jeszcze jej dom ? Taki smutek i taka melancholia, ze zyc sie odechciewa.
Ale przed sylwestrem, gdy bylem u Mahmeda z kasa, moja dostala gosci, których na pewno nie chciala. 29 grudnia, popoludniu, gdy juz bylem w Niemczech, zawital Zbyszek. Tak walil do drzwi, ze ta przestraszona je otworzyla. A Zbyszek byl z dwoma kumplami, jeden mlody jak on, a d**gi stary.
– Czesc malutka, o sorry duza…
Moja na lutego miala termin, wiec brzuch bylo odpowiedni, po prostu wielki.
– Czego…?
– Co tak brzydko, przyszlismy sie z kolegami przywitac i zlozyc zyczenia na nowy rok.
– Nie chce was widziec, stary i tak cie wywali, zobaczysz, ze mu powiem…
– Stary to wszystkich wywali, zaklad bankrutuje, jestesmy tu z kolegami z magazynu ostatni raz sie z toba przywitac i pozegnac, zrobimy to po dobroci ten ostatni raz ?
– Zglupiales ?
– Nie, albo ostatni raz sie z nami zabawisz, albo jeszcze przed nowym rokiem Slawek dostanie piekna wiadomosc, od trzech swiadków, racja Panowie ?
– Racja, wszystko wiemy i zaswiadczymy panienko…
Jej rezygnacja w oczach naprawde byla smutna, zgarbila sie, puscila drzwi i poszla do pokoju…
– Czego chcecie…?
– Zrób sobie dobrze sama…
– Ale tylko to…
– Oczywiscie.
Usiadla w fotelu, tym drewnianym, podciagnela sukienke, byla bez majtek, i zaczela dotykac muszelke. Ten starszy gosc usiadl sie na sofie, wyciagnal i zaczal sobie trzepac. Zbyszek stal z przodu, a d**gi z boku. Oczywiscie, ta po chwili byla mokra, co dalo slychac, ona chyba to lubi, albo widownie. Miala zamkniete oczy i dogadzala sobie trzema palcami…
Ten d**gi zaszedl za fotel i objal jej piersi, nie zareagowala, ugniatal, wsuwal dlon pod sukienke, a Zbyszek kleknal przed nia i delikatnie dotykal lydek, a potem ud. Ten z tylu rozpinal sukienke, balony wyskoczyly, bo nie miala stanika, a Zbyszek doszedl do cipki i jej rak. Otworzyla oczy, chyba zrozumiala, ze nie obedzie sie bez seksu. Polozyla rece na poreczach i sie poddala. Jeden z tylu piescil piersi, a d**gi cipke… wkladal swoje palce, trzy, cztery, dodatkowo draznil lechtaczke. Dlugo nie czekali, gdy dostala…wygiela sie do przodu, a wielki brzuch byl najwieksza pieknoscia. Nie dodalem , ze im brzuch byl wiekszy, tym bardziej mi sie podobala i podniecala.
Zbyszek podniósl sukienke do góry i zaczal go calowac.
– Jestes taka piekna, ze bede cie pamietac do konca zycia.
Trzeci gosc nie wytrzymal, zerwal sie, podbiegl do niej i zawolal…
– Bierz do buzi kurwo…
I wsadzil go na sile, moja brzydzila sie, ale on byl konsekwentny, wciskal i lal, obcieral o usta i policzki, nawet wlosy…
– Przestan…moja zawolala, Zbyszek, zrób cos…
– Wystarczy, zlales sie i siadaj…
Posluchal, ale za to Zbyszek rozpial spodnie i wsadzil od razu do konca…
– Nie tak mocno, mój brzuch…jak cos sie stanie…?
– Ok, powoli, bedziemy delikatni.
Jechal, wciskajac dodatkowo swoje dlonie pod jej posladki, ten z tylu ciagle tylko macal jej piersi. Po chwili przestal i podal jej do buzi. Wziela, nie wiem, czy chciala, czy z odruchu… Trzeci podszedl jeszcze raz, chwycil jej reke i kazal sobie trzepac flaczka. W jednej chwili obrabiala trzech obcych facetów, a dla mnie to nawet nie bylo podniecajace, bardziej uwlaczajace mojej zonie, a moze bardziej mezowi. Jej stan przed porodem, ciaza i zmuszona do seksu, a praktycznie lekkiego gwaltu. Nie umialem tego zinterpretowac, mysle, ze na to, to sam nie chcialbym jej namawiac.
Zbyszek zaczal dochodzic, wyrwal sie i zaczal lac pierwszy strzal na piersi, reszta na brzuch. Gdy wytarl o udo, wstal, a jego miejsce zajal d**gi. Od poczatku jechal szybko, zlapal mocno za piersi, scisnal je jak cytryny, trzeci zaczal wciskac swojego kutasa do jej buzi, po czasie wziela, chyba raczej dla spokoju, a on jej glowa nadawal ruchowi posuw. d**gi zlal sie do cipy, nawet sie nie zapytal, a trzeci d**gi raz lal do jej ust. Chciala sie wyrwac, ale mocno trzymal glowe…
– Dosc tego, koniec…kaszlac moja wykrzyczala.
Gdy sie wycierala Zbyszek szybko zrobil jej zdjecie, buzi i cipy…
– Zostawcie mnie…
Nie wiem, czy nie zauwazyla, czy bylo jej to obojetne. Oni ubrali sie i zmyli, bez slowa. Na sam koniec Zbyszek sie cofnal, pocalowal ja w dlon i powiedzial…
– Jak zawsze zajebista, pa malenka…
Oj, Zbyszek, chyba ty tez oberwiesz po mordzie, jak skoncze z tamtymi.
A moja zmarnowana poczlapala do lazienki, a potem do lózka. Idealne zakonczenie roku dla kurwy, sama wybrala taki los i takie zycie. Ja jestem w stanie przyjac na klate wszystkie moje porazki, przekuc je na sukces, ale czy ona to bedzie potrafic, przeciez, na dobra sprawe, to sie moze nigdy nie skonczyc.

Sylwestra zrobilismy w lokalu, tylko z dziecmi, z rodzinami i przyjaciólmi naszych pracowników. Zadnej publicznej imprezy, nie musze gonic za forsa. Zaskakujaco duzo ludzi chcialo byc z nami. Moze czuja sie dobrze w naszym towarzystwie.

A moja swietowala ze Slawkiem. Przyjechal po 20, gdy nas nie bylo. Zrobili sobie kolacje, szampan, chociaz moja nie pila, puscili muzyke, potanczyli, troche ciezko z takim brzuchem, wiec powiedziala, ze woli jakis film. Poscielili w salonie, cos wlaczyl, gdy ona wrócila z lazienki, to miala na sobie tylko ponczochy.
– O, ktos ma ochote na bara bara.
– To juz ostatni raz przed porodem.
Akurat, dwa dni temu trzech cie obrabialo suko, a teraz swietoszka, bo brzuch duzy. Ale jej widok z tym brzuchem i piersiami, w ponczochach, z zajebistym tyleczkiem wart byl nagrania. Sam bym porobil zdjecia jak Zbyszek, ale ja jestem mezem…
Polozyli sie do lózka i zaczeli calowac. On obejmowal ja za piersi i sciskal dosc namietnie. Cos ten film lecial za glosno, bo odwracali glowy… dzwieki jak z pornola, kamera niestety nie lapala telewizora. Ona odwrócila sie plecami do niego, ale lezac na min i patrzyli na film. On nadal obejmowal ja za piersi, czasami dawal palec do polizania. Moja dlugo nie wytrzymala, kleknela przed nim, wypiela dupsko do kamery i zaczela mu obciagac. On dociskal jej glowe, chociaz i tak dobrze pracowala. Wyprostowala sie po chwili i nadziala na kutasa. Jedna noge miala oparta o lózko, wiec widok jej uda z tyleczkiem i biodrami byl przepiekny.
Musiala byc podniecona, bo pracowala za dwóch. Po chwili zsunela sie z niego i polozyla sie na plecach.
– Musze troche odpoczac…
A Slawek rozszerzyl jej nogi i rozpoczal lizanko… dobrze mu szlo, bo zaczela jeczec w swoim stylu… wspomógl sie trzema palcami i ta odjechala… On nie przerywal, ani ona, doszli do czterech…
– Daj odpoczac…
– Wez do buzi…
Nachylila sie, polozyla glowe na jego brzuch i teraz ona dawala popis. Po chwili zsunela sie nizej i lizala jajeczka…on za to podniósl noge i ona pojechala nizej… Jest miedzy nimi taki uczucie, jakie bylo przy mlodym, przyjemnie sie patrzy na podniecona kobiete, która oddaje serce dla pieszczot, z wlasnej woli, nie zmuszana przez nikogo…
Znowu doszla do kutasa, a Slawek siegnal za jej plecy do tyleczka, ona sie podniosla jeszcze wyzej, a on wlozyl od tylu palce w cipke. Ona znowu zaczela jeczec, on mocniej, ona glebiej…i gdy dostawala nastepny, to polknela jego kutasa w calosci…
– Jejku jak dobrze, zawolal…
– Mh…
I znowu przyspieszyl reka, a ona juz caly czas brala do konca, a jak juz wspomnialem, bylo co brac…przy nastepnym jej orgazmie on zaczal lac do glebi gardla, ona nie przestawala… dobre, cholera, dobre…
Ona mu wylizywala, a on glaskal jej cipke z przodu.
– Chce jeszcze…
Podniosla sie i tylem na niego nadziala. Mocno rozszerzone uda, wielki brzuch, wielkie podskakujace cyce i suka, która dogadza sobie. Oparla rece na jego klatce, lekko sie podniosla, a on zaczal pracowac jak tlok, ta jeczala jak oszalala, raz nadziewal lekko, raz mocno, gdy ona opuszczala biodra…kutas caly sie chowal w jej wnetrzu.
Zmeczyla sie i polozyla bokiem, nie wyciagajac z cipki…
Ciagle byla maksymalnie podniecona, a on walil mocno…dostala…w ciaglym krzyku…
– Jak chcesz to mnie zerznij w dupe…
– Ale od przodu…
Polozyla sie na plecy, on naslinil, choc pewnie nie musial, ona zawsze plynie, i wlozyl w odbyt…ta wyciagnela rece do góry w pelnym oddaniu i z falujacymi piersiami dawala walic swoje dupsko… jeczala jak prawdziwa kochanka, mocno i glosno..
Patrzylem na nich i bylem zafascynowany tym widokiem. Suka ze swym samcem, suka z samcem, któremu urodzi potomstwo, który zaplodnil ja w jej akcie oddania. I to byla moja zona, czy moze byc cos piekniejszego …?
Tak, milosc mezczyzny, który na to zezwala, ale ja nie pozwolilem, nie zgodzilem sie na takie oddanie, to miala byc zabawa a nie to, na co patrze…i dlatego wszyscy odpowiedza za to i pozaluja.
Ona w tym czasie dostala nastepny z takim wyciem, ze dobrze, ze nie mieszkamy w bloku…
Slawek przestal ja walic…
– Ja juz nie dam rady…ale wylizesz mi…
I przeniósl swoje jaja nad jej glowe, ona objela jego posladki i lizala wszystko co jej nakierowal na usta. Wtedy sie zlalem, bo zawsze tego chcialem, a nawet nie smialem zaproponowac jej. On powiedzial i dostal. Moze naprawde nalezalo mi sie jako sierocie i nieudacznikowi. Facetowi z forsa robi, co on chce. Kurwa.
Zasneli, a reszty nie ogladalem.

W polowie stycznia zadzwonil stary i poprosil o spotkanie.
– Witam.
– Witam, o co chodzi…?
– Wspominal Pan kiedys o mozliwej wspólpracy i eksporcie do Niemiec ?
– Dlaczego teraz Pan przychodzi ?
– Mamy znowu skromne klopoty finansowe i byc moze bylbym zainteresowany wspólpraca z kims, na przyklad z Panem, Panie Robercie. Nie chcialby, aby zaklad na wiosne musial zwalniac pracowników, jestem za nich odpowiedzialny.
– Co konkretnie Pan proponuje ?
– Mozliwy wykup jakiejs czesci udzialów, wejscie w spólke z gwarancja wznowienia produkcji i ewentualnego eksportu.
– Ile procent i za ile ?
– Najwyzej 30 za powiedzmy 2 miliony.
– Przemysle i dam odpowiedz.
– Dziekuje.

Adam do mnie…
– Szefie,wiem dosc duzo na jego temat, to szczwany lis, bardzo brzydki do ludzi, w zakladzie nie lubia go, a kobiety w szczególnosci…
– Co ty nie powiesz…?
– On jest nawet niebezpieczny…
– Tak, gdy gra sie jego zasadami, ale ja bede gral swoimi, zobaczymy, kto bedzie bardziej skuteczny.
Nie powiedzialem mu wszystkiego, nie wie, ze rypie moja zone, ze nienawidze, go jak ruski szkopów… cierpliwosc, sznur zaczyna sie zaciskac…

Adam pojechal do tamtego odbiorcy starego produkcji i dowiedzial sie, ze calkowicie juz wycofali sie z umowy, a Przetakiewicz zaczal procedury przejecia udzialów na kwote kredytu, wobec braku produkcji. Poczekam jeszcze 2 tygodnie. W domu nic sie nie dzialo, ona sie przygotowywala do porodu, nikt nie przychodzil, ani mlody, ani stary, chociaz ona i tak wychodzila. A, ze bylo duzo sniegu, to tak nie za duzo, moze tylko na zakupy. Wiedzialem, ze urodzi dziewczynke, bo znalazlem rózowe ciuszki.
Poczatek lutego, za dwa tygodnie rodzi, i stary prosi o spotkanie.
– Panie Robercie, mial Pan sie zastanowic, i dac mi odpowiedz…
– Zastanowilem sie i ta oferta nie jest dla mnie satysfakcjonujaca, bede szukac innego ukladu…
– Ale, mozemy negocjowac…zalezy mi…
Kurwa. nie zalezy ci, masz po prostu nóz na gardle…
– Ok, o 16 w lokalu.

– Witam ponownie, jaka bylaby Panska oferta… ?
– 49 % za milion i gwarancja natychmiastowej produkcji i eksportu, powiedzialem
– 49 % …?
– Tak, aby Pan mial 51 i zabezpieczenie, ze zaklad nadal jest Panski. Jestem uczciwym biznesmenem, i nie chce nikogo oszukac.
– Zgadzam sie.
– Niech prawnicy przygotuja umowe.
– Za trzy dni podpisujemy.
– Ok.

Do banku.
– Do dyrektora…
– Czeka.
– Mam dobre wiesci, Pan W… zgodzil sie na wycene zakladu, przez rzeczoznawce na dwa miliony, lacznie z terenem, 3,5 h. Wobec dlugu 500 tys, bank dostal 25 %. Przygotuje umowe na sprzedaz, na kiedy ?
– Ma Pan dwa dni, a premia ode mnie po podpisaniu.
– Oczywiscie.

Jest dobrze, jest kurwa idealnie, zerzne wszystkie dupy, jakie sie napatocza. I starego i Slawka, a moja dostanie rykoszetem, zobaczymy jak beda spiewac.

Przelalem 500 tys na konto banku, dyro dostal dyche i zostalem wlascicielem 25 % zakladu. Spotkalem sie ze wspólnikami. Oswiadczylem, ze mamy dobry teren, ale gosc chce sprzedac tylko mi, wiec sam wykladam 1,5 banki na wszystko, a oni wyloza na budowe zakladu. Pod koniec roku lecimy z produkcja, bo plany hal, które dostalismy od Mahmeda, po przetlumaczeniu dostaly akceptacje urzedników. Super, tyle, ze to jest cala moja odlozona kasa, nic juz nie zostanie, wiec, bede musial oszczedzac, bo teraz ida tylko 2 tiry w miesiacu, a i to nie zawsze. Na szczescie knajpa przynosila normalny zysk.

Spotkanie u notariusza. Sprzedaz 49 % za milion, wszyscy zadowoleni, forsa przelana, stary tak mnie usciskal, jakbym byl jego synem. A mnie sie chcialo rzygac, tyle, ze w duszy to podskakiwalem z radosci. Najlepiej wydany milion w zyciu, ha ha. To prawda, pierwszy trzeba ukrasc.
Stary zaprosil mnie do zakladu, przedstawil wszystkim w biurze, okreslil jako Pana zbawiciela, potem przeszlismy sie po produkcji, zaklad w miare, ale oczami widzialem juz nasze wielkie hale i to wszystko, to byla zwykla dziura. Poznalem Zbyszka, to kierowca starego i czlowiek od zalatwiania prostych spraw. Dlatego duzo wiedzial, nie jest glupi. Ci dwaj pozostali to kierownik magazynu i zbytu. Oj chlopcy…

Gdy przyjechalem do domu, rozanielony z szampanem, moja stala w przedpokoju z torba.
– To juz.. ?
– Tak, mam bóle i odeszly mi wody przed chwila…
– To chodz, jedziemy, zawioze cie…
Chwycilem torbe i zaczalem wychodzic…
– Slawek po mnie przyjedzie…za chwile…
– Ale ja tez moge…
– A ja poczekam na niego…
Dostaliscie kiedys tak znienacka pod zebra, w watrobe z piesci… tak,.. prawie mnie zwalilo…co ja glupi sobie myslalem, to jego dziecko… jego kobieta… jego obowiazek… Gdy kiedys lapalem gume w rowerze, to przeklinalem, teraz tak samo, bez powietrza polozylem torbe, przeszedlem obok niej, rzucilem kluczyki, plaszcz i zobaczylem sens mojego zycia. Moich chlopców, którzy cichutko stali w rogu przedpokoju z przestraszonymi oczyma. Objalem ich ze lzami w oczach, bo wlasnie dzis rozpoczal sie pierwszy dzien mojego nowego zycia. Bez niej, bez milosci, pierwszy dzien czarnej rozpaczy…

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir