Powtórka kwartetu

Powtórka kwartetu

Przy kazdej z rozmów z M., S. lub W. wspominalismy te cudowne chwile naszej wspólnej zabawy i przyrzekalismy sobie, ze musimy to kiedys powtórzyc. Ale jakos ciagle nie moglismy znalezc wspólnego terminu, aby bez stresów oddac sie nieskrepowanej zabawie i spedzic wspólnie seksowny czas. Udalo sie nam wreszcie znalezc taka sobote i niedziele, kiedy wszyscy mielismy niczym niezajety czas.
Wszystkim udzielilo sie podniecenie przygotowaniami do spotkania. Rozplanowalismy, co kto przygotuje, aby nie tracic pózniej czasu na przygotowania. Byl wiec termin, ustalona „chata” (oczywiscie moja, gdyz najwieksza, no i wszyscy zgodnie stwierdzili, ze u mnie jest najlepiej), zrobiona wyzerka, „napitki i popitki” zakupione. Pozostawalo nam jedynie czekac cierpliwie na ten dzien… a wlasciwie dzien, noc i dzien. O rany… Damy rade? Pozyjemy, zobaczymy…
Az nadszedl ten dzien. Spotkanie bylo ustalone na bardzo wczesne godziny poludniowe i wszyscy jak jeden maz, raczej facet i dwie kobietki stawili sie o umówionej godzinie. Przygotowania do biesiady nie trwaly dlugo, szczególnie gdy wszystko bylo przygotowane wczesniej… nic tylko rozstawic i wspólnie zasiasc… i balowac… Na „rozgrzewke” zaproponowalem toast:
– Niech zyje przyjazn, zabawa i dobry seks!
Siedzielismy wszyscy na kanapie tworzac dwie pary. Dwie pary… Tak, bo S. i W. od dawna stanowili jakas tam pare, a po pamietnym dniu z M. my takze spotykalismy sie o wiele czesciej niz dawniej, nie tylko, zeby wspólnie wypic kawe, bo M. zostala pare razy na noc u mnie, bywalismy tu i ówdzie wspólnie i jakos tak wyszlo, ze dla znajomych stalismy sie para. Siedzielismy wiec saczac dobry „napitek”, poprzytulani do siebie, rozmawiajac o tym, jakie to zycie jest piekne, a jedynie ludzie sa parchaci. Zaproponowalem na dobry poczatek zabawy wspólne wypalenie shishy. Poniewaz to mój swiezutki nabytek przywieziony z zagranicznej wojazy wszyscy chcieli spróbowac czegos nowego. Przygotowalem te „fajke pokoju” i postawilem na lawie. Rozpalilem i jako pierwszy zaciagnalem sie aromatycznym dymem. Po pokoju rozszedl sie aromat wanilii, pomaranczy i… zdobytych zaufanymi kanalami charakterystycznych lisci, które Bob Marley tak bardzo uwielbial. Kolejny mach i przekazalem cybuch kolejnej osobie, uprzedzajac, ze to specjalnie wzmocniona na dzisiejsze spotkanie wersja shishy. Kolejno zaciagalismy sie dymem i czulismy sie swietnie, beztrosko, swobodnie, calkowicie rozluznieni… Zrobilo sie nam wszystkim goraco. Nie wiem, czy to wplyw „procentów”, czy „dymków” spowodowal, ze prawie jak na komende zaczelismy sie rozbierac.
M. jako pierwsza zdjela wystrzalowa bluzeczke i naszym oczom ukazaly sie jej piersi. Przygotowala sie na te zabawe, nie zakladajac pod nia staniczka. Wypiela dumnie piers w przód mówiac:
– Jeszcze jeden ciuch i bede nago…
Popatrzylismy na nia… S. siedziala jeszcze w pelnym ubraniowym rynsztunku, a M. wstala, rozpiela w seksowny sposób spódniczke, zakrecila biodrami, spódniczka opadla w dól, odslaniajac nieoslonieta figami calkowicie ogolona cipke. Zgodnym chórem pochwalilismy ja za odwazne „wejscie” i teraz S. pokazala, ze takze jest przygotowana na „balety”. Kazala W. rozsunac zamek w jej obcislej sukience. Po minie W. zrozumialem, ze S. takze poza sukienka nie ma nic wiecej na sobie. Kocimi ruchami zaczela zsuwac ja w dól ukazujac nagie plecy i posladki, potem zgrabne uda, a sukienka z szelestem opadla na dywan. Wyciagnela rece w góre, zakolysala biodrami i powoli obrócila sie w nasza strone ukazujac przód swego opalonego ciala. Zaskoczylo nas to, co zobaczylismy. Miedzy jej piersiami rozpiety byl zloty lancuszek, trzymajac sie klipsami jej brodawek kolysal sie w rytm jej ruchów. W pepku blyszczal spory czerwono lsniacy krysztal, a pod nim, spomiedzy rozstawionych szerzej ud, zwisaly przyczepione do cipki, takze na zlotych lancuszkach dwa w tym samym kolorze krysztalki. W polaczeniu z malutka kepka jej czarnych wlosków nad szparka calosc przedstawiala sie imponujaco, wywolujac u mnie i u W. natychmiastowy wzwód. Juz widok nagiej M. wzbudzil ruch w naszych spodniach, a prezentacja S. wywolala eksplozje erekcji. Tego nie daloby sie nijak ukryc… zreszta po co, to mialo wlasnie tak zadzialac.
M. podeszla do W. i zaczela rozpinac kolejne guziki koszuli, spod której zaczal wylaniac sie klasycznie zbudowany tors, przyozdobiony o nietypowym splocie zlotym lancuszkiem. Przytulila sie nagimi piersiami do niego, dlonmi manipulujac przy pasku od spodni i mocujac sie z zamkiem. Zsunela jego spodnie w ponizej posladków, wyjela ze spodenek sterczacego kutasa, kierujac go w bok, zeby swoja sztywnoscia nie przeszkadzal w tuleniu sie do jego brzucha. Spomiedzy nich wyzieral obnazony ze skórki nabrzmialy lepek, podnieconego do granic mozliwosci kutasa W. M. pozwolila W. uwolnic sie do reszty z ubrania. Stali tak naprzeciw siebie, nadzy, patrzac sobie w oczy i usmiechajac sie wzajemnie. Widac sprawialo im to niezmierna przyjemnosc. Stali tak, ze czubek penisa W. dotykal jej brzucha… ja i S. patrzylismy z przyjemnoscia na te scene.
S. wprawnie sciagnela ze mnie t-shirta, pozbawila mnie tez dolnej czesci ubrania. Stojac za moimi plecami bawila sie moim podnieconym czlonkiem, na czubku którego pojawila sie natychmiast sliska kropelka. Scisnela go mocno raz, i d**gi… ujela w dlon zebrane w sobie jajka, tak ze calkowicie schowaly sie w jej dloni, d**ga tymczasem jednym ruchem zdarla poza glówke cala skórke. Lsniacy leb pokazal sie w calej okazalosci, bezczelnie wskazujac na stojacych nadal naprzeciw siebie M. i W. S. przesunela kilkukrotnie dlonia, odslaniajac bezwstydnie co chwile sliska glówke niebywale podnieconego kutasa. Dreszcz przeszedl mi po plecach, kiedy sterczace sutki S. otarly sie o nie. Na posladkach czulem jej biodra, kolyszace sie rytmicznie na boki i w przód, podniecajac mnie jeszcze bardziej, chociaz to, co sie we mnie dzialo, bylo prawie szczytem. S. nie zwazala na to, lecz przeciwnie – byla swiadoma swoich poczynan i prowokacji. M. i W. zerkali na zabawy S. ze mna… sami takze nie stali bezczynnie, lecz bawili sie soba. W. wpychal reke miedzy rozstawione nogi M. i mozna sie bylo domyslic, ze jego palce nie próznuja drazniac wilgotna szparke M., pobudzajac jej lechtaczke. Ja takze robilem podobnie, wiec dlaczego W. nie mialby robic podobnie – wszak jestesmy facetami i zawsze dazymy do jednego celu: wsadzic swojego sterczacego kutasa w goraca i wilgotna cipke, ruszac nim w niej az do chwili, kiedy wystrzeli z niego nasza sperma. Na tym polega ta odwieczna damsko-meska seks zabawo-gra.
M. pociagnela W. w nasza strone. Podeszli blizej, a M. wziela w d**ga reke takze moje berlo, w jednej trzymajac berlo W. i zaczela jednoczesnie zsuwac z nich napletki. S. w tym czasie, stojac z tylu, ugniatala nasze skurczone w sobie woreczki. Przeszla na strone M. i zamienila sie zajeciem z nia… M. stanela za S. ujmujac w dlonie jej jedrne piersi, bawiac sie sutkami, przesunela dlonie w dól az doszly do szparki S. Ta czujac prócz naszych rak takze dlonie M. stanela w rozkroku, ulatwiajac nam lepszy dostep do jej goracego i wilgotnego wnetrza. Nie byla to jednak komfortowa pozycja dla dalszych zabaw, wiec zmienilismy ja na lezaca. S. lezala z szeroko rozchylonymi nogami ukazujac nam swoja szeroko rozwarta muszelke. M. nadal masowala ja, wsadzajac swoje palce… najpierw dwa, po chwili trzy… S. dyszala, a M. coraz mocniej masowala jej cipke, która blyszczala od nadmiaru goracej sliskosci. M. poczynala sobie coraz smielej z jej muszelka… teraz cztery palce zaglebily sie w owa sliskosc. Prawie cala dlon M. wchodzila w glab cipki S. Patrzylismy wrecz z uwielbieniem na te poczynania dziewczyn leniwie przesuwajac dlonmi po swoich sterczacych kutasach. M. tymczasem poszla do lazienki i przyniosla oliwke w zelu, nalozyla jej troche na dlon, rozsmarowala po niej i… wsadzila cala dlon w szparke S. Cichy jek rozkoszy wyrwal sie z ust S., a dlon M. masowala wnetrze jej cipki.
Kleklismy z W. obok glowy S. i nasze penisy znalazly sie nad glowa… siegnela po nie i nakierowala do swoich ust. Chwile lizala je… az wsadzila oba do buzi. Musiala je mocno trzymac, gdyz naprezone do granic wytrzymalosci wyrywaly sie niesfornie spomiedzy jej warg. S. zmienila pozycje – kleczala teraz z wypietym tylkiem w strone M., aby ta mogla w tej pozycji prócz cipki miala widok na jej czekoladowe oczko. A i S. latwiej bylo teraz trzymac w ustach nasze penisy i ssac je coraz namietniej. M. patrzyla na nas lubieznie.
– Tez chce, zeby moja cipke wypelnilo cos do granic – powiedziala.
Odeszlismy od glowy S. i zaszlismy M. od tylu. W. polozyl sie miedzy jej nogami, a ona natychmiast nadziala sie na jego berlo, ja kleknalem z tylu i przymierzylem swojego do jej zajetej przez kutasa W. cipki. Powoli zaczalem go wsadzac w jej sliska jaskinie, az po sam koniec. Razem z W. powoli ruszalismy sie synchronizujac nasze ruchy, zeby przypadkiem nie wyslizgnely sie z jej jestestwa. M. czujac to rozluznila jak najbardziej miesnie wokól swojej cipki, tak ze oboje bylismy w niej po same worki. Nasze kutasy jednoczesnie, w tym samym rytmie przesuwaly sie w jej jaskini. M. dyszala z zadowolenia…
– Chce jeszcze wiecej, jeszcze pelniej, jeszcze glebiej – szeptala M. – O tak! O to mi chodzilo i tego chcialam…
Nasza orgia nabierala nieznanego dotad wymiaru, gdyz robilismy rzeczy, których nigdy wczesniej nie próbowalismy i nawet nie rozmawialismy o takich zabawach. Nie wiem, czy to wplyw wypalonej shishy z ziolem, czy wypitego alkoholu, czy jednoczesne polaczeniu obu czynników… fakt, ze puscily hamulce, a fantazja podsuwala nam najrózniejsze modele dalszej zabawy. Dlon M. nadal penetrowala wnetrze S. W. masujac swojego kutasa d**ga reka glaskal posladki M. Ja robilem podobnie: napletek raz po raz odslanial lsniaca glówke, a palce d**giej zaglebialy sie w czeluscie i zakamarki jej szparki. Zapewne dla kogos patrzacego z boku bylby to piekny widok… rozgrzane chucia ciala, seksualne zachowania i czynnosci… mmmmmm.
Cialem S. co rusz wstrzasal spazm rozkoszy – widocznie praca dloni M. robila swoje. Takze ruchy kleczacej M. robily sie gwaltowniejsze, a oddech i westchnienia coraz glosniejsze. S. jeknela i nagle znieruchomiala. M. zatrzymala ruchy dlonia w jej wnetrzu i powoli zaczela ja wycofywac. Widac bylo, ze S. przezywa orgazm. M. nadal rytmicznie krecila zgrabnym i wypietym w nasza strone tylkiem. Obejrzala sie i szeroko usmiechnela do nas obu. Dlon W. i moja pracowicie masowaly jej nabrzmiale wargi, stwardniala z podniecenia lechtaczke. M. przekrecila sie na plecy umozliwiajac nam lepsze pieszczenie jej rozgrzanego krocza. Brzuch drgal spazmatycznie – M. „dochodzila”… Nagle wygiela sie w luk, zastygla na chwile w bezruchu i… opadla calym ciezarem na dywan. Dyszala, lezac z zamknietymi oczami, masowala dlonmi swój brzuchu.
Patrzylismy z W. na obie dziewczyny, lezace na wznak na dywanie, obie po przezytym orgazmie, z nadal szeroko rozwartymi szparkami, z polyskujacymi oliwka i ich wlasnymi sokami wargami i lechtaczkami, nadal gleboko oddychajacymi i powoli wracajacymi do rzeczywistosci. Ich oddechy uspokajaly sie. Kleczelismy z W. na podlodze naprzeciw pieknych kobiety, sycac i napawajac nasze oczy ich widokiem, widokiem zaspokojonych seksualnie kobiet, nadal jeszcze goracych i pelnych niepojetego erotyzmu. Czulismy, ze to jeszcze nie koniec dzisiejszych igraszek. Zreszta my nadal bylismy pelni naszych smietan i liczylismy, ze oddamy je tym pieknym kobietom w jakiejkolwiek zechca postaci, w którekolwiek miejsce zechca…

CDN

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir