Mama-pierwsza kobieta

Mama-pierwsza kobieta
Od tamtych wydarzen minelo juz kilka dobrych lat i wiele sie w miedzyczasie zmienilo w moim zyciu: mam dobra prace, kochajaca zone i dwójke dzieci. Ale tak mysle, ze te wszystkie pozytywne rzeczy, które w ostatnich latach staly sie moim udzialem, swój poczatek mialy w wydarzeniach o których chcialbym opowiedziec.
Mialem 25 lat, wlasnie skonczylem studia i wrócilem do domu. W prowincjonalnym miasteczku, w którym mieszkalem znalezienie jakiejkolwiek pracy graniczylo z cudem. Nie potrafilem jednak rozwinac skrzydel i wyleciec z rodzinnego gniazda.
Jestem jedynakiem.
Mój ojciec mial wówczas juz 65 lat, byl emerytowanym lekarzem staczajacym sie w alkoholizm. Pracowal co prawda pare godzin dziennie w przychodni jednak przychodzily takie tygodnie, ze znikal na cale dni w nieznanych nikomu melinach, skad wracal upodlony jak najgorszy pijak.
Byl mi zupelnie obcym czlowiekiem.
Matka byla urzednikiem w powiacie i w tamtym roku konczyla 50 lat. Zawsze mielismy swietne, przyjacielskie relacje. Nie mialem przed nia tajemnic. To ona namówila mnie na studia, które skonczylem. Dzieki jej wsparciu trenowalem na uczelni kolarstwo i mialem niezle osiagniecia. Uwielbiala jezdzic na rowerze i wspólnie odbylismy niejedna wycieczke.
Ale studia sie skonczyly i dopadla mnie depresja. Nie mialem pracy, urwaly sie stosunki ze znajomymi, skonczyla sie przygoda z akademickim klubem kolarskim. Przede wszystkim jednak dopadla mnie swiadomosc, ze jestem sam. Nie mialem dziewczyny. Nie udalo mi sie jej znalezc na studiach i któregos dnia pomyslalem, ze zmarnowalem ten czas i wszystko jest stracone. Zawsze bylem bardzo niesmialy w stosunku do kobiet. Poswiecalem sie nauce i sportowi. Nigdy nie mialem dziewczyny.
Nigdy nie bylem z zadna kobieta…
W czerwcu tamtego roku wychodzila za maz moja kuzynka. Uczyla sie w Niemczech, tam tez poznala swojego przyszlego meza i tam brala slub. Dostalem zaproszenie i pasowalo sie wybrac do miasta Friedrichshafen polozonego nad Jeziorem Bodenskim. Nie mialem ochoty tam jechac bo nie mialem osoby towarzyszacej. Swiadomosc ta niesamowicie mnie przybila. Matka jednak nalegala zebym pojechal. Ona musiala; slub brala jej chrzesnica, ojciec zas po tygodniu picia wyladowal w szpitalu i dlugo nie mógl dojsc do siebie.
Musielismy pojechac we dwójke. Czekalo nas dziesiec godzin jazdy. Pamietam, ze duzo i szczerze rozmawialismy o zyciu. Wylewalem wszystkie swoje zale, frustracje i leki, ale podczas tych rozmów zrozumialem, ze moja matke mimo bijacej od niej pewnosci siebie równiez wypelnia poczucie samotnosci i glebokie rozczarowanie wieloma aspektami zycia. Zrozumialem tez, ze najbardziej zalezy jej na tym, aby moje zycie jakos sie w koncu ulozylo.
„Cos musimy z tym zrobic” – powiedziala stanowczo widzac na mojej twarzy bezsilna wscieklosc, ze musze jechac na czyjes wesele bez dziewczyny – „Cos wymyslimy” – skwitowala, kiedy wybuchnalem slowami – „Nie umówie sie z dziewczyna, kiedy nie wiem nawet czy potrafilbym uprawiac z nia seks. Seks znam tylko z filmów!”
Na miejsce dotarlismy w srodku nocy. Wszystko przez mame, której praca nie pozwolila akurat w tym czasie na wziecie urlopu. Wyjezdzalismy w piatek po poludniu, a na poniedzialek rano musielismy juz byc powrotem w domu. Zwazywszy na kawalek drogi, jaki mielismy do pokonania wyszedl z tego niezly maraton. Do hotelu, w którym mielismy zapewnione noclegi dotarlismy w srodku nocy, zakwaterowano nas w schludnej, lecz malo przestronnej dwójce, ale nie przeszkadzalo to nam zupelnie. Skonani walnelismy sie kazde na swoje lózko.

***

Czerwcowe slonce obudzilo mnie jednak dosc wczesnie. Matka krzatala sie juz po pokoju rozpakowujac nasze bagaze, czego nie mielismy sily zrobic po przyjezdzie. Widzac, ze sie obudzilem podeszla do uchylonych balkonowych drzwi i powiedziala:
„Wstawaj! Cos zobaczysz.”
Zwloklem sie z lózka i stanalem obok niej w drzwiach. Z balkonu rozposcieral sie widok na spokojne wody Jeziora Bodenskiego, oddzielonego od naszego osrodka pasem sosnowego lasu, odleglego moze o 200 – 300 metrów. Jezioro skrzylo sie w porannym sloncu bijaca po oczach jasnoscia. Widok byl naprawde piekny.
„Idziemy sie po sniadaniu wykapac? – spytala – grzechem byloby nie skorzystac”. Co prawda woda nie byla moim ulubionym zywiolem, ale piekna pogoda i troche wolnego czasu do zagospodarowania sprawily ze i ja poczulem ochote na kapiel.
Chociaz godzina byla jeszcze wczesna slonce grzalo juz niemilosiernie, a na plazy bylo sporo ludzi. Ku memu zaskoczeniu wiele kobiet opalalo sie topless, mimo ze przynajmniej kilka z nich przebywalo na plazy razem z dziecmi. Spodobal mi sie ten brak naciaganego wstydu, mimo ze zdecydowana wiekszosc obnazonych piersi nalezala do pan raczej wieku sredniego i sylwetki niezbyt szczuplej. Typowe niemieckie Helgi – pomyslalem – ale zawsze lepsze to niz nic.
Znalezlismy troche wolnej przestrzeni gdzie rozwinalem recznik i rzucilem plecak. Rozebralem sie do szortów i postanowilem zostac popilnowac rzeczy, zeby matka mogla sobie pójsc poplywac. Zgodzila sie bez wahania i popedzila do wody. Lubila plywac. Ja zostalem na plazy i rozgladalem sie wokól ciekawym spojrzeniem. Tuz obok dwie mlode blondyny bawily sie pilka, ale tylki mialy jak trzydrzwiowe szafy; powyzej starsza babka o workowatych piersiach lezala bez stanika… Generalnie nie bylo na czym zawiesic oka.
A matka plywala i plywala.
Nie bralismy kostiumów kapielowych, ale oboje mielismy sportowe szorty, mama do tego zalozyla sportowy top, w którym zwykle jezdzila na rowerze, a takze uzywala do spania. W koncu wynurzyla sie z jeziora. Zajela moje miejsce na reczniku a ja poszedlem sie popluskac. Woda byla ciepla i plytka, czyli tak jak lubie. Moglem wyplynac dobrych pare metrów w glab jeziora, gdzie po wyprostowaniu nóg muskalem jeszcze palcami jego dno. Nie bylem dobrym plywakiem i szybko sie tym znudzilem. Wyszedlem na brzeg przesuwajac spojrzenie po plazy. Widok licznych nagich biustów przyjemnie podniecal. Wtedy mój wzrok zatrzymal sie na naszym reczniku.
Moja mama lezala topless i machala do mnie dlonia!
Serce zabilo mi ja koscielny dzwon, ale usmiechnalem sie, podbieglem do niej i rzucilem sie obok na brzuch.
„Teraz musimy przeschnac” – powiedziala zakladajac ciemne okulary, po czym zwrócila twarz w kierunku padajacych promieni, oddajac sie slonecznej kapieli.
Moje serce powoli sie uspakajalo, wiec podnioslem sie na lokciach i usiadlem. Postanowilem ukradkiem nasycic oczy.
Moja matka byla niewysoka kobieta o zwartej, energicznej sylwetce. Nie wygladala z pewnoscia na swoje lata. Patrzac na jej twarz rzec by mozna: zdrowa czterdziestka. Ubierala sie skromnie, ale w sposób zadbany: w pracy garsonka, na luzie outdoorowe ciuchy. Nie tuszowala uplywu czasu na swej twarzy, za to bardzo dbala o fryzure. Przed wyjazdem fryzjerka zrobila jej kasztanowo czarne pasemka i gdy na nia patrzylem jej mokre, proste wlosy spiete niedbale w kucyka splywaly swobodnie za ramiona.
W jej sylwetce widac bylo aktywny tryb zycia. Ramiona miala szczuple i napiete zarysem sciegien. Plecy proste, niewiele wcieta talie. Dosc szerokie w porównaniu z ramionami biodra przechodzily w bardzo mocne uda, te zas w pieknie wyrzezbione lydki. Spojrzalem na jej wygiety w kolyske brzuch faldujacy sie w kilka waleczków. Odrobina luznego ciala na brzuszku i boczkach byla chyba jedynym defektem jej wysportowanego ciala. Jednak, na Boga, mama miala prawie piecdziesiatke. Poza tym ten widok waleczków dodawal jej tylko cieplego uroku.
Ponad brzuszkiem mój wzrok zatrzymal sie na tym, co najmocniej podnosilo puls. Profil nagich piersi. Piersi ani duzych ani malych, takich idealnych piersi kobiety w srednim wieku, pieknie zaokraglonych, zakonczonych nieco rozleniwionymi, ale wydatnymi brodawkami. Piersi nie obwislych, pelnych, o delikatnej, jasnej skórze. Wyobrazilem sobie nagle jak matka musi o nie dbac nacierajac je co wieczór kremami. I na te mysl o wcieraniu kremów w jedrne piersi mojej matki poczulem nagle jak niesamowita sila rozdziera od srodka moje szorty. Zerwalem sie, aby zamaskowac to czego sie natychmiast zawstydzilem, ale w tym samym czasie zobaczylem wzrok mojej mamy. Usmiechnela sie na widok rozciagnietych do granic mozliwosci szortów i rzucila:
„No no. Z Twoja meskoscia nie jest wcale tak zle”
Lezalem juz na brzuchu, wiec silac sie na zart odparlam: „Jak widac jest ok”.
Zaciskajac powieki pomyslalem: Boze, moja matka jest tak bardzo atrakcyjna kobieta! Zreszta zawsze to wiedzialem. Jak wielu dorastajacych chlopców fantazjowalem o mamie. Praktycznie przez cale dojrzale zycie byla najblizsza mi kobieta, kobieta która zawsze mialem obok siebie, kobieta która zawsze, czy tego chcialem czy nie budzila swoja atrakcyjnoscia skrywane zadze. Jej rozpiety pod marynarka dekolt, jej ksztaltne nogi zalozone jedna na d**ga budzily pragnienia, z którymi musialem walczyc. Ale czy to raz im ulegalem popuszczajac wodze fantazji, co zawsze konczylo sie masturbacja.
Ogarnely mnie nagle te wszystkie demony pozadania i zrobilo mi sie bardzo, ale to bardzo wstyd.
Chaotyczne mysli i mieszane uczucia sprawily, ze caly ten slub, w którym musialem uczestniczyc, nie wspominajac juz o weselu gleboko mnie zdolowaly. Krótko bylismy na plazy i krótko zabawilismy na weselu wracajac do hotelu przed pólnoca. Skutecznym argumentem do wykrecenia sie z imprezy byl fakt, ze w poniedzialek matka musiala byc w robocie a do domu mielismy przeciez 1000 kilometrów

***

Dlugo stalem pod prysznicem. Mama wykapala sie pierwsza i pewnie poszla juz spac, a ja nie moglem sie pozbierac. Wytarlem sie, zalozylem szorty i stanalem przed lustrem. Popatrzylem na mój lekko zarosniety tors: „Kurde – pomyslalem – Jestem przeciez calkiem przyzwoicie zbudowany”. Napialem miesnie. „Nie jest najgorzej!” Nagle postanowilem, ze nie bede spal w koszulce, ale w samych gatkach przedefiluje przed matka. Wyszedlem z lazienki. Mama czytala jeszcze ksiazke, ale na dzwiek zamykanych drzwi zdjela okulary i spojrzala na mnie. Usmiechnela sie i rzekla:
„Choc przystojniaku i daj na dobranoc buzi swojej starej matce”.
Podszedlem do lózka, usiadlem na krawedzi i nachylilem sie w jej strone. Wtedy niespodziewanie zarzucila mi na szyje ramiona i mocno przytulila usmiechajac sie serdecznie.
„Niech choc przez chwile naciesze sie moim synem”
Wtulilem sie w nia zanurzajac palce w proste, kasztanowo czarne wlosy. Pocalowala mnie w ucho i cicho powiedziala:
„Cos ci powiem. Wiem o tym, ze tego chcesz… Ja chce dzis tego samego”
Odsunela mnie na odleglosc reki, spojrzala prosto w oczy i zsunela na bok koldre, która dotychczas zakrywala ja do ramion. Mój Boze, lezala tam cala naga. W oczach zawirowalo mi jej skupione spojrzenie, ksztaltne piersi, mocne nogi i delikatnie zarosniete lono. Poczulem jak dojrzewam. Moje szorty znów rozciagnely sie do granic, ale zdecydowana dlon mojej matki niespodziewanie uwolnila je od naporu. Jej cieple palce delikatnie oplotly mojego czlonka. Cofnalem sie jak razony pradem, ale nie bylem w stanie juz uwolnic sie od oszalamiajacej mnie zadzy. Zsunalem szorty i polozylem sie obok matki pozwalajac jej ramionom na objecie moich placów, szyi, posladków…
„Cos ci jeszcze powiem – rzekla spokojnym glosem – Seks to nic zlego. Seks jest najlepsza rzecza, jaka mezczyzna moze dac kobiecie… I jaka kobieta moze dac mezczyznie.”
Poczulem jej palce zaciskajace sie na mojej nabrzmialej meskosci. Kilka lagodnych, ale stanowczych ruchów jej dloni przyblizylo mnie na krok od rozkoszy. Polozylem dlon na jej tali i przesunalem lagodnie po brzuchu namierzajac okragla piers, której leniwy dotychczas sutek nabrzmial teraz do zaskakujacych rozmiarów. Dotknalem go: byl twardy jak swiezy owoc! Dlon mamy wsunela mojego czlonka miedzy uda, którymi lagodnie go scisnela. Nie odnalazlem jeszcze jej muszelki, ale moje biodra drgnely nerwowo kilka razy i nagle… wytrysnalem. Istny potop zalal jej nogi, a do tego cala posciel. Popatrzyla na mnie z lekkim usmiechem, zmierzwila czupryne i powiedziala:
„Hmm, to teraz musimy przeniesc sie na Twoje lózko!”
Ja zas oprzytomnialem tak szybko jak doszedlem i zrobilo mi sie niebywale wstyd. Wstyd nie o to ze dalem sie poniesc pozadaniu do wlasnej mamy, ale ze zachowalem sie jak najgorszy prawiczek wszystko wypuszczajac, zanim jeszcze doszlo do czegokolwiek.
Wstalem pospiesznie i skulilem sie na moim lózku. Fale sprzecznych uczuc niczym powódz zalewaly mój mózg. Czulem ze tone. Slyszalem kroki jej nagich stóp, gdy poszla do lazienki sie obmyc, ale niebawem byla z powrotem. Slyszalem jak kladzie sie za moimi plecami. Po chwili znów oplotly mnie jej ramiona. Odwrócila mi glowe.
„Ej, czym sie martwisz. Wszystko w porzadku.” – Pocalowala mnie w policzek i dodala – „Pragne cie. Chodz!”
Usiadlem, aby zrobic jej troche miejsca. Matka zgasila nocna lampke, która do tej poru niestrudzenie rozpraszala mrok i polozyla sie na plecach. Widzialem juz tylko zarys jej ciala: glowe, ramiona, piersi i nogi, które nagle rozchylily sie przede mna. „No chodz” – uslyszalem. Pragnienie powrócilo, ale poczucie wstydu i strach, czy dam rade mnie nie opuscily. Wsunalem biodra miedzy jej kolana, nasze oczy spotkaly sie. Namierzylem palcami lekko zarosnieta wagine i juz mialem skierowac tam mojego penisa kiedy poczulem dlonia ze jest zupelnie wiotki. Przywarlem calym cialem do jej ciala, ale czulem ze nic to nie daje. Mój maly nie byl gotowy.
Poczulem na twarzy gorace uderzenie wstydu.
„Nie jestem gotowy!” – wyszeptalem.
„Spokojnie, pomalutku – odparla calujac moja szyje – Jestem tu caly czas. Widzialam do czego jestes zdolny. Zrelaksuj sie”
Przewrócila mnie na plecy i zaczela calowac mój tors, brzuch, w koncu dotarla do czlonka, ale on niewzruszony pozostawal w spoczynku. Bylem zrozpaczony. Znowu polozyla sie na plecach ciagnac mnie za soba. Zaczalem lizac jej dekolt, calowac twarde piersi, gryzc nabrzmiale sutki niczym najslodsze owoce. Poczulem jej reke jak szuka mojego penisa, ale on ciagle byl skulony. Wziela moja dlon i polozyla sobie na waginie.
„Uzyj swoich dlugich palców” – powiedziala.
Mój palec zaglebil sie w goracy i wilgotny swiat pochwy. Poruszylem nim czujac, ze sprawia jej to radosc.
„A teraz chodz – wyszeptala slowami pelnymi rozkoszy – Jest cala wilgotna”
Mój penis nieco specznial w palcach matki, ale gdy nerwowymi ruchami natarlem na jej lono, znów zwisal zawstydzony bez szans przedostania sie do miejsca o którym marzyl. Matka westchnela i pogladzila mnie po glowie.
„Nie przejmuj sie. Wystrzelales po prostu caly magazynek”
Pocalowala mnie w policzek i poszla do lazienki. Poczulem jak spadam w bezdenna przepasc. W glowie uczucia wirowaly mi jak po litrze wódki. Bylem do niczego. Po chwili mama wrócila, polozyla sie za mna i szepnela
„Spij dobrze i niczym sie nie przejmuj”.
Latwo powiedziec. Czulem sie okropnie i nie wierzylem, ze zasne. Ale sen przyszedl. Kiedy przebudzilem sie w nocy matki nie bylo juz obok. Widac poszla spac do siebie. Pozwolilo mi to nieco sie odprezyc i latwo zasnalem z powrotem.
Obudzilo mnie swiatlo i jakies przyjemne uczucie. Leniwie otworzylem oczy i w pierwszej chwili nie uwierzylem temu, co widze. Mama lezala obok moich nóg, w dloni trzymala mojego czlonka, sztywnego i czerwonego, i jezdzila po nim koncem jezyka. „Poranny wzwód to istny cud” – pomyslalem i usmiechnalem sie do niej. Widzac ze juz nie spie podniosla sie i usiadla nade mna okrakiem. Ubrana byla w dlugi t-shirt z twarza Marylin Monroe. Uniosla sie nieco na kolanach i wsunela penisa do swojej pochwy. Poczulem cieply i mokry dotyk raju. Lagodnymi ruchami rozkolysala sie nade mna az sprezyny lózka cicho zazgrzytaly. Chwycila mnie za rece i pociagnela do siebie, az usiadlem. Objalem jej biodra unoszac t-shirt. Pomogla mi go z siebie zrzucic tak ze po chwili przywarlem do niej calym cialem czujac jak sterczace sutki kluja mój tors. Tak spleciony na siedzaco z moja mama czulem jak coraz szybciej i mocniej napiera na mnie swoim lonem cicho wzdychajac. Jeknela, po czym uwolnila sie z objec i polozyla na wznak.
„Chodz”.
Rozchylila nogi i wszedlem w nia bez pudla. Kilka szybkich ruchów i poczulem ze zaraz dojde. Wyskoczylem wiec pospiesznie, ale mama chwycila mnie za ramie, raniac paznokciami i powiedziala:
„Spokojnie dojdz sobie w srodku”
Unioslem jej nogi zarzucajac sobie na barki i po raz kolejny zaglebilem sie w jej cudowna kraine przyjemnosci. Kilka gwaltownych ruchów wystarczylo zeby poczuc jak fala goracej rozkoszy przelatuje przez cala dlugosc mojego czlonka i rozlewa sie po jej wnetrznosciach. Bylem w siódmym niebie.
„Jestes cudowny” – uslyszalem na koniec, zanim wykonczony polozylem sie na boku lapiac oddech.
Stalem sie mezczyzna. A wszystko dzieki mojej mamie. Od tamtej pory wiele sie w moim zyciu zmienilo. Co prawda jeszcze raz uprawialem z nia sex, w dniu jej 50-tych urodzin. Ale potem poznalem moja obecna zone. Mama byla szczesliwa ze sie zenie. Dzis wszyscy jestesmy zadowoleni a ja z checia wracam myslami do tamtej nocy w niemieckim Friedrichshafen.

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir