Karolina i Robert. 27

Karolina i Robert. 27
Robert

*****

W piatek ubrala sie bardzo skromnie, to znaczy elegancko, ale wszystko przepisowo…
Jeszcze przed wejsciem na sale dostala telefon….
– Wylacz, bo bedzie wstyd…
– Juz, juz…

W sadzie to byla tylko formalnosc, mialem zgode mojej pierwszej zony na pismie, za mój szantaz, ale dalem tez jej kase, my sie zgadzalismy, nasze dzieci tez, wiec jako macocha i ojczym, zostalismy matka i ojcem z prawami pelnymi.
Jej ciaza byla dobrym argumentem, o Olivce oczywiscie nie bylo mowy, bo to nie nasze dziecko… a, ze wychowujemy… nie ma znaczenia…
Nasi prawnicy zalatwili wszystko na cacy…
– Pani Karolino, jest Pani jeszcze piekniejsza niz przed rokiem… zaczeli…
– Ponownie jestem w ciazy, a ona, jak wiecie, mi sluzy…

Ciekawe, oni tez to wiedza ?
Dawala im… ?
Nie wiem, wtedy tylko ja znalem i bylem w swoim swiecie, bez kobiecych zainteresowan… ale… nie… nawet sie nie zapytam…
Jej zycie i jej sprawa… ale oni do tanich nie naleza, a prowadza wszystkie jej sprawy… ok, dawala… czy nie… koniec…
Teraz wisi na moim ramieniu, wtulona, szczesliwa i tak kochana…

– Dziekujemy Panowie, lecimy, duza rodzina i duzo obowiazków…
– Do widzenia…

Gdy jechalismy sama zaczela…
– Robercik… ?
– Tak kochana…
– Mialam epizod z nimi, wiesz, ze nie mamy tajemnic… pewnie i tak sie domysliles…
– Powiedzmy…
– To byl ciezki okres mojego zycia i oni mi bardzo duzo pomogli, dzieki nim mocno stanelam na nogach… finansowo… a potem rozwód…
– Kochanie, nie musisz sie tlumaczyc, ty nic nie musisz…
– Ale chce, bo cie szanuje i kocham, wiesz…
– Wiem…

Pocalowalem jej dlon, usmiech jaki byl w jej oczach, radosc na twarzy… dla tego warto zyc…
W domu szalenstwo na najwyzszych obrotach… nianie zalatwily z dziecmi tort… szok…
Wszyscy skakali, szczególnie moi chlopcy i oczywiscie Julia, dziecko, a juz pannica, wygadana, inteligentna, spokojna… i kurwa… tak podobna do matki, ze czasami mam ciarki…
Ale co… ona do niej zaczela pierwsza mówic – mamusiu…
Jej jeszcze malutkie, ale bawia sie razem…

Najedlismy sie do oporu, potem byla pizza… kilka oczywiscie… a wieczorkiem juz sami…
– Jestem szczesliwa… zaczela…
– A ja… nareszcie… od wielu lat mam pelna rodzine… dodalem.
– Nawet mamy dodatkowo jedno… zasmiala sie…
– A czy to jest dziwne… moje sa tylko dwa, trzecia Julia jest bylej i jakiegos kochanka…
– U mnie kazde jest z innym… dobrze, ze to jedno bedzie nasze…
– Dla mnie to nie ma znaczenie… widzisz, ze wszystkie ciagna do nas i nas kochaja…
– Wiesz, rok temu nie snilabym o takim zyciu, a teraz je prowadze… dziwny jest los… tak to zamieszal…. czy to juz koniec ?
– Mysle, ze tak… bedziemy zyc dlugo i szczesliwie do konca naszych dni, w wielkiej kochajacej sie rodzinie…

Zobaczymy, zyje dluzej i wiem, ze los to kurwa gorsza od Karoliny, robi co chce, a nigdy nie wiadomo co chce… ?

************************

Karolina.

Ale najadlam sie strachu… gdy wchodzilismy do sadu zadzwonil Tomek, policjant i pytal sie o dysk z kobietami, czy go mam… odpowiedzialam, ze tak.. a on, ze to dobrze i mam go pilnowac…
Potem poszlo wspaniale, ale o chlopakach musialam mu powiedziec, wstyd, ale zyjemy bez tajemnic.

Jeszcze wieczorem przypomniala mi sie najwazniejsza rzecz…
Szybki telefon do Reni.
– Zapomnialam na amen, masz powiesc mlodego przetlumaczona ?
– Tak, dwa dni temu dostalam, zapomnialam , wybacz…
– Jest ok, jutro sa Francuzi, przynies i ubierz sie odpowiednio…
– Jestes pewna ?
– Musisz ich poznac… wiesz, elegancko, ale ponczochy i takie tam…
– Korek ?
– Jasne, sama bede miala… i bez stanika… niech widza twoje brodawki…
– Ale ?
– Wiem, co mówie… jestes juz kurwa, wiec zachowuj sie jak ona…

******************************

Prokuratura

Ten sam dzien, przed 9 rano, budynek prokuratury, gabinet przesluchan…
Prokurator i policjant Tomek.
Jesli sa tacy czytelnicy, to przepraszam, wszystko jest wymyslem… dla tej historii…
Glówny bohater teraz to prokurator.

– Czesc Tomek, powiesz mi cos o tym gosciu… ?
– W czasie przeszukania znalezlismy ten dysk, zawartosc znasz… co chcesz wiedziec… ?
– Podobno znasz te kobiete ?
– Jakby ci to powiedziec… kilka razy ja spotkalem, jeszcze takiej babki nie widziales, jest zjawiskowa, nie… tego nie idzie opowiedziec… musialbys ja spotkac…
– Ale co, od niej dostales cynk ?
– Sluchaj, sprawa jest delikatna, wiadomosci zdobylem w nieregulaminowy sposób…
– To znaczy ?
– Powiem ci, bo jestesmy rodzina, ale ja tego nie powiedzialem..
– Mów…
– Zerznalem ja i wygadala sie…
– Ja pierdole, ale jestes glupi…
– Jakbys ja poznal, to gadalbys inaczej…
– Ok…

– Podobno ten facet kiedys ja nagral w czasie seksu i teraz, jak jest zona bogatego faceta, szantazowal ja…
– I co ?
– Weszla do jego domu szukajac tych filmów i znalazla 2 dyski , jeden ze swoimi filmami, a d**gi ten jako dowód, dlatego wiedzialem gdzie szukac…
– Ciekawe, a dlaczego go tez nie wziela… ?
– Bo sie bala, on jest brzydkim facetem, nachodzil ja potem, a gdy bylismy na interwencji, to szarpal wózek z miesiecznym dzieckiem, jak wariat, dostal nawet od niej gazem…
– Ale to zgloszenie jest o podgladaniu dzieci… ?
– A co miala mówic, pedofil to pedofil, a na dodatek szantazysta, podobno na tym dysku jest wiele kobiet, w takich samych ujeciach… myslisz, ze tylko ja jedna szantazowal ?
– O.. to moze byc gruba sprawa…
– Zerknij na jego dochody, a potem sprawdz nieruchomosci… moze cos wyjdzie dodatkowo…
– Dzieki, ale morda w kubel… bo stracisz robote…
– Poznaj ja, zobaczysz, ze warto, jest nieziemska… a wiesz, co robi ?
– Daj spokój… !!!
– Nawet nie wiesz, ze to mozna zrobic…
– Kurwa idz…!!!

– Panie prokuratorze, doprowadzono zatrzymanego…
– Wprowadzic.

Tomek to rodzina, prawda, na dodatek dobry glina, podoba mi sie ta sprawa, gosc jest ewidentnie umoczony, szybko ja zakoncze i bedzie premia, lubimy teraz zamykac pedofilów…

– Prosze usiasc… rozkuc pana, prosze o imie, nazwisko, wiek, gdzie pan pracuje… ?
Podal…
– Nie wiem dlaczego jestem zatrzymany ?
– Najpierw formalnosci… panski majatek, nieruchomosci i ruchomosci… ?
– Dom i dwa samochody…
– Prosze podac szacunkowa wartosc.
– A jakie to ma znaczenie ?
– Od zadawania pytan jestem ja…
– Dom 500, samochody 150 i 100 tysiecy…
– A panskie zarobki i miejsce pracy ?
– Cztery tysiace… zaklad…

– Dobrze, przejdzmy do sprawy… w panskim domu zostalo zrobione przeszukanie w zwiazku z oskarzeniem o zachowania pedofilskie…
– Co ?
– W dniu… zostal pan zatrzymany w poblizu posesji Pana Roberta…. w zwiazku z telefonem jego zony, ze kreci sie jakis czlowiek i obserwuje dzieci….
– Nonsens, mialem swoje sprawy do tej Pani, dlatego tam bylem…
– Ona twierdzi cos innego, ale w zwiazku z tym wydalem nakaz przeszukania panskiego domu i niestety znalezlismy materialy pedofilskie, i teraz sytuacja wyglada zupelnie inaczej…
– Jakie materialy ?
– Poznaje pan ten dysk ?
– Nie za bardzo…
– Niestety sa na nim panskie odciski palców, a ponadto w jednym z plików sa panskie zdjecia z wakacji… wiec, rozumie pan, jestesmy przekonani, ze nalezy on do pana…

Cisza…

– To jest spisek… moze i jest mój, ale zostal spreparowany…
– Niestety, nie ma na to dowodów…
– Prosze Pana, mam prywatne zatargi z ta Pania, mialem juz wlamanie do domu, zglosilem to i na pewno ona to podrzucila…
– A jakie zatargi ?
– To nie powinno Pana interesowac..
– Waza sie panskie interesy, wiec moze powie pan… ?
– Nie.

– Dobrze. Czyli ona sie wlamala i to zrobila, tak ?
– Tak.
– Czy znaleziono jakies dowody, odciski palców, albo inne slady ?
– Nie, byli w rekawiczkach… zabrali mi laptop i zniszczyli komórke ?
– Oni ?
– Tak, przyszla raz z gorylem z Niemiec, pobili mnie i zniszczyli sprzet.
– Jakies dowody ?
– Byli w rekawiczkach… mówilem juz…
– Czyli pana slowo przeciwko jej ?

Cisza…

– Nie jestem pedofilem…
– Na razie bedzie oskarzenie o przechowywanie tresci pedofilskich, sprawdzimy, czy nie udostepnial pan, wtedy dojdzie nastepny zarzut…
– Kpina, mówie, ze zostalem wrobiony, bo ta kurwa… !!!
– Co, nie chciala juz placic… ? Zagralem va bank…

Cisza…

– Prosze pana, wiem o plikach z kobietami…. i zastanawiam sie teraz, czy nie zmienic kwalifikacji… ?
– To znaczy ?
– Szantaz, zastraszanie, pobicia… to kwestia czasu, kiedy znajdziemy swiadków…

Cisza…

– A potem oczywiscie dojda oskarzenie prywatne i odszkodowania… jest pan na to gotowy finansowo ?

Cisza…

– A jak bedzie róznica w wyrokach… ?
Jest, zlamalem go jak chlopca, a wyglada i gada jak wyszczekany biznesmen…
– Jesli nie bedzie rozpowszechniania… to powiedzmy 2 lata…
– Nie dam rady… !!!
– Prosze pana, o szantaze sprawy beda ciagnac sie latami… a wyrok moze byc 3 lata…
– Moge sie zastanowic ?
– Do poniedzialku, zostanie pan doprowadzony.
– Prosze wyprowadzic zatrzymanego.

Ale prosta sprawa, pól godziny i gosc wymieka… ma sie te klase, lata praktyki… i nos… jak chodzi o kase to zawsze pekaja…
– Jest jeszcze posterunkowy Tomek ?
– Juz prosze.

– I co tam… ?
– Daj spokój, siedzi albo za pornografie, albo za szantaze.
– Za co wolisz ?
– Pornografia jest juz niekomentowana, a w tamtej sprawie bedziemy sie babrac miesiacami…
– Zajebiscie, niech siedzi za dzieci…
– A ten dysk z dziewczynami jest u niej ?
– Mysle, ze tak..
– Dzwon, musze wiedziec…

– Karolino, masz ten dysk z kobietami, wiesz jaki ?
– Tak..
– To go pilnuj, jest dobrze…

– Zalatwione, ma go…
– Sluchaj Tomek , moze bede go potrzebowac i czy ona by go przywiozla… ?
– Jasne, poznasz ja, zobaczysz…
– Co ?
– Jej energie, jej emanacje seksem… jej powab… to maja tylko nieliczne…
– Ok, niech bedzie na 10 rano w poniedzialek, sekretarka wypisze ci wezwanie oficjalnie, dostarczysz, mocno to naciagane papierowo, ale to równiez jej interes…
– Jasne…
– Zrobie konfrontacje i zalatwie faceta… wypuszcze z niego powietrze…
– Ile dostanie ?
– Dwa lata, ale nie wie najwazniejszego…
– Czego ?
– Tego, czego nie mówimy, tylko robimy…. wiesz czego boja sie wszyscy bandyci ?
– Nie.
– Utraty kasy, a wiesz jaka jest nagonka na ratowanie budzetu panstwa ?
– A co, cos sie dowiedziales… ?
– Gosc ma wstepny majatek 700 tysiecy, a zarabia 4, pójdzie pismo do skarbówki… oj, pójdzie… zalatw to wezwanie… jeszcze dzis…
– Oczywiscie, czesc…
– Czesc.

Bedzie premia i awans… tak dobrze to mi nie szlo z zadna sprawa…
Do poniedzialku.

***************

Karolina.

Jest sobota rano i dzwoni Tomek, cholera, cos sie kroi…
– Karolinko, mozesz w poniedzialek byc na 10 rano w prokuraturze z dyskiem ?
– A co jest ?
– Bylo wstepne przesluchanie i juz sie przyznal.
– Co, do czego ?
– Prawie do wszystkiego, dysk z dziecmi go pograzyl, ale prokurator chce miec ten d**gi dysk, jakby chcial sie wycofac, wiesz, w razie czego…
– Ale tam ja jestem i moja przyjaciólka… to nie wyplynie ?
– No co ty, to jest prokuratura… a z rzesza lepiej, kuzyn musi miec mocne dowody, facet bedzie zlamany na amen, ale to fachowiec i musi miec wszystko pod kontrola…
– Dobrze, bede.
– Ja tez bede czekac, wejdziesz na wezwanie, mam je przy sobie, chyba, ze mam je ci przywiezc do domu…
– Dzisiaj nie moge, mamy gosci z Francji na caly weekend…
– Bedziesz szalec ?
– To rozmowy biznesowe mojego meza, tylko interesy…
– Dobrze, do poniedzialku.

Usiadlam sie, trzymalam ten telefon i nie wierzylam…
Czyzby wlasnie mój koszmar sie konczyl… ?
Prawie chcialam sie poplakac…
Ze szczescia… ?
Z ulgi… ?
Z radosci … ?
A moze z satysfakcji, ze potrafilam wygrac, ze udalo mi sie pokonac najwiekszego wroga… ale… mala Olivka mocno zaplakala…

Pobieglam, Jola od razu mi ja dala, a ta mala diablica jak tylko uslyszala mój glos… to sie uspokoila…
– Karolino, jestes jej prawdziwa matka…
I wtedy dopiero sie poryczalam….
Tulilam ja i tak mocno plakalam, ze Jola zaczela mnie przepraszac…
– Zostaw, nic nie mów… chcialam przed chwila poplakac ze szczescia, a teraz przy niej zrozumialam, ze w zyciu sa duzo wazniejsze rzeczy, niz wygrana w jakiejkolwiek sprawie…
– Wiem, Karolinko, wiem…
– Zobacz co ona by zrobila bez nas i naszej milosci… cóz warte sa pieniadze czy wladza, wobec opieki i tulenia…. ?
Jola tez zaczela plakac…

– Ubierz ja, pojade na cmentarz, dzis jest wazny dzien i musze powiedziec jej dobre nowiny…
– Ale pada deszcz !!!
– I co z tego, widzisz nawet niebo placze z nami…
– Ale zaraz beda goscie… !!!
– Poczekaja, wiem co jest wazne… i co nalezy zrobic.

Mam caly swiat w dupie, liczy sie tylko milosc i pamiec…
Poczekaja…
Wlaczylam sobie w sluchawkach muzyke – Fleurie – Hurricane i naprawde nic mi nie przeszkadzalo…

******************

Robert.

Juz wyladowali, juz kiwaja… o… ta ich siostra to raczej z póznego macierzynstwa, bo jest wyraznie mlodsza…
– Hello Robert…
Podalismy sobie dlonie…
– To Vivien… nasza siostra…
Pocalowalem w dlon, zdziwiona…
– My tak Polacy mamy….
– Slyszalam, juz mi sie podoba…

Droga do domu zajela nam prawie dwie godzinki, bo nie chcialem pokazac, jak sie jezdzi w naszym kraju…
Pierwsze rozmowy poszly o pozwoleniach, o udziale Karoliny, byli w szoku… a Pierre dodal na koniec…
– A ja sie wcale nie dziwie…
Filip zasmial sie tak glosno, ze Vivien tylko zapytala sie, o co chodzi ?
– Poznasz ja, to zrozumiesz, to kobieta, która nagina czasoprzestrzen wokól siebie…
– Slyszalam, ze macie piatke dzieci… zaczela… ?
– Teraz juz szesc, a niedlugo siedem ?
– To niemozliwe… krzykneli faceci…
– Oj, mozliwe…

Opowiedzialem im te historie, Vivien poplakala sie ze wzruszenia, ona jako kobieta bardziej to przezyla…. faceci kiwali glowami…
– Ale mamy wesolo… dom pelen radosci i krzyku… i jeszcze ta ciaza Karoliny, poczatek, ale dzieciaki juz czekaja…
– Musicie byc szczesliwi….
– O tak, jestesmy, wszystko dobrze idzie…
Dalsza rozmowa byla o wielu glupotach… az zajechalismy…
– A nasz artysta bedzie ?
– Tak, tak…

Gdy zajechalismy pod dom byli juz wszyscy, Mariusz, Renia… i nasi…
Wszyscy chcieli zobaczyc gosci z Francji…
Nachylilem sie do Joli…
– A Karolina tez wyjdzie ?
– Pani wziela Olivke i wyjechala na cmentarz, jeszcze nie wrócila, ale pewnie zaraz bedzie…

Dobrze, nie ma tematu….
Samo ogladanie domu zajelo troche czasu, poznanie sie z goscmi… dziecmi…. wszyscy byli tacy radosni.
Naprawde zachowywali sie jak prawdziwa rodzina z zagranicy…
Oczywiscie zauwazylem jak rozgladaja sie za nia…
– Karolinka zaraz przyjedzie, musiala wyjechac na chwile… kto sie napije ?
Poszlo, nasza goscina musi byc na pierwszym miejscu…

Po godzince przyjechala. Mokra, bo lekko padalo…
Usmiechnieta… radosna… weszla z malutka na rekach… ta spala…
Wszyscy rzucili sie ja ogladnac…
Przedstawilem Viviene… one od razu po buzi… i kazdy chcial mala ponosic…

***************************

Karolina.

– Przepraszam za spóznienie…
– Nie przepraszaj… zawolali panowie… a Viviene chodzila z mala i patrzyla na nia jak zaczarowana…
Gdy ja odbieralam powiedziala….po angielsku…
– Slyszalam jej smutna historie, jestem dumna, ze poznalam taka kobiete jak ty…
– Bylam u jej matki, musialam…
– Nic nie mów, jest ok…
– Masz dzieci ?
– Nie zdazylam, a teraz juz jest za pózno…. zreszta odeszlam od meza lata temu…
– Wygladasz na mloda…
– Mam 46 lata, dbam o siebie.
– Jej mama miala 40… i byla bardzo szczesliwa z macierzynstwa….

Zamyslila sie, zadumala….
– Nie… mój czas nie wróci…
– Mam w pokoju rekopis przetlumaczony, nie wiem jak dobrze, sama ocenisz, chcesz teraz, czy za chwile… ?
– Teraz, po to przyjechalam, a on to takie mlode ciacho, co ?
– I wolny…
– Brat powiedzieli mi, ze jestescie dosc swobodni….
– A jestesmy…
– Powiem ci na ucho, ja tez, ale oni o tym nie wiedza…
– Ok, sztama… to Renia, moja.. nasza przyjaciólka, lubi byc z mala, rozwalilo sie jej zycie i to ona dala przetlumaczyc…
– Ok…

Dalam jej zajecie na 3 godziny, przyjemnosc przyjemnoscia, ale interesy trzeba kuc…
Mariusz dobrze znal angielski wiec siedli sie razem i tlumaczyl zawilosci swojego myslenia…
Robert tylko patrzyl sie na mnie tak pieknym wzrokiem, czulam milosc bez slów…
Za to panowie próbowali byc grzeczni. ale ja to wyczuwam… te fluidy… te emocje… byli nagrzani do czerwonosci.

Co u was ?
– Ja jestem nadal sam, nie szukam, moze gdy wróce, ale poprzeczka jest teraz bardzo wysoko… zaczal Pierre…
Puscil mi oczko… to ja jestem ta poprzeczka…
– A Filip ?
– Klóce sie z zona, ale moze po tym roku bedzie mnie juz stac na zaplacenie jej ile chce…
– A dlaczego po tym roku ?
– Bo na wspólpracy z wami zarobimy krocie…
– My tez…

Wszyscy wybuchli smiechem…
– Panowie pijemy szampana… za interesy… !!!
– Nie… za Karoline… a dopiero potem za interesy… dodal Pierre…
Renia pila i zupelnie nie wiedziala o co chodzi… musze jej to wytlumaczyc, bo jeszcze strzeli jakas glupote… Gdy wspominalam o Hamburgu opuscilam ten watek, bo i tak bylo duzo pieprzenia…

Godzine pózniej juz kleila sie do Filipa, okazalo sie, ze ten nauczyl sie troche angielskiego, ona tez troche umiala, ale jak feromony lataja, to zaden jezyk nie jest potrzebny….
Mariusz z Viviene… tak dyskutowali, tak jej tlumaczyl… jakby znali sie od lat…
Widzialam jej dotyk na jego ramieniu… on przynosil jej wino… usmiechal sie… a ona odwzajemniala…
A nasza trójka powoli zaczela rozumiec, ze dzisiejsza zabawa bedzie odbywac sie w mniejszym towarzystwie…
Bardzo chcialam , aby Robert byl przy mnie… samo dawanie dupy, nawet Pierre, juz nie nie jara… wiecie, robie to dla niego…

Kazdy mój usmiech przyjmowali jakbym czarowala…
Usmiechali sie… wiedzieli, ze bede ich… ale przeciagalam to dla samego faktu…
Odgarniecie wlosów, wziecie soku… musniecia…
– Jestescie gotowi ?
– A na co Karolinko ?
– Na duet, to znaczy tercet ?
– Ja jestem tylko gosciem… zaczal Pierre…
– Oj… ty chlopie nie wiesz, ze w Polsce gosc… to jest gosc… wtracil Robert…
– A co to znaczy ?
– Dostaje pierwszy i wszystko to co najlepsze…
– Nie… nie wypada… ty jestes mezem…

– A o czym tak panowie rozmawiaja… o mnie… beze mnie ?
Konsternacja… spojrzenia… i mój wybuch smiechu… az reszta sie spojrzala….
– Klóca sie o cos co ich przerasta … zawolalam…
Reszta kiwnela rekoma i zajeli sie dalej soba…
A ci spuscili glowy i stracili cala energie… oj chlupcy, w tym domu to kobieta rzadzi…

– Ide do lazienki i za chwile bede gotowa zadowolic moich Panów…
Mój usmiech powiedzial wszystko… wrócilo slonce na ich twarze…
W lazience spojrzalam na siebie…
– I co kurwo, idzie po mysli, co ?
Usmiech… poprawiam wlosy…
– Ksztaltujesz rzeczywistosc wokól siebie… jestes Pania i co, dobrze ci ?
Nastepny usmiech…. szminka… perfumy…
– Dasz im dupy i zlizesz sperme… ?
Wyciagnelam korek, ostatnie mydelko…. wypiety tylek, trzasnelam sie… jest slad… pieknie…

Gdy wychodzilam bylam juz lekko oszolomiona… moje zycie… moje pierdolenie… nawet mam motyle w brzuchu… wszystkich znam… a jednak… cudowne uczucie…
Podeszlam do Roberta, nachylilam sie i pocalowalam go…
– Chodz kochany…
Potem wzielam Pierre za reke i pociagnelam…
W tej sekundzie Vivene i Mariusz spojrzeli sie w nasza strone… on sie usmiechnal… a ona wydala zaciekawione spojrzenie… zaraz jej powie, a ona sie podnieci… i pozwoli mu na duzo wiecej niz myslala…
Renia tez to zauwazyla… jej usmiech byl cholernie naturalny… i bardzo szczery…
Za to Filip patrzyl sie tylko w jej cycki…

Gdy weszlismy do sypialni Robert poszedl do toalety… zostawil mi wolna wole… kocham go…
– I co mój francuski kochanku… dajemy po garach ? to dodalam po polsku….
– Co to znaczy ?
– Kiss kiss bang bang…
– A chcesz ?
– Pierre, ja zawsze chce, a w ciazy to mam recepte od lekarza na pieprzenie…
– Powaznie…?
– Rozluznij sie…

Kleknelam przed nim… rozpielam i do buzi…
Westchnal dosc glosno….
– Nawet nie wiesz jak dlugo o tym marzylem…
Pchnelam go na lózko… zaczelam sciagac spodnie, buty i skarpetki…
– Daj, ja to zrobie…
– Jako pierwsza kurwa w tym domu, ja to robie…
– O cholera…
– Moge byc Pania, albo suczka… jak wolisz… ?
– Chce ciebie i tylko ciebie, zrób ze mna co chcesz…
– Chcialabym, aby Robert bawil sie z nami…
– Jesli mi pozwoli, to jestem na tak…

Stal mu od samego poczatku… wstalam, odwrócilam sie i nadzialam… niech podziwia mój tyleczek, a ja poczekam na meza…
– A gdzie moge dzis lac…
– Do srodka Pierre, do srodka… a d**gi do buzi…
– O…
Wyszedl Robert…
– Chodz kochany… czekam na ciebie…
Dostalam do buzi…. dotykal mojej twarzy, byl bardzo delikatny… niszczyl moja fryzure, ale co tam….
Objelam jego tyleczek i wcisnelam glebiej…
Tez mu stal… a ze byl… wiecie… dosc dobry…. to gardlo poczulo…

I znowu to uczucie spelnienia… jestem z mezem, pieszcze go, oblizuje jajeczka… tylko on mnie interesuje… a w cipie obcy kutas… na biodrach obce dlonie…
On i moja milosc….
Bylo mu dobrze… jezdzil glowa na wszystkie strony, nie, ze gleboko, ale na boki… jakbysmy sie calowali…
Jedna reka piescilam jedne jajka, a d**ga d**gie…
– Poczekaj…
Podnioslam sie, wyciagnelam i nadzialam go w tylek…
Rozchylilam nogi bardzo szeroko… cipka otworzyla sie i czekala….
Spojrzalam sie Robertowi w oczy…. oblizal wargi…

Wiedzialam, ze wie, czego chce… ale jeszcze kalkulowal…. w koncu Pierre byl mocno obcy…
A ja rozumialam, ze to bedzie jeszcze wieksze upokorzenie dla niego i jesli sie zlamie, to przekroczy nastepna bariere…
– Moge ?
– Czekam…
Kleknal… zaczal od kolan… potem przeszedl na uda… wyzej… coraz wyzej…
Przy cipce i bliskiej obecnosci obcego kutasa zastanowil sie…
I podjal decyzje…

Pocalowal mi cipke…
Polozylam reke na jego wlosach….
Byl delikatny, czuly… ostrozny… a mnie to… przestalo sie podobac…
Jak ja ciagne to wszyscy wciskaja moja glowe w swoje krocza jak najglebiej….
A dzisiaj ja rzadze…
Szarpnelam jego wlosy i wcisnelam w cipe…
– Mocnej… wlóz jezyk glebiej… chce dostac orgazm od ciebie…

Zrozumial… wie, ze robie sobie dobrze, a on i tak odczuwa najwyzsza przyjemnosc…
Tez poczytalam sobie o rogaczach… nie chce go upokorzyc wbrew jego woli, ma byc samcem alfa, ale jak godzi sie na mój seks, to jest moim niewolnikiem…
Podjaralo mnie to mocno… mój facet… mój maz… lize mi cipke kilka centymetrów od kutasa kochanka, który dostal tylek do rzniecia…
Zaczelam ruszac biodrami, kazdy musi miec przyjemnosc, ale ja bede miala najwieksza…
Dawalo to efekty piorunujace… orgazm szedl szybko… bylam mocno napieta…. dlonie Pierre na biodrach byly cieple… i silne… pomagal mi poruszac sie…

Cofnelam glowe mocno do tylu…
– Szarpnij wlosy….
Szarpnal… tak dogadzajcie suce, zaraz mi dojdzie… potem was zadowole….

Nadszedl…. wcisnelam glowe Roberta, ze pewnie nie mial powietrza.. ale oni tez nie mysla wtedy o kobiecie…
Uda scisnelam… az prad poszedl po nich…. wygielo mnie… Pierre pociagnal akurat bardzo mocno… jak cudownie….
Gdy puscilam glowe Roberta… Pierre konczyl sie ruszac… ale w dziwny sposób….
– Pierre. czy ty sie zlales ?
– Koncze….
– Powaznie…
– A kto to wytrzyma… ?
Robert podniósl glowe… Boze cala mokra… ja tez musialam sie zlac…
Zaczelam reka go wycierac….
– Zostaw… jestem taki szczesliwy…. kocham cie…

To bylo po polsku i nie tlumaczylam…
– Potrzebuje cos do zatkania…
– Przyniose…

– Pierre ?
– Tak kochana…
– Dobrze ci ?
– Jestem w niebie… to najpiekniejsze uczucie zlac sie w tobie, dziekuje…
– Ja ci dam dziekuje…. dopiero zaczelismy….
– Co ty ?
– Idziemy sie umyc i jazda na maksa….

Robert przyniósl papier, zatkalam dziure i polecialam do lazienki…
Idac wyciagnelam reke….
– Chodz… zaraz wracamy mezu… przyniesiesz soku ?
Wylecialo do razu… podmylam sie w minutke… a Pierre stal jak sierotka i tylko patrzyl sie na mnie….
– Jaka jestes piekna… i w ogóle sie nie wstydzisz…
– Przed chwila zlales sie w mojej dupie, to czego mam sie wstydzic… ?

Wstalam i pociagnelam go do umywalki…
– Pozwolisz ?
Namydlilam dlon i zaczelam go myc…
Az skoczyl….
– To drazni… !!!
– Dawaj go tu… bo zaraz idziemy dalej sie pieprzyc…
Dal, ale jego miny mówily o bólu….chociaz bylam delikatna…

Gdy juz byl czysty nachylilam sie i polizalam…
– Co robisz ?
– Kontrola jakosci…
– Zaraz mi stanie…
– Nie zaraz… tylko teraz…
Kleknelam na dywaniku i juz jechalam brac go do konca….
Wchodzil caly, bo mniejszy, ale szybko wracal do zycia…

A ja oczywiscie rozkojarzylam sie momentalnie, bo przeciez moja cipa czeka juz na d**gi…
– Wsadzisz mi ?
– A Robert…
Wypielam sie o umywalke i sama go wlozylam…. jechal, ale moje ruchy byly szybsze… sama sie zalatwialam….
Trzymalo mnie na tym samym poziomie, wiec to byla kwestia 2- 3 minut…

– Widze twoje soki…. uslyszalam…
Jeszcze troche… niech Robert nie wchodzi…. juz idzie…. jeszcze kilka ruchów….
Objal mnie mocniej za talie i wcisnal glebiej…
Tak… to bylo to…. doszedl… i byl taki, ze musialam sie mocno trzymac…
To jest moje zycie…. to uwielbiam….
– Idz, zaraz przyjde…

Nie zwrócilam uwagi, ze wyjdzie z lazienki od mnie ze sterczacym kutasem…
Musialam sie usiasc… uda znowu byly mokre….
Ciepla woda sprawia cuda… prawie poczulam sie zmeczona… chwila, zaraz dojde od siebie…

Gdy wrócilam saczyli drinki… dostalam swój sok i polozylam sie bokiem na lózku…
Rozmawiali o produkcji, jak przyjaciele… nadzy, bez jakiegokolwiek wstydu…
Przekrecilam sie na plecy, rozszerzylam nogi i zaczelam bez nich…
Ten wieczór jest wieczorem milosci, a ich interesy mnie nie interesuja…
Zamknelam oczy…
Zobaczylam Tomka policjanta jak zatrzymuje mnie za rozmowe przez komórke… od wielu miesiecy los spotykal nas razem, prawie jak z Robertem, i co… wiedzial co robi…
Dobrze, ze poszlam z nim… teraz zbieram tego zniwo… zastanawia mnie tylko obraz Roberta… w czasie jego pieszczot….
Wiem, to on jest najwazniejszy w moim zyciu i dlatego go widze…

Otworzylam oczy… stali i patrzyli sie na mnie….
Obydwaj trzepali kutasy… i usmiechali sie…
– Mówilem, kobieta nie do zdarcia… prawdziwa kurwa…
– A wiesz, ze zona cesarza Rzymu, Klaudiusza, Messalina zrobila zawody z prostytutka, która przyjmie wiecej facetów… ?
– I kto wygral ?
– Ta, która robila to, bo lubila dla samego faktu, a nie dla kasy…
– Moze to jej wcielenie ?
– Chcesz zrobic zawody ?

– Nie musisz robic i tak je wygram… zawolalam…
– Mówilem… kurwa…
– Ale pierwsza klasa…
– O tak…

– Jestescie wstretni, zaraz poprosze innych mezczyzn w tym domu o dogodzenie kobiecie…
– Jestes pewna, ze nie sa zajeci ?
– A co ?
– Reni i Filipa nie widzialem, ale Mariusz w kuchni nawet nie oderwal sie od Viviene, gdy robilem drinki… teraz pewnie sa juz duzo dalej…
– My Viviene ?
Machnal reka… i pokazal na moja cipe…
– Ty pierwszy…

Polozyl mi sie miedzy nogami i pocalunkiem przywital rózowe platki…
Teraz jest dobrze…. kiwnelam na Roberta… wszedl na mnie i dal do lizania….
Przyciagnelam jego tylek jak najmocniej, niestety, on sie jeszcze nie zlal, wiec stal mocno…
Namacalam jego reke i polozylam sobie na glowie… wie co robic…
Praktycznie nie ruszal sie, tylko jego reka z moimi wlosami i ustami jebala jego kutasa…

Jestem do tego, jestem jego suka… moze robic co chce… tez mam w tym przyjemnosc…. szczególnie, ze Pierre pieknie lizal.
Od razu wyczuwam chec dogodzenia… zrobienia tego z uczuciem… bylo mi cholernie dobrze, szczególnie, ze wlozyl palce…
Polozylam nogi na jego plecach, lekko uda sie zeszly… bedzie milej…

A Robert poczynal sobie… jebal moje usta… juz wchodzil w trans…
Wyszarpalam poduszke, glowa zeszla nizej. on lekko przesunal sie do przodu i podniósl… teraz lepiej wchodzi i glebiej…
Namacalam palcem jego tylek… jak jest mu dobrze, to moze chce sie zlac… ?
A cipa szalala…. te palce… teraz juz z trzy… mam mokro jak diabli… czuje luz… moze wlozy czwarty…
Próbowalam dotknac jego reki… udalo sie, wcisnelam sama jego dlon…

Tak… taki wlasnie czarny ma mnie jebac…
Pojade jeszcze do Hamburga, oj pojade…
Ale on nie wytrzymal… podniósl nogi wysoko i wszedl we mnie…
Obydwaj mnie pierdolili, kazdy jak chcial… a ja poczulam sie tak jak chcialam… czyms do jebania… do dawania przyjemnosci….
Gdybym zamknela oczy wczesniej, to nie wiedzialabym, kto mnie rypie, ale zaraz zdalam sobie sprawe, ze, co ta za róznica…?

Nagle dostalam strzal w gardlo… ostry, mocny i pelny…
Mój ukochany zostal zadowolony… palec zdal egzamin, jak zawsze…
Polykam, oblizuje i pieszcze… on jeczy…wygina sie… jestem jego do konca…
Wreszcie zszedl ze mnie… polozyl sie obok… i patrzyl jak jego wspólnik rypie jego zone…

Spojrzalam sie w jego oczy… plonely… alez musial byc nagrzany… moze nie zwalal sobie od tygodnia, miesiaca ???
Mówil, ze nie ma kobiety… ?
Wbijal sie po same jaja…
Teraz scisnal piersi…
– Mocniej… jestem twoja…
Przyspieszyl….
– Zlej sie we mnie…. mój maz pozwala… a nawet poprosi o to…
Spojrzal sie w jego strone……
I co ?
– Prosze, zlej sie w mojej zonie…

– A ty ?
– Ja tego pragne najbardziej…
Sama poruszylam biodrami… objelam rekoma jego szyje…
– Teraz jestem twoja kobieta… twoja kurwa… !!!

Zaczal strzelac… patrzyl mi sie w oczy… i az widzialam w nich szal… i jednoczesnie… boska rozkosz…
– To bylo piekne… takie francuskie… dodal…
Zaczelismy z Robertem sie smiac…
– Nie… my Polki tak mamy… jestesmy narodem pelnym emocji i zadz…
– Ale milosc jest francuska…

Objelam go i przyciagnelam do pocalunku…
Lezal na mnie, nie wyciagal… widok musial byc zbyt piekny dla Roberta… bo teraz stal z telefonem i nagrywal…
Malo ma filmów… ?
Dobrze…. objelam go jeszcze mocniej i nie puszczalam… pocalunki zaczely przynosic efekty… zaczelam poruszac lekko biodrami…. stal na tyle, ze nadal go czulam… docisnelam reka jego tylek… do kamery…
On równiez ruszyl… czulam, ze jest mokro jak diabli… ale kobiecie do orgazmu potrzebna jest najpierw glowa, a potem cipka…

Byl gdzies daleko… zblizal sie powoli… i wtedy pomyslalam, ze jesli Robert chce miec to nagrane. to znaczy, ze jego umysl szaleje…. lekko zerknelam w jego strone… no tak, kutas stoi nadal…
Dostane, dla niego…
Wyobraznia ruszyla w strone jego podniecenia… jego suka daje obcemu…. zlal sie, a ona dziekuje mu za przyjemnosc pocalunkami, nie wypuszcza go… bo dostanie swój orgazm od niego…. od obcego kutasa… który ciagle robi jej dobrze…
Juz jest blisko…. juz go czuje…
Objelam jego biodra nogami… niech wejdzie glebiej… i wiem jak to bedzie wygladac w kadrze….
Wiem, ze jakby mnie nie bylo, to pojedzie pod ten widok…

Dostalam…. nie byl mocny… ale bardzo przyjemny… taki w sam raz….
– Dostalam trzeci orgazm mój kochanku… szepnelam Pierre do ucha…
– Czulem… jestes boska…
– To przez ciebie…
– Ciesze sie..

Niech sie cieszy… mnie to nie ujmie…
Padl obok, Robert zdazyl odlozyc telefon…
Wyciagnelam reke do niego… polozyl sie z d**giej strony…
– Moze byc… ?
– Kocham cie…
– Ja tez cie… kocham… dodal Pierre… po polsku.
– O… zobacz jak sie szybko uczy…
– Uczylem sie…
– To duzo sie nauczyles… co jeszcze umiesz…
– Wiem co to jest… kurwa i ja… pier..do…le…
– Wystarczy…
– Robotnik z Polski mnie nauczyl…

Poszedl smiech… a potem zrobilo sie cicho… spokojnie… Robert wstal, zgasil swiatlo… i nikt nie protestowal…
Ostatnie moje mysli byly usmiechniete…. zycie jest piekne… i tyle jeszcze przed nami….

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir