Krakowska 6/1: Beatrice
Na pelnym gazie pokonalem dziurawe torowisko, po czym zarzucajac mocno tylem samochodu, wpadlem na mala osiedlowa uliczke. Sploszone stadko wróbli odfrunelo w kierunku smietnika. Ich poirytowane cwierkania nie dotarly nawet do moich uszu. Glosna muzyka w samochodzie, izolowala mnie od wszelkich halasów z zewnatrz. Nie byla jednak w stanie stlumic moje gniewu. W zasadzie to na samego siebie. No bo jak tu nie byc zlym, gdy zamiast spotkania z Krewetka, musialem stawic sie w mieszkaniu. O siódmej rano! Kto to widzial tak wczesnie sciagac czlowieka, w dodatku w sobote. Juz nie wspominajac o kolejnym spotkaniu z Pasikonikiem, za dwa tygodnie, które musialem odbebnic, zupelnie nie majac na to ochoty.
Z piskiem opon zahamowalem tuz przed blokiem, zajmujac póltora miejsca parkingowego. W nosie mam. Wysiadlem pospiesznie, z bagaznika wyciagnalem wszelkie potrzebne, moze potrzebne i zapewne ni cholery potrzebne narzedzia i pomknalem w kierunku mieszkania. Spózniony. Jak zwykle.
Przez chwile mocowalem sie z kluczami, górny zamek w drzwiach nosil juz slady wysoce niehumanitarnego traktowania. Tak to jest gdy wynajmujesz mieszkanie studentom. Obiecalem sobie, juz nigdy wiecej. Wpadlem jak bomba do srodka, po czym razno zabralem sie do roboty. Wyremontowane po poprzednich lokatorach mieszkanie, wciaz wymagalo ostatniego szlifu, by skusic przychodzacych dzis chetnych. Srodkami czystosci doprowadzilem do ladu blaty i meble w kuchni, przetarlem tez wszystkie szafy, wielkie lustro w przedpokoju, ciagnace sie od podlogi az po sufit. Podokrecalem wlaczniki i gniazdka, naruszone podczas remontu, po czym zamierzalem sie zabrac za rzecz, której zapomnialem ostatnio, gdy uslyszalem dzwonek do drzwi. Szlag by to. Zabraklo tej cholernej pól godziny, spedzonej w korku na Rozdzienskiego.
– Dzien dobry – uscisnalem podana mi dlon. Szeroko usmiechniety powitalem pana Marcina a zaraz po nim pania Anne.
Malzenstwo niepewnie weszlo do mieszkania.
Szybko nawiazalem kontakt z jego zona, prowadzac powoli w kierunku kuchni. Serce domu kazdej gospodyni. Otrzasnela sie, wchodzac do srodka.
– Chlodno tu – stwierdzila, rozcierajac rece.
– Termostaty sa skrecone – wyjasnilem, niczym rasowy sprzedawca – Wie pani, nikogo nie ma, to bez sensu by sie grzalo. Ale wkrótce powinno byc cieplo – dla potwierdzenia slów dotknalem grzejnika. Byl juz cieply i promienial przyjemnie na otoczenie – to ogrzewanie elektryczne, w zasadzie tuz po wlaczeniu robia sie gorace, oczywiscie w zaleznosci od ustawienia, tylko ze nie bylo grzane wiec trzeba troche poczekac, nim cieplo sie rozejdzie.
Pokiwala glowa, biorac moje tlumaczenie za dobra monete, po czym wygladnela przez okno. Przez kilka kolejnych minut uwaznie ogladala ogród.
Choc zimowa pora zawalony sniegiem, gdzieniegdzie wystawaly galezie jalowców, kuliste krzaki, które na wiosne mialy pysznic sie soczysta zielenia a latem zmienic w zólte kule oraz rododendrony, zabezpieczone przed mrozem specjalnym izolacyjnym plótnem. Strzelista tuja stanowila akcent zalozenia, konczacego sie zaledwie trzy metry od domu wysokim drewnianym plotem.
Kobieta odlozyla torebke, po czym zabrala sie za drobiazgowy przeglad szafek.. Metodycznie sprawdzala jedna za d**ga, od czasu do czasu, przeciagajac palcem po pólkach. Wyszczerzylem zeby w triumfalnym usmiechu. Tu tez przetarlem. Tak latwo mnie nie zlapiesz! Lustracja kuchni trwala na tyle dlugo, ze zdazylem wymienic tez kilka uwag z jej mezem, miedzy innymi wyjasnic, ze musze jeszcze uzupelnic fuge miedzy plytkami lazienki
– Spokojnie, to szybkoschnacy material, Nim wyjade, bedzie mozna juz korzystac – dodalem widzac jego powatpiewanie.
Poznalem córke panstwa Z. W zasadzie to trudno tak to nazwac. Ujrzalem ja w przelocie, gdy wchodzila do swojego przyszlego pokoju. Sredniego wzrostu nastolatka w nieco przykrótkiej, jak na te pore roku mini oraz cienkim, narzuconym na ramiona, bordowym sweterku. Calosci stroju dopelnialy tego samego koloru niewysokie botki, ozdobione szarym zamkiem blyskawicznym z boku. W pasie przewiazala sobie ciemna, wpadajaca w grafit szarfe, umiejetnie podkreslajac szczupla talie. Dlugie ciemnoblond wlosy przyslanialy jej twarz, nim zamknela drzwi, zdazylem dojrzec jeszcze tylko zadarty nieco nosek.
Pani Anna wlasnie skonczyla ogladac kuchnie i zajrzala do nas.
– Bojler, mówil pan, jest nowy? – zapytala macajac kociol w rogu sciany, zapewne w poszukiwaniu chocby klebka kurzu.
– Ma rok, jest jeszcze na gwarancji – odrzeklem spokojnie. Ponownie sie usmiechnalem widzac, ze na jej palcach nie pozostal nawet slad brudu – podobnie pralka. Moja poprzednia lokatorka nie mogla zdzierzyc juz starej, zalewajacej wciaz podloge. Zreszta, jeszcze tu stoi, bo za ciezka bym sam ja wytargal a nikogo w poblizu nie znam.
– Moze ci od przeprowadzki pomoga – spytala, patrzac bardziej na meza niz na mnie.
– Byloby milo – odrzeklem mimo to.
Wygralem. Po ostatnich slowach wiedzialem, ze chca wynajac to mieszkanie. Pozostalo tylko wynegocjowac dobra cene. Nie mialem z tym zadnych trudnosci. Niespelna dziesiec minut pózniej podpisywalismy umowe, na mocy której na najblizsze trzy lata mialem mieszkanie z glowy.
– To moze, gdy my pojedziemy po nasze rzeczy, pan zdazy w lazience… – zapomniala ale szybko sie zreflektowala, usmiechajac promiennie – …uzupelnic fugi?
– Swietny pomysl
– Beatriss! – zawolala w kierunku pokoju przy wejsciu – Jedziesz z nami?
– Nie! – krótka odpowiedz, stlumiona przez pólprzymkniete drzwi, najwyrazniej zniechecila kobiete do jakiegokolwiek dalszej rozmowy z córka.
Skrzywilem sie, slyszac obco brzmiace imie. Czy nasz polski odpowiednik “Beata” nie jest uroczy? Szpetna amerykanizacja, tfu! W sumie, nie to mój problem. Dalem swiezo upieczonym lokatorom klucze do mieszkania, po czym udalem sie do lazienki. Rozrobilem niewielka ilosc masy w kubelku, a nastepnie odlozylem na brzeg wanny. Musialem poczekac kilka minut zanim osiagnie odpowiednie stan nadajacy sie do nalozenia. Z nudów zaczalem lazic po mieszkaniu, zupelnie przypadkiem docierajac do pokoju przy wejsciu. Drzwi byly niedomkniete. Przekrzywiajac glowe zerknalem do srodka, to co tam ujrzalem doslownie mnie oszolomilo, a ja stanalem jak wryty. Przelknalem sline, czujac jak mój spokojnie dotad spiacy fiutek, powoli przeistacza sie w pelnokrwistego kutasa. Ciasne spodnie sprawily, ze musialem sobie pomóc reka, przesuwajac go do pionu. Serce zabilo mi mocniej. Dawno sie tak nie czulem. W zasadzie to chyba nigdy. Nawet na pewno, w koncu czterdziestolatkiem jest sie raz w zyciu, a, wedle moich wyobrazen, normalny czlowiek rzadko kiedy ma okazje zobaczenia golej nastoletniej pupy, wypietej w jego kierunku.
Oparlem sie framuge, obserwujac jej szczuple palce, masujace niewielki wargi sromowe. Musiala zaczac niedawno, bo jeszcze nie byla nawet wilgotna. Jej podniecenie jednak szybko roslo, Zapomniala sie zupelnie, gdyz nawet nie zwrócila uwagi na jek dawno nieoliwionych zawiasów za plecami. Skrzydlo drzwi zatoczylo luk i oparlo sie o sciane, dajac pelen obraz sytuacji. Sklalem sie za nieuwage.
Na szczescie moglem dalej bez przeszkód, tym razem juz w szerszym aspekcie, obserwowac jej poczynania. Posuwiste ruchy stawaly sie coraz bardziej energiczne, napinala miesnie posladków, prezac w moim kierunku. Z rozrzuconymi w nieladzie wlosami i glowa wcisnieta w koc na lózku, oddychala chrapliwie, od czasu do czasu cicho pojekujac. Gladkie cialo wyginalo sie to w góre, to w dól, jak kot laszacy sie do wlasciciela. Na moment przywarla do lózka, przeciagajac piersiami po szorstkim materiale obicia. Zadrzala jak w febrze..
Jej reka na moment znikla mi z pola, by po chwili pojawic sie, trzymajac niewielkie dildo. Zabawka szybko znalazla sie na wlasciwym miejscu. Z ust nastolatki wyrwal sie glosny skowyt, gdy plastikowy przyjaciel zawibrowal w jej ciasnym wnetrzu. Zalekniona obrócila sie w kierunku drzwi.
Cholera! Nie zdazylem odskoczyc w cien. Nasze spojrzenia spotkaly sie. Uwiodla mnie wzrokiem, soczyscie zielona glebia, w której w mgnieniu oka zatonalem. Przywiazala mnie do siebie niewidzialnym lancuchem pozadania i przyciagala milimetr po milimetrze, nie baczac na jakikolwiek opór z mojej strony. Ten jednak znikl w momencie gdy przekroczylem próg pokoju. W moim dotychczasowym, trwajacym juz kilkanascie lat menu, królowala zimna krowa, a ostatnio dodatkowo dwa warchlaki. Podane z marna kapusta, polane sosem, który juz dawno stal sie niesmaczny. Trudno zatem sie dziwic, ze nie oponowalem, widzac taki swiezy soczysty kasek, w dodatku podany na tacy. Rozkosznie scisnieta wagina, niczym slodki pierozek, wciaz wypinany w moim kierunku, kusil tak bardzo, ze dluzej juz nie moglem oponowac.
Doskoczylem do niej i przywarlem ustami do cipki. Chlonalem obezwladniajacy aromat, zlizujac szybko cieknacy soczek. Nie moglem pozwolic, by choc kropla sie nie zmarnowala. Nasluchiwalem prawdziwej symfonii jeków i westchniec, które echem odbijajac sie od scian malutkiego pokoju, wracaly do mnie zwielokrotnione. Pograzony w tej rozkosznej muzyce, zaglebialem sie w niej coraz bardziej. Rózowe dildo poszlo precz, zastapione moim jezykiem, przeslizgujacym sie po sciankach pochwy. Glosne achh wyrwalo jej sie z ust. Wczepila palce mocno w material sofy, po czym jeszcze szerzej rozlozyla nogi, dajac mi pelne pole do dzialania.
Objalem ja dlonmi, przeslizgnalem sie po spoconym grzebiecie, osunalem w dól, by zlapac za drobne piersi z twardymi. sterczacymi sutkami. Scisnalem je mocno i pociagnalem ku sobie. Kolejna aria jeków dotarla do moich uszu. A tuz po tym jej cialo zesztywnialo. Ucieklem nim silne uda zacisnely mi sie na glowie. Spowijajaca ja rozkosz sprawila, ze na chwile zniknela w swiecie fantazji. W tym czasie zdazylem pozbyc sie spodni i stanac tuz przed nia, przesuwajac dlonia po sztywnym czlonku.
Podniosla glowe. Dokladnie na wysokosci jej ust, sterczal dumnie mój penis. Na moment spojrzala mi w oczy, po czym zaczela piescic fiuta ustami. Na ile zdazylem sie zorientowac, podczas rozmowy z jej ojcem, chodzila juz do liceum – juz niemal dorosla ale wciaz jeszcze dziecko – rzeklem niespelna pól godziny wczesniej do niego. Rozesmialismy sie obaj – wiec uznalem, ze jest juz w miare doswiadczona. Nigdy nie narzekalem na wielkosc mojego czlonka, niemniej pierwszy raz mi sie zdarzylo, by w dziewczecych ustach znalazlo sie zaledwie pól kutasa. Mój Boze! Przeciez dziewczyny w jej wieku potrafia polknac calego razem z jajami, tymczasem ona jakby bawila sie ta ciasnota swych ust, masujac mnie równoczesnie po pachwinie. Zdecydowanie bylo mi za malo.
Usiadlem obok i z pelna premedytacja spojrzalem jej w oczy. Wstala z sofy, pozbyla sie sweterka i szarfy, po czym zdjela sukienke przez glowe. Zupelnie naga, kuszaco swieza i pachnaca, stala przez moment przede mna, sycac sie moim pozadaniem. W koncu, gdy myslalem, ze juz do tego nie dojdzie, powoli wspiela sie na mnie i usiadla okrakiem. Oparla dlonie mi na ramionach i pozwolila, bym samemu odnalazl wlasciwy kierunek. Soki rozpustnej malolaty kapaly mi juz na uda. Chwycilem za posladki, po czym delikatnie nasunalem na siebie. Zacisnela usta, wciaz przewiercajac mnie na wylot spojrzeniem tych zielonych oczu. No dobra. Chcesz to masz – pomyslalem, pozwalajac jej uniesc sie nieco, po czym mocno pociagnalem w dól.
– Ach! – wyrwalo jej sie z ust. Zacisnela powieki.
Bolalo ja? Jakos nie zwracalem na to wiekszej uwagi, teraz liczylo sie tylko jedno. Zaspokojenie meskiej chuci. Nie zwazajac wiec na powtarzajace sie jeki, przyciagalem ja raz po raz do siebie, delektujac sie równoczesnie podskakujacymi mi przed oczami malymi cyckami. Sutki sterczaly oskarzycielsko..
– Tak, tak. Moja wina – mruknalem, zsuwajac sie z lózka.
Przytrzymalem ja na swym kutasie, po czym delikatnie polozylem na miekkim dywanie. Uniosla do góry nogi, rozsuwajac je nieco na boku. Mlasnalem zadowolony, po czym wbilem sie w nia z calym impetem. Zawyla a po chwili przylozyla dlon do ust. Z jej oczu pociekly lzy.
– E no! Chyba nie bylas dziewica – zatrzymalem sie na moment nieco skonsternowany. Zerknalem w kierunku zródla przyjemnosci.
– Nie – uslyszalem nieco zduszony jek – po prostu… – na moment zamilkla gdy delikatnie sie w nia wsunalem – taka…
– Ciasna! – zawolalem uradowany, zwalajac sie caly na nia. Krzyknela ponownie ale tym razem juz mnie to nie zatrzymalo.
Przesunalem sie po jej ciele, drazniac delikatna skóre szorstkim materialem ubrania. Przycisnalem do jej piersi, zanurzylem dlonie we wlosach, po czym zamknalem jej usta goracym pocalunkiem. Nasze jezyki przez moment badaly sie dokladnie, by po chwili splesc sie w szalenstwie pozadania. Gdy juz oboje nasycilismy sie ta pieszczota, unioslem sie, opierajac dlonmi na podlodze i wrócilem do najbardziej interesujacej mnie czynnosci. Zamknalem oczy i nadalem wlasciwe tempo pchniec, które, czego bylem zupelnie pewien, szybciutko doprowadzi mnie do finalu. Troche przeciez juz sie zabawialismy, wolalbym by jej rodzice nie zastali nas w tej pozycji. Strata klienta bylaby w tym momencie chyba najmniejszym moim zmartwieniem.
Niewiele mi bylo trzeba, ledwie kilka glebszych pchniec i poczulem pierwsze oznaki zblizajacego sie orgazmu. Szybko wyjalem fiuta z ciasnej cipy, po czym, stanawszy nad nia okrakiem, unioslem jej glowe i wcisnalem kutasa w jej usta. Po kilku latach mimowolnej abstynencji w kontaktach z zywa pizda, z mojego kutasa zamiast pojedynczych wystrzalów wyleciala gesta struga, zalewajac jej rózowe usteczka. Na chwile wysunalem sie z niej, pozwalajac, by przelknela gesta sperme na spokojnie. Ostatnie krople nasienia powedrowaly miedzy jej oczy. Jak najlepszy strzal zwycieskiego kowboja.
Doslownie w tym samym momencie zadzwonila jej komórka.
Szybko zerwalem sie myslac, ze pewnie stoja pod drzwiami, proszac by im otworzyla wpuszczenie, gdy przypomnialem sobie, ze przeciez dalem im klucze. Tu glupku – sklalem sie w myslach.
– Ok – odrzekla do telefonu, po czym odlozyla go na biurku w rogu pokoju. Podeszla do mnie i zalozyla mi rece na glowe. Jezykiem zlizala kropelke mojego nasienia, zasychajaca juz w kaciku jej ust.
– Rodzice, musza jeszcze podjechac do ciotki w Dabrowie a znajac starsza pania, to mamy jeszcze jakies dwie godziny.
Usmiechnalem sie.
Do czasu przyjazdu jej rodziców, sprawdzilismy jeszcze wytrzymalosc pralki, stolu jadalnego w kuchni i blatu roboczego. W szafie niestety urwal sie drazek, musialem na szybko go przykrecic od zewnatrz., Nie wygladalo to najlepiej ale nie bylo to dla mnie szczególnie istotne. Wyschnieta fuge zatarlem w momencie, gdy otwieraly sie drzwi do mieszkania, wpuszczajac zmeczonych rodziców Beaty.
– Jeszcze tylko jedna sprawa – powiedzialem kilkanascie minut pózniej do panstwa Z, stojac juz w progu drzwi wyjsciowych – mianowicie w przypadku nowych najemców mam zwyczaj przynajmniej raz na kwartal przyjechac, by zobaczyc mieszkanie.
– Nie ma problemu – pan Marcin pokiwal glowa – prosze przyjezdzac, kiedy panu pasuje. Nie mamy tajemnic.
Wiem – pomyslalem, na glos dodajac – to super. Wobec tego dam znac, gdy bede w Chorzowie a na razie… milego mieszkania.
Pozegnalismy sie w dobrych nastrojach. Beata nie wyszla nawet z pokoju. Siedziala tam, usilujac zbic, rozlewajacy sie po szyi rumieniec. Na szczescie grzejniki osiagnely juz maksymalna moc i w mieszkaniu zrobilo sie naprawde goraco.
Ruszylem spokojnie z parkingu, przepuszczajac parke staruszków sunacych w poprzek jezdni. Skrecajac na glówna ulice osiedla, przypomnialem sobie ostatnia rozmowe z Pasikonikiem. Byla chyba jakas mowa o spotkaniu w polowie lutego. Za dwa tygodnie. No! Pasi mi jak cholera…
*****************************************************************************************************
Autor: MRT_Greg
Autor publikuje dla portalu Najlepsza Erotyka
Znajdz nas w sieci!