Laura 1986, cz.6

Laura 1986, cz.6
Znowu obudzil mnie dzwiek budzika za sciana. Uslyszalem, ze zostal wylaczony i zapanowala cisza. Ciagle czulem w powietrzu cudowny zapach Laury – „Normalnie jak pies za suka w czasie cieczki” – pomyslalem o sobie, ale ten zapach pozostawiony na poduszce byl tak intensywny, ze nie mozna bylo go pominac ani zignorowac. Dotarlo do mnie, ze wlasnie sobie zaruchalem. „Nareszcie…” – pomyslalem.
„I to, kurwa, z kim…” – walnalem sie dlonia w czolo. Wstalem, wsadzilem banie pod kran, wytarlem wlosy recznikiem, uczesalem sie i poszedlem po ciocie, aby zejsc na sniadanie. Zapukalem i uslyszalem dzwiek otwieranego zamka.
– Czesc – powiedzialem – idziemy na sniadanie?
– Sam idz i przynies mi cos – uslyszalem.
– Czemu? – nie moglem zrozumiec.
– Bo nie mozemy w tej sytuacji … – zaczela.
– No chyba zart jakis? – wypalilem – wszyscy wiedza kim jestem, zaraz wszyscy sie dowiedza, dlaczego wujek zniknal…, no nie rób dziwnych scen…, jak ci zaniose kanapke
w serwetce, to dopiero bedzie gadanie… – dokonczylem.
– No…, moze masz racje – powiedziala Laura i zeszlismy na stolówke.
– Co robimy po sniadaniu? – zapytalem popijajac kromala kawa Inka.
Laura popatrzyla na mnie jak na ostatniego durnia.
– Wyobraz sobie, ze mam pewien pomysl – odpowiedziala zlosliwie cedzac slowa.
Po sniadaniu wrócilismy grzecznie do swoich pokoi poniewaz korytarz byl pelen znajomych wujka Mariana, ale Laura po chwili zajrzala do mnie bez pukania.
Przez drzwi powiedziala, ze na chwile wychodzi i zebym czekal na nia w jej pokoju i, jakby zadzwonil telefon, to mam odebrac. Zamknalem wiec swój pokój i przenioslem sie do pokoju Laury. Wlaczylem telewizor wiedzac, ze za chwile bedzie „Teleranek”, który bardziej sie nadawal do ogladania, niz relacje z gospodarskich wizyt Jaruzela puszczanych na „dwójce”. Po kilku sekundach przypomnialem sobie patent wujka, wlaczylem radio i sciszylem telewizor. „Radio Mann” idealnie wpasowal sie w obraz, ale zabawe przerwal dzwonek telefonu. Podnioslem sluchawke.
– Tak, slucham… – dzwonil Marian – tak, to ja…, nie wiem, poszla gdzies i kazala mi czekac przy telefonie…, tak przekaze…, jasne…, wujek!, wujek!…, – przypomnialem sobie – tu nie ma szans na kupienie filmów…, kilka Fotopanów HL by mi sie przydalo…, dzieki wielkie…, no czesc.
Odlozylem sluchawke i zamyslilem sie nad swoim spokojnym zachowaniem podczas tej rozmowy ze swiadomoscia, ze dalem jego zonie cos, czego on nie dawal i za chwile jeszcze dam. Po chwili wrócila Laura.
– Dzwonil? – zapytala Laura otwierajac drzwi.
– Tak. Powiedzial, ze sprawy wygladaja tak, ze szybko sie uwina i bedzie jutro okolo dziewiatej wieczorem.
– Pytal gdzie jestem?
– Tak, ale powiedzialem, ze gdzies poszlas, ze kazalas mi czekac przy telefonie i wiecej nie wnikal – odpowiedzialem.
– Chodz do ciebie – powiedziala.
Wylaczylem radio i telewizor, Przenieslismy sie do mojego pokoju. Patrzac jak Laura odklada na bok torebke i wyciaga ze szmacianej torby na zakupy pól litra „Zubrówki” z trawka oraz sok jablkowy zapytalem:
– Jak ty to kupilas przed trzynasta? – bo juz mi po glowie petaly sie teorie spiskowe, ze lud moze kupowac po trzynastej, a wybrancy – kiedy chca.
– Normalnie…, szatniarz ma wszystko – odpowiedziala, jakby to byla najzwyklejsza rzecz na swiecie.
Zsunela szpilki, zwinela szmaciaka i schowala go do torby plazowej. Jak urzeczony gapilem sie na jej sliczne stópki. Laura zamknela za soba drzwi na klucz i zdjela sukienke. Szybko, obejmujac ja i przytulajac, rozpialem stanik odrzucajac go na lezanke.
– Rozbieraj sie – uslyszalem.
W czasie, kiedy sciagalem z siebie wszystko, Laura wyciagnela szklanki z barku i zrobila drinki. Te szklanki na stoliku mnie przerazaly – mialem bardzo zle doswiadczenia z wódka – raz z ciekawosci z kumplami w parku wystarczyl, abym nie za bardzo lubil. Laura popatrzyla na mnie i zdjela majtki. Widok nagiej cioci obok nagiego mnie doprowadzil mnie ponownie do stanu calkowitego zglupienia.
– Siadaj – powiedziala i podala mi szklanke.
Usiedlismy na lózku. Wzialem lyka i stwierdzilem w myslach, ze dobre. Tego sie nie spodziewalem, ale drink byl zajebisty. „Jeszcze gdyby byl zimniejszy” – pomyslalem.
– Tak sie oburzylas, kiedy wujek mi zaproponowal piwo na plazy, a teraz pijemy wódke? – zapytalem perwersyjnie.
– Bo po tym dluzej wytrzymasz, a ja krócej – odpowiedziala z rozwalajacym usmiechem, a mi opadla szczeka.
Popijalismy powoli rozmawiajac o tym, ze kilka miesiecy temu chodzilem z jedna dziewczyna, ale nigdy nie udalo sie jej zaciagnac do lózka. Odstawilismy puste szklanki na stolik, a ja wstalem i wlaczylem radio. Zrobilem troche ciszej, a Laura w tym czasie robila d**giego drinka. Usiadlem na wersalce nie mogac sie nasycic widokiem jej piersi, futerka
i slicznej buzi. Podala mi szklanke wylapujac wszystkie moje spojrzenia i ustawila sie do mnie lekko bokiem dotykajac kolanem mojego uda.
– Nawet nie wiesz, jak to fajnie jest byc pierwsza… – zaczela bardzo zalotnym tonem, a mnie znowu zatkalo, bo wydawalo mi sie, ze tylko facetów kreca dziewice.
Poczulem, ze pierwszy drink zaczyna mi przyjemnie szumiec.
– Palisz? – zapytala zmieniajac nagle temat.
– Nie – odpowiedzialem.
– Ja tez nie, ale do drinka czasem sobie pozwalam – powiedziala i wstala aby wyciagnac
z torebki paczke „Zefirów” – jak nie masz nic przeciwko temu, to wole ci nadymic w pokoju, niz wychodzic na twój balkon – dokonczyla i zapalila papierosa. „Zefiry” to bylo akurat cos, co doskonale pamietalem, bo to byly fajki, które w wieku czternastu lat próbowalem palic
z kumplami. Mimo, ze niby slabe, dusily mnie wtedy strasznie przy próbach zaciagania sie, ale dzielnie wypalilem kilka bez zaciagania. Wstalem i ze stolika, na którym stalo radio, wzialem popielniczke i postawilem przed Laura.
– To moze ja tez spróbuje – powiedzialem siegajac do paczki papierosów i krótko opowiadajac Laurze o moich doswiadczeniach z „Zefirami”.
– Ale nie pal…, to zwykly syf jest…, czasem…, okazjonalnie… – powiedziala kiedy brazowa jak czekolada zapalniczka przypalalem sobie fajke. Zaciagnalem sie i nic – zadnego zakrztuszenia, zadnego kaszlu. Troche zdziwiony usiadlem na wersalce wracajac udem w to samo miejsce, w którym tak cudownie czulem kolano cioci. Popijalismy d**giego drinka, a ja poczulem dziwne zawroty glowy od nikotyny. Zaciagnalem sie jeszcze dwa razy i zgasilem pól fajki w popielniczce. Laura po chwili tez skonczyla palic i jednym lykiem skonczyla drinka. Wzrokiem pokazala mi, ze tez mam skonczyc swojego. Wypilem i odstawilem szklanke, a Laura lekko pchnela mnie na wersalke nakazujac polozenie sie.
– Moze jednak ja najpierw – zaproponowalem.
– Nie, mam inne plany – odpowiedziala i polozyla mi glowe na brzuchu zaslaniajac mi wszystko, co sie mialo wydarzyc.
Po kilku sekundach poczulem jej paznokcie leciutko drapiace mi jadra. „Zwariuje…, kurwa zwariuje od takiego smyrania… – pomyslalem juz tylko o tym, jakie sa sliczne, i ze wlasnie pieszcza moje jaja. Po chwili poczulem, jak przeniosly sie na glówke sciagajac troszke napletek i wracajac ze skórka na czubek, a mi niewiele brakowalo do eksplozji.
– Ale piekny – uslyszalem.
– Co? – bylem mocno zdziwiony.
– Piekny…, po prostu – odpowiedziala i poczulem cos miekkiego sciagajacego mi napletek. Dotarlo do mnie, ze to jej usta. Poczulem jezyk Laury krazacy dookola na glówce, który
w polaczeniu z ruchami warg wzdluz czlonka, doprowadzil mnie do wytrysku w dwadziescia sekund. Laura przelknela i bez slowa usiadla mi na twarzy. Poczulem pod jezykiem jej mokry rowek i zaczalem lizac jak szalony. Lizalem i myslalem o tym, jaki cudowny smak splywa mi do ust i jaki cudowny zapach zostanie na poduszce. Zaczela cicho jeczec i krzyczec, nacierala biodrami na mój jezyk i nos, chwilami w czasie orgazmu unosila biodra do góry, a ja lapalem oddalajaca sie nabrzmiala lechtaczke ustami i ssalem jak wariat.
– A…, aa…, taktaktak…, jeszczejeszczejeszcze…, iii… – sluchalem tych jej szeptanych
i tlumionych, cichych orgazmów okolo czterdziestu minut i wygladalo na to, ze miala ich chyba ze dwadziescia. Na przyszlosc postanowilem policzyc. Laura zeszla ze mnie i polozyla mi glowe na piersi. Ciezko dyszala.
– Cudownie…, bajecznie – powiedziala po chwili i wziela mojego, stojacego znowu, wacka do ust.
Zrobila kilka ruchów wargami i jezykiem po glówce.
– Chodz tu – powiedziala kladac sie na plecach i przyciagajac mnie do siebie. Poczulem jak dlon Laury wpycha czlonka do mokrusienkiej pochwy.
– Tylko uwazaj, blagam… – powiedziala.
– Jasne – odpowiedzialem i zaczalem powoli sie w niej poruszac.
Alkohol rzeczywiscie oslabil moje doznania, ale jednak nie na tyle, abym mógl przy tym potwornym podnieceniu wytrzymac. Przypomnialem sobie, ze czytajac w podstawówce pod lawka „Sztuke kochania” Wislockiej pozyczonej na chwile od klasowej kolezanki, bylo cos
o scisnieciu czlonka ratujacym przed wytryskiem.
Scisnalem wacka u nasady i zaczalem dlonia robic czlonkiem ruchy okrezne. Laura przestala panowac nad poziomem dzwieku. To bylo cos niesamowitego – czerwona od naplywajacej krwi twarz krzyczala mi prosto w usta: „jeeeeszczeeee…, taaaaaak…, móóóój…, taaaaaa…k.
To scisniecie rzeczywiscie spelnilo swoje zadanie, jeszcze osiemnascie policzonych przeze mnie orgazmów Laury i wyskoczylem z niej nagle wylewajac sie na brzuch.

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir