Karolina i Robert. 14

Karolina i Robert. 14
Robert.

Ona jest niemozliwa… jaki aneks ?
Bardziej myslalbym, ze czepiaja sie czegos…
Jestem na miejscu… siedza… usmiechnieci… jest dobrze…
– Robercie…
– Pierre, Filip…
– Przemyslelismy wasza oferte na spokojnie i chcielibysmy nawiazac wspólprace na dluzszy czas niz jest w umowie.
– To znaczy ?
– W umowie jest zaznaczona tylko nowa budowa, która wlasnie zaczynamy… a my zdecydowalismy na stala wspólprace, na powiedzmy nastepne 5 lat.
o… kurcze… dobrze…
– A co was sklonilo do takiej decyzji… ?

Zapowietrzyli sie, potem wciagneli powietrze i wypuscili…
– Powiedzmy… walory negocjacyjne waszej wspólniczki, a prywatnie Twojej zony…
– Placicie za jej pierdolenie ?
– Nigdy w zycie bysmy tego tak nie ujeli, rzesza Pani Karolina wytlumaczyla nam, ze niektóre rzeczy robi dla przyjemnosci… to po prostu wypada z naszej strony, wasza oferta i tak jest najlepsza… po co, co chwila ja przedluzac… mamy spokój na 5 lat z opcja przedluzenia…
– Niech wam bedzie… i tak wiem, ze to ona tu kreci…
– Oj krecila, krecila… przepraszamy…
– Dajcie spokój, sam wiem, ze ta kobieta jest niemozliwa… a jak udalo mi sie ja zlapac, to do dzisiaj nie mam pojecia…
– Jestes szczesciarzem… jakich malo… szampana ?
– Szkoda, ze jej tu nie ma… ale maluje sie…. spojrzalem na zegarek… juz od dwóch godzin… i moze nie byc jeszcze gotowa…

Smiech wybuchl z wszystkich stron…
Wypilismy szampana, podpisalismy i podalismy sobie rece…
– Karolina jeszcze raz zaprasza do nas, do Polski…
– Ja przyjade na pewno, powiedzial Pierre, obiecalem zabrac siostre, moze spodoba sie jej ten jej pisarz i cos wydadza razem…
– Moze, dziekuje…
– To my dziekujemy…

Ja nie moge… Karolina dupa zalatwila umowe na 5 lat, przeciez jak dobrze pójdzie cala produkcja moze isc dla nich… trzeba bedzie postawic czwarta hale… przynajmniej na magazyn…
To moze byc dodatkowe 20- 30 milionów obrotów rocznie… dzwonie do Mahmeda…
– Sluchaj przyjacielu, Francuzi podpisali umowe na 5 lat do przodu….
– A jakim cudem… ?
– Po spotkaniu… wiesz jakim… z Karolina…
– O ja pierdole… twoja zona jest lepsza niz tych 3 dyrektorów sprzedazy… razem wzietych…
– Obiecalem jej wspóludzial i pensje… jako mojej zonie i tak w razie czego…
– Nalezy sie dziewczynie… kup jej cos ladnego, ja tez kupie… przeciez to bedzie z milion euro na czysto…
– Tez ta wyliczylem…
– Spotkanie dzis wieczorem ?
– Mialem jeszcze jeden pomysl na wieczór dla niej, moze byc troche zmeczona potem… biore ja do Maxima…
– Zwariowales… ona to wie ?
– Nie, ale nie bój sie, sama powiedziala, ze jest nie do zajechania… i ja to potwierdzam…
– Przeciez ona tam zwariuje… Jurgen idzie z wami, w razie czego…
– Ok
– To spotkamy sie na obiedzie, idz na zakupy… na 16, przysle samochód…
– Spoko.

Mam ostatni pomysl, to bedzie wisienka na torcie dla mojej ukochanej zony. Zapamieta Hamburg na wiele tygodni i bedzie tu wracac…
– Wrócilem…
– Jestesmy tutaj…
Wchodze, a ona siedzi z Jurgenem…
– Miales byc dopiero wieczorem… zreszta, jestes za szybko, skad wiedziales… ?
– A co mam wiedziec ?
– Mahmed nie dzwonil ?
– Nie, Karolina poprosila o spotkanie…
– Chcialam dowiedziec sie cos z wczoraj…
– Nie jestes w stanie sie opanowac ?
– Wiesz kochany, ze kieruje sie przede wszystkim emocjami…
– Oj wiem… i co tam ?

– Jurgen jest mistrzem manipulacji, faceci beda przez najblizsze lata srac po gaciach… zreszta nie tylko oni…
– Jestes nakrecona jak cholera…
– Zebys wiedzial… ta opowiesc jest niesamowita… chcesz uslyszec ?
– Mówcie…

*************************************

Karolina

Robert polecial podpisac umowe, wiem, ze bedzie dobra, a ja musze sie dowiedziec… od rana chodze nakrecona…
– Jurgen… masz czas na spotkanie… ?
– Kiedy ?
– Teraz ?
– Gdzie ?
– Jestem w hotelu, nie chce nigdzie wychodzic… przyjedziesz ?
– Za pól godziny.

Cholera, szybki makijaz, jak chce to potrafie uwinac sie w godzine, a teraz mam 30 minut… szybko… szybko…
Przyjechal po 40… zdazylam… poprawie potem…
– Chcialbym przeprosic jeszcze raz, osobiscie…
– Dostalam kwiaty od barmana, wiem, ze to twoja robota… mozesz go zostawic, nie jestem pamietliwa…
– Dobrze, ciesze sie…
– Opowiesz co zrobiliscie z chlopakami… ?
– A dlaczego chcesz wiedziec ?
– Bo nie jestem pusta lala do pierdolenia, jestem jeszcze inteligentna babka, która rzadzi swoim zycie sama i nigdy nie pozwala na przypadki w nim nastepujace… ciezko pracowalam z glowa, aby wejsc na szczyt i chce sie na nim utrzymac, znajac wszystkie sztuczki…
– To nie sa sztuczki, tylko brutalne zycie…
– A ja jestem kobieta wybitnie narazona na te brutalnosc… prawda ?
– Ok…
– Chce wiedziec, co i jak, w formie nauki… dla mnie… pamietasz fryzjerke, chyba dobrze to zalatwilam… ?
– Masz racje… przepraszam…

Opowiedzial o ich bucie, o próbie zastraszenia, bo to narodowcy z kumplami… o strzalach w kolano i najwazniejsze, o rozmowie z zonami…
– O ja pierdole, ale numer… tego nawet nie przypuszczalam…
– Kilka lat temu to wymyslilem, sama swiadomosc strachu, jego nieuchronnosc i niepewnosc kazdego dnia, potrafia zdzialac cuda… Ta mysl paralizuje i wykancza ofiare z jej checi odwetu, szczególnie, gdy ma sie rodzine…
– Dobre, niesamowicie dobre… bo wiesz, mysle o tym gnojku, który dal jej zdjecia… on nadal je ma…
– Trzeba znalezc sposób na emocjonalny szantaz, aby sam je oddal…
– A jak nie odda, jak nie bedzie na niego haka… ?
– To zostaje najprostsza… zyciowa brutalnosc…
– Przyjedziesz wtedy ?
– Przyjade…

Pogadalismy jeszcze o kilku sprawach, o jego synu Rudolfie, gadalismy, smielismy sie, a ja walczylam…
Walczylam ze soba…
Podobal mi sie ten facet… jego moc… nawet umysl… oczywiscie, tylko fizycznie… ale pierwszy raz tak patrzylam na tego faceta… byl z innego swiata… jakby filmowego… nierealnego…
Oczywiscie nie ma mowy o zdradzie Roberta, to zupelnie cos innego… tak, jak podoba mi sie Pierre, tak jara mnie Jurgen. Tam jest elegancja, tu brutalna sila faceta zdolnego zabic…
– Wrócilem…
Przyszedl Robert, cale szczescie, chociaz majtki i tak sa juz mokre…
– Jestesmy tutaj…

Zaczelam…
– Jurgen jest mistrzem manipulacji, faceci beda przez najblizsze lata srac po gaciach… zreszta nie tylko oni…
– Jestes nakrecona jak cholera…
– Zebys wiedzial… ta opowiesc jest niesamowita… chcesz uslyszec ?
– Mówcie…

Nie zrobilo to na nim wiekszego wrazenia…
– Kochanie, podniecasz sie, bo to pierwsza akcja, która dotyczy ciebie… my juz mamy za soba wiele numerów… przywykniesz…
– Jestes niemozliwy, cala dygoce z podniecenia i wrazenia…
– No co ty… ?
– Dotknij mnie…
Zrobilam to celowo… chcialam zobaczyc reakcje Jurgena… chcialam… cos zobaczyc… cos, byc moze nierealnego… ale nie udalo sie…
– Karolino, na 16 mamy obiad z Mahmedem, upudruj nosek… my musimy pogadac…

Jak on smie, traktuje mnie jak dziewczynke… jak… cholera…!!!
– Oczywiscie kochany… dziekuje Jurgen…
Kiwnal glowa, bez slów… chca zostac sami…
W lazience prawie trzasnelam drzwiami… wyrzucil mnie z pokoju… eh… !!!!!
Jestem wsciekla, dzisiaj dupy to juz nie dostanie, zobaczymy kto wygra…

Po wielu minutach uslyszalam zamkniecie drzwi.
Wychylilam sie…
– Poszedl ?
– Tak, zalatwilismy wszystko…
– Szkoda, ze ja nie zdazylam…
– Na 16, pamietaj, na elegancko, idziemy na obiad… musze jeszcze cos zalatwic… bede na 15… pa.
– Pa.

Co jest grane, nic mi tu nie pasuje… oni chyba cos knuja… tylko co ?
Siedzialam jak sierotka sama w hotelu… i zadna sukienka mi nie odpowiadala, kazda byla juz… powiedzmy zuzyta.
A co tam, mam swoja karte, ide na zakupy, mam jeszcze 3 godziny.
Sklepy byly niedaleko i to calkiem ladne…
Obsluzono mnie bardzo kulturalnie i znalazlam lososiowa sukienke, mocno przed kolano, ale czy ja musze sie czegos wstydzic ?

Na 15 siedzialam w pokoju odpicowana jak trzeba…
Gdy wszedl… prawie padl…
– Skad masz te sukienke ?
– Kupilam sobie… brzydka ?
– Nie… piekna… powiem idealna…
– Do czego ?
– To jest niemozliwe… powiedzial krecac glowa…
– O czym mówisz ?
– O niczym, zrozumiesz, ale nic nie moge powiedziec…

Cos kombinuje… zaraz wyjde z siebie…
Ale nie powiedzial ani slowa, tylko usmiechal sie pod nosem…
– Jestes straszny…
– Nie, to ty jestes nie przepisowa, a moze az za bardzo, zrozumiesz…

Na 16 zeszlismy, mercedes juz stal…
– Karolino… pieknie Pani wyglada… od razu rzucil Jurgen…
– Jeszcze ty, powiecie, co jest grane ?
– Ja nic nie wiem…
– Zaraz sie zdenerwuje…
– Karolinko, cierpliwosci…
– Akurat…

Jechalam teraz juz wkurzona, nie lubie jak mezczyzni kreca cos za moimi plecami i to wyraznie o mnie…
Zajechalismy, jeszcze lepsza restauracja… no ladnie…
Gdy weszlismy Mahmed juz byl…
Zobaczyl mnie i rozdziawil sie…
– Miales nie mówic… rzucil do Roberta…
– Nie pisnalem ani slowa, kupila sukienke doslownie przed chwila…
– Czy w koncu przestaniecie mnie denerwowac… czuje sie jak glupia…

Zaczal Mahmed…
– Pani Karolino, ciesze sie niezmiernie, ze zostaje Pani nasza wspólniczka w interesach i w ramach wspólpracy pozwolilem sobie na maly prezent dla Pani…
– Ja równiez… wtracil Robert.
Podali mi dwa pudeleczka, wieksze i mniejsze.
– Ale ja o nic nie prosze…
– To nie o to chodzi, to jest nasza wdziecznosc…
Otworzylam mniejsza od Roberta…
Kolczyki z perla w kolorze lososiowym… idealna do sukienki…
Zaczelam sie smiac…
– A wiec o to chodzi….

Zabralam sie za prezent od Mahmeda..
Otwieram… piekne pudelko…
Sznur perel w taki samym kolorze…
Szybko przeleciala mi mysl, ze tak ladne pudelko do zwyklych perel… nie za bardzo pasuje… ale sie nie odezwalam…
– Mozesz przymierzyc…
Ok, jak chca…
Teraz zauwazylam kelnera z lustrem… co jest grane ?
Ubralam naszyjnik i kolczyki…
Kilka osób zaczelo klaskac… teraz to zrobilo mi sie tak glupio, ze na pewno sie zawstydzilam…
– Bardzo dziekuje, ale nie wiem co powiedziec…
– Tu sa certyfikaty, mozna schowac potem do sejfu… tak w razie czego…

I tu mnie olsnilo…
– Wyglupiacie sie, prawda ?
– Ale w jakiej sprawie ?
Byli zupelnie powazni…
E… pomysl… glupia…
– Ok, ile to kosztowalo… ?
– Dzentelmenów o pieniadze sie nie pyta…
– Ja na powaznie…
– Aneks zalatwil sprawe i nie ma tematu… nalezy sie i koniec… powiedzial Mahmed…
– Jak mi zaraz nie powiecie to sie pogniewam…

Spojrzeli na siebie, Jurgen odsunal sie lekko usmiechajac…
Wzruszyli ramionami…
– 10
– Co 10 ?
– 10 tysiecy…
…. ?
– Euro…
…. ?
– Kazdy…
Ten naszyjnik i te kolczyki kosztowaly 20 tys euro ?
– Tak…
– Zwariowaliscie, kiedy i gdzie mam to nosic ?
– W kazdej chwili, wygladasz wspaniale… powiedzial Robert…
– Olsniewajaco… i ta sukienka… idealnie…
– Jestescie…
– Niemozliwi… szybko wtracil Robert… wiemy… chociaz raz, jestesmy pierwsi, przed toba….

– Jestem w szoku, ale ja nie potrzebuje…
– Ale mozesz, prezentów sie nie oddaje, niektóre trzeba umiec przyjac… powiedzial Mahmed…
I zawolal kelnerów… tak… kilku kelnerów…
Teraz siedzialam i patrzylam w menu czujac jak zaczynaja mnie te perly parzyc… 20 tys… to prawie 90 nasze… w zyciu nie bede ich nosic…
Ale w miare uplywu czasu przestalam zwracac na nie uwage… oczywiscie inne kobiety patrzyly sie co chwila na nie, czulam jak opowiadaja sobie… i komentuja… wiec i mala próznosc i coraz wieksze zadowolenie obejmowalo ma dusze.

Jak oni tak uwazaja… az zaczelam sie wewnetrznie smiac…
Znowu dupa zarobilam… ale nie 12 tys w kilka miesiecy, tylko ponad 90 w godzine z Francuzami… i przez 5 minut w lazience z Pierre.
I kto powie, ze nie jestem dobra… ze nie jestem najlepsza… ?
Siedzialam i patrzylam sie na oczy mojego meza…
Na jego uwielbienie, zakochanie i dume, ze ta elegancka suczka, która siedzi w eleganckiej restauracji jest… jego suczka…

– Karolino, ta sukienka to naprawde przypadek… zaczal Mahmed ?
– Zupelny, byla w d**gim sklepie, do którego weszlam i od razu mi sie spodobala…
– Godzine temu ?
– Dwie…
– To dopiero przypadek…

Zaczelam sie smiac…
Spojrzeli sie na mnie…
– Panowie, w zyciu nie ma przypadków… wasze spotkanie, nasze… dotknelam Roberta dlon i teraz równiez nasze wspólne… przeciez to widac golym okiem… prawda ?
– Rzeczywiscie… powiedzial Robert…
– Cos w tym jest… wtracil Jurgen…
– Los robi z nami co chce… dodalam i niestety, nie mamy na to wiekszego wplywu… cieszmy sie chwila i radujmy…
– Szampana !!!

Siedzielismy do 18, potem Robert zaczal konczyc… nawet bylam zla na niego… fajnie bylo…
– Kochanie pojedziemy… spojrzal sie na mnie…
– Bylo nam bardzo milo… odpowiedzialam…

I zupelnie cicho powiedzial do Jurgena…
– Na 20, ok…
Ten kiwnal glowa…
Kombinuja cos znowu…

– Robert… zaczelam juz w aucie… znowu cos kombinujecie ?
– Kochanie, na 20 jedziesz do Maxima, Jurgen cie odwiezie i bedzie z toba…
– A co to jest Maxim ?
– Klub.
– Taki jak ostatnio ?
– Nie, inny, ale równie ciekawy…
– A ty ?
– Tam mezowie nie sa mile widziani…
– O…
– A Jurgen ?
– To twój ochroniarz, zreszta jego znaja…
– Jego chyba wszyscy znaja… ?
– Powiedzmy…

Patrzyl sie na nas, bo nie rozumial, rozmawialismy po polsku… ale usmiechal sie…
W pokoju ogladnelam jeszcze raz prezenty…
– Kto na to wpadl ?
– Mahmed.
– I co, razem poszliscie na zakupy ?
– Tak, razem, musialy pasowac do siebie…
– Sa piekne, ale takie drogie ?
– Dla ciebie wszystko…
– Do Maxima mam je ubrac…
– Zdecydowanie nie, jak najprosciej… bez bielizny, tylko sukienka…
– Az tak bedzie ostro…
– Nie badz zbytnio ciekawa, bo nie bedzie niespodzianki…

Ile razy na tym wyjezdzie sie mylam, to tylko ja wiem… tylek juz mnie bolal od lewatyw, ale krem rumiankowy dzialal cuda…
– Moge cie umyc ?
– Oczywiscie kochany… mysle, ze zawsze bedziesz mnie myc, gdy bede szla na kurewstwo, bedziesz nawet mnie ubierac i meczyc sie… patrzac sie na mnie, gdy bede pielegnowac cialo dla innego…
– Zgadzam sie ?
– A co, nie bedzie cie to bralo ?
– Na sama mysl juz mi staje…
– Wypracujemy swoje sposoby, bedziesz i ty zadowolony, i ja…

Poszlismy do lazienki…. odkrecilam ciepla wode i postawilam noge na umywalce…
– Myc twoja cipke i wiedziec, ze inny bedzie ja zaraz rypac, to najwieksza nagroda dla mnie i najwieksza kara, za milosc do ciebie…
– Tyleczek tez poprosze…
– Teraz sie znecasz…
– Jestem niemozliwa i wiesz o tym…

Pocalowalam go… juz od dawna cipa sie grzala… a jego dotyk tylko wzmacnial doznania…
– Chcesz mnie ?
– Zawsze cie chce…
– To wez…
– Nie moge…
– Dlaczego ?
– Zrozumiesz jak wrócisz, nawet mi podziekujesz.
– Nie rozumiem…
– No widzisz…

Przed 20 telefon…
– Jurgen juz czeka…
– Jestem gotowa… a mam jeszcze pytanie, czy gdy szlam na spotkanie z francuzami to podgladales mnie w holu ?
– Tak, patrzylem jak idziesz radosna na pierdolenie… przedluzalem moje cierpnie…
– Biedaku… czulam cie…
– Bo jestesmy stworzeni dla siebie…
Ostatni pocalunek jaki dostalam byl bardzo mocny…. i mocno mnie przytulil…
– Kocham cie…
– I ja…
Ide.

Jurgen nie odzywal sie…
– Co tam u ciebie ? zaczelam…
– Spokojnie, jest jak jest… niczego nie zmienimy…
– Wiesz, ze na ostatnim moim seksie myslalam o tobie ?
– Tak, a dlaczego ?
– Wyobrazalam sobie jak ich tluczesz, jak walisz po gebach i zastanawialam sie, czy robisz to dla mnie ?

Cisza…
– W tym przypadku tylko myslalem o Tobie, no i o Robercie…
– Tak myslalam, i dobrze mi wtedy bylo…
– Ciesze sie..
– Ale oczywiscie, bez podtekstów… rozumiesz ?
– Tak…

Jechalismy dalej…
– A ten klub, to cos specjalnego ?
– Robert nie powiedzial nic ?
– Nie…
– Szkoda…
– Dlaczego ?
– Bo to specyficzny klub dla kobiet, dla takich jak ty… wchodzisz, wybierasz z kim chcesz isc, ale potem oddajesz swoje cialo im we wladanie… i nie masz juz na nic wplywu…
– Co to znaczy ?
– Zobaczysz…
– Ciekawi mnie, ale i przeraza…
– Bede czekac i nic zlego nie stanie sie, tyle, ze…

– Co ?
– Nic, bede czekac… nie bój sie, zaopiekuje sie Toba… po wszystkim.
– A oni jacy sa ?
– Wszyscy przebadani, bedzie rypanie bez gumy, ale spokojnie… zbyt wysoki poziom…

Zajechalismy. Jurgen wszedl pierwszy. Zalatwial sprawe z jakims facetem, a ja stalam w holu i zastanawialam sie, co mnie czeka… ?
– Wszystko ustalone, od 20 do 22 lokal jest Twój.
Podnioslam glowe do góry… dla mnie… wszystko… zajebiscie…
– Pani… prosze za mna..
Ostatnie spojrzenie na Jurgena… jego brak usmiechu… telefon w reku… i smutek w oczach…

Juz szlam korytarzem… drzwi po lewej i prawej, a my poszlismy na wprost…
Weszlam do duzego pokoju z jednym lózkiem okraglym na srodku.
– Minutke…
Rozgladnelam sie, pokój jak pokój , duzo luster po bokach, na suficie… normalny pokój burdelowy, jak w filmach … a mialo byc ekskluzyw…
Otworzyly sie drzwi i wszedl duzy… murzyn… a za nim d**gi, trzeci, czwarty i piaty…
Wszyscy nadzy, swiecacy sie, wielkie miesnie i wielki kutasy…
O cholera, ale bedzie jazda, jedyny Khalid byl mulatem, prawdziwego murzyna nie mialam jeszcze…i którego wybrac…?

Wiec to jest prezent od mojego meza… aby pieprzyc sie z murzynem….
– Prosze… ruch reki… jakbym byla na targu…
Podeszlam do nich, spojrzalam sie w oczy… kazdy byl fajny, dotknelam kutasy, pomietolilam a… wybór byl niesamowicie trudny…
– Nie wiem, który… ?

I wtedy uslyszalam cos, co zmienilo moje zycie, chociaz nie zdalam sobie z tego sprawy w tej chwili..
– Mozna wszystkich…
– Co ?
– Kazdy jest w tej chwili dostepny i wszyscy sa oplaceni…

O ja pierdole… pieciu… wielkich facetów z wielkimi kutasami…
Wiec Robert pozwoli mi wybrac…. samej podjac decyzje… chce wiedziec, jak wielka kurwe poslubil…
Oplacil wszystkich, bo nie wiedzial… a moze podejrzewal… moze sama ta mysl go kusila, moze swoje niezdecydowanie przerzucic chce na mnie…
On chce sie dowiedziec kogo ma… ? Wiec sie dowie…

– Poprosze wszystkich…
Usmiech faceta, a w oczach politowanie…
Sama sie boje, ale czterech juz mnie bralo… chociaz brak porównan jest widoczny…
– Jest wasza, dwie godziny… o 22 koniec zabawy…

Wyszedl i nastapila chwila konsternacji…
– Karolina… jestem…
Podszedl wedlug mnie najprzystojniejszy…
– Nie, nie jestes Karolina… jestes niewyzyta kurwa, która bedziemy pierdolic przez dwie godziny.
To nie bylo mile…
– Wyjebiemy cie dziwko… zobaczysz… bedziesz pod nami jeczec, ale spodoba ci sie…
Cholera, juz slyszalam podobne slowa, od frajerów z baru … tyle, ze ci zrobia to na pewno i nikt mnie nie uratuje…

Zaczeli mnie dotykac… sukienka od razu poleciala w kat, obchodzili mnie jakby ogladali klacz do pokrycia…
Rece na piersiach, palce na udach… ktos szarpnal mnie za wlosy do tylu…
Spojrzalam sie odruchowo do góry i, w lustrze tam zamontowanym…. zobaczylam klebowisko czarnych cial i jedno biale w srodku…
Zobaczylam swoje oczy… lekko przestraszone… ale juz z iskra, która zaraz sie zapali… a potem wybuchnie jak bomba…

Coraz bardziej wulgarne okrzyki rozpalaly mnie do orgii, która lada moment sie zacznie…
Wyzwiska od kurew, suk, dziwek, które padaly raz po raz, to byly najdelikatniejsze komplementy.
Wszyscy starali sie jak najbardziej upokorzyc i ponizyc mnie… zanim zaczeli jeszcze pierdolic..
Jednak zaczelo to sprawiac mi w jakis masochistyczny sposób wielka przyjemnosc…

Biala kobieta, która placi za seks z czarnymi buhajami musi byc niewyzyta kurwa… a moze nawet wiedza, ze to maz zaplacil za jej zeszmacenie…
Jesli kupil ich wszystkich, to moze w ramach nauczki dla niej… bo pierdoli sie na boku.
To teraz niech oni wypierdola ja na zapas…
Dla nauczki ?
Dla nich bede kobieta szmata i kurwa, i wlasnie tak do mnie sie odzywaja…

Reka szarpiaca moje wlosy skierowala glowe na najblizsze kutasy…
Nie staly jeszcze mocno… ale bylo ich piec… od którego zaczac… ?
Skierowal na swojego… i od razu do konca gardla… jakby w tescie sprawdzenia, czy dobry towar dostali do zabawy…
I co ?
Jestem… najlepszym towarem do pierdolenia… wzielam do konca, chocby mialoby sie to zle skonczyc…
Jak ma byc ostro to bedzie, jak sie zrzygam i jak zsikam to trudno…
Pokaze, ze kobieta, która wybiera pieciu wie, co robi….

Ich palce wcale nie byly mniejsze od kutasów, bo gdy wchodzily do cipy, to mialam wrazenie, ze juz zaczeli…
Ale nie… oni ciagle sie bawili… prawie dwie godziny to szmat drogi…
Dostalam d**giego do obciagania… taki sam duzy… potem byly nastepne…
Zaden nie uwazal na moje gardlo… wkladali zawsze jak najglebiej… a jak nie chcial wejsc to poprawiali palcami…
Lzy juz dawno mi lecialy… a i buzia zaczelam bolec…
Byl jeden moment taki, ze chcialam odwrócic glowe, myslalam, ze nie zauwaza… ale sie przeliczylam… nastepny, który trzymal mnie za blond wlosy… odchylil glowe i trzasnal z liscia…
Niezbyt mocno… ale sytuacja dopiero sie rozkrecala…

Zrozumialam , ze oni zrozumieli, ze nalezy mnie czegos nauczyc… jak juz ich wybralam…
Musieli miec juz tu niejedna niewyzyta kurwe… i dokladnie wiedza, czego kobiety o takim charakterze oczekuja…
I, cholera , mieli racje…
Nie uderzyl za mocno, ale jak dostane tak kilka, lub kilkanascie razy, to bede wygladac jak ofiara bójki…
Ale przynajmniej to zapamietam…

Szarpnelam znowu…
I znowu dostalam…
Wielka czarna dlonia, obejmujaca cala moja twarz…
Potem ktos uderzyl mnie w piers… i zaraz w d**ga…
Jesli chcieli postawic brodawki, to bylo juz za pózno… cale moje cialo przeszywal prad, tak jak zawsze, ale co innego jeden, a co innego byc podlaczona do przedluzacza…za piecioma wtyczkami…
Szarpniecie postawilo mnie do góry… ale glowa pozostala na wysokosci ciagniecia…
Ktos dotknal analu… ktos wlozyl trzy, albo cztery palce w cipke…
Zaczeli smarowac zelem tylek i nim sie obejrzalam juz palec byl w srodku…

Wypielam sie… niech wiedza, ze chce…
Skorzystali… niektórzy zaczeli mówic w jakims dialekcie, pewnie swoim… ale byly to slowa podziwu… albo zachety do wiekszego ponizenia…
Palce w cipie robily dobra robote… bylo slisko, cieplo i wasko…
Nie dam rady tak dlugo… palec w tylku rozszerzal go na wszystkie strony, ale gdy wszedl d**gi juz nie moglam… Napiecie ud od razu powiedzialo im co sie dzieje… dostalam pierwszy orgazm… jeszcze bez pieprzenia…
A potem nastapily wstrzasy calego ciala… bo palce tylko przyspieszyly… i w cipie i w tylku…

d**gi nadszedl po 20 sekundach… a ci.. zaczeli sie smiac…
Kurwa, która juz nie wytrzymuje… ale beda mieli o mnie zdanie…
A … mam to… tak.. mam…
Podciagnieta glowa do góry trafila na miesiste usta…
I od razu dziwne uczucie… jaszcze nigdy nie calowalam sie z facetem o takich ustach…
Boska przyjemnosc… lizalam i nawet lekko przygryzlam…
Spodobalo mu sie … bo cos powiedzial i juz nastepny mnie calowal…
To samo uczucie… pelne wargi… a pierwszy juz kleczal i byly one na cipce… a jego jezyk… byl taki zwinny…

Dostalam trzeci… i popuscilam… to jest niemozliwe wytrzymac takie napiecie… szczególnie na stojaco…
A oni radosni przybijali sobie piatki…
Rzucili mnie na lózko… szybkie spojrzenie w lustro… a cholera… juz wygladam jak wywloka.. a jeszcze sie na dobre nie zaczelo…
Jeden od razu wszedl w cipe…
Grymas bólu tez zobaczylam… trzy orgazmy, cipka napuchnieta, a ten bez ceregieli… wszedl do konca… az zabraklo mi powietrza…
I to od razu na dluzej… bo natychmiast dostalam dwa kutasy do buzi… glowa byla wyrywana na lewa i na prawa strone…

Zaczynali byc podnieceni… ale bardziej czulam to po ich ruchach, bo kutasy nadal byly miekko przyjemne…
Rypal mnie szybko… mocno i jednostajnie… alez on ma sily…
Chcialam go objac, przytulic sie do tak wielkiego ciala, ale nie dalam rady…
Kazali obejmowac jajka… i trzepac kutasy…

Zszedl i wszedl d**gi…
Powtórka… szybko, mocno…
Objetosc kutasa oczywiscie draznila scianki pochwy… bylam ciekawa ile wytrzymam… ?
Przy nastepnej zmianie trzeci pocalowal mnie namietnie…
I to przewazylo… jego uczucie…
Dostalam i bez skrupulów popuscilam…
A on… pocalowal mnie znowu…
Wiedzial, ze to jego zasluga, ale i mi podziekowal…

Czwarty pociagnal mnie na siebie, podkurczyl nogi i oczywiscie wypielam tyleczek…
Nie wiem, który zasadzil mnie w dupe, ale ból byl prawie nie do zniesienia…
Wszystkie kutasy byly tak samo wielkie…
Zaczeli jazde na bialej kobiecie…
Dotykali piersi, brzucha… walili w posladki ze slowami uznania za piekny tyleczek…
Do rak dostalam oczywiscie dwa kutasy, pokazali mi ruchem, ze mam je walic… a z przodu zaszedl ostatni i wsadzil do buzi…

Takiej pozycji to nie mialam w zyciu, dwóch rypie dziury, trzeci buzie i jeszcze dwoje rak… zajetych waleniem…
Bylam wykorzystana ile tylko mozna bylo…
Tylek przeszedl dosc szybko, bo zelu dali duzo…
Tak, ale mnie bralo znowu… wyobrazilam sobie ten widok… Gdyby Robert to widzial… ?
Chcialam spojrzec w lustro, ale nie bylo szans…
Oni szaleli, nikt nie zwracal uwagi ma to, czy daje rade… po prostu pierdolili moje cialo, tak jak chcieli… do wykorzystanie na maksa…
Piaty doszedl po cichu… nie napinalam nawet miesni… drazniono kazda moja czesc ciala… to i reakcja byla naturalna…

Ale skurcze oczywiscie poczuli..
Ten który mnie jechal w dupe wyciagnal i dostalam nastepne razy od niego na tylek…
Skóra piekla, bo jak walic to walic… nie zwracali na to uwagi… jakby nalezalo sie…
Bylam ciekawa co o mnie mysleli… czy maz dal do nauki, a moze do lekcji pokory, a moze wiedzieli, ze jestem niewyzyta suka ?
Nie wazne, ja mialam ochote sie bawic i to dobrze…

– Zweite bitte… wypielam tylek… i sama sie trzasnelam…
Uslyszalam okrzyki radosci… nastepny juz zachodzil i oczywiscie wjechal jak najmocniej…
Pochylili mnie, wiec zostaly ledwo jajeczka do lizania, ale glowe to wciskal jak najglebiej…
Minela godzina… a tak naprawde piec minut ostrego jebania…
Poczulam jak ten w tylku sie zlewa… chociaz nic nie zwolnil… moze nie… ?
Ale zaraz wyciagnal i zmienil sie z tym z przodu… wiec dostalam jego kutasa do obciagania…
Zlal sie… tego smaku nie mozna pomylic…

Trzeci zajal miejsce w tylku i to samo… szybko i ostro…
Jebali mnie dalej równo, zmieniali, ale ciagle bylam calkowicie wykorzystywana…
Nastepny zalewal tylek, a ten z dolu z cipki zaczal sie wiercic…
Gdy ten z tylu wyciagnal, dól szybko przewrócil mnie na plecy i zaczal pierdolic jak mógl najmocniej…
Oczywiscie nastepny kutas po zlaniu poszedl do buzi, a dlonie wyladowaly na ich jajkach…
Pomacalam i lekko zjechalam nizej… niech wiedza, ze nie tylko daje w cipe i dupe, ale jestem jeszcze dobrze wyszkolona…

Tyle, ze ta jazda w cipie, wielkosc jego kutasa, swiadomosc macania ich odbytów i wyobraznia, jak im jest dobrze, rykoszetem uderzyla we mnie….
Nadchodzil duzy szósty… bede sikac az sie zdziwia…
A na dodatek podniósl moje nogi na swoje barki…. niechcacy wygial mnie do napiecia miesni…
Polecialo… a ten byl wniebowziety…
Wyciagnal kutasa, rozszerzyl mi nogi na boki i zaczal lizac cipke ciagle niesamowicie mokra…

Jak mi sie to spodobalo… brak obrzydzenia… brak zahamowan…
Ja bylam dla nich…. ale i oni dla mnie…
Kutas z buzi wyszedl i poszedl… wiec spojrzalam sie w dól…
Jego usmiech byl bezcenny i te biale zeby…
Pociagnelam go do siebie i gdy wchodzil na mnie pokazalam, aby sie odwrócil na pozycje 69…
Dostalam teraz jego kutasa do lizania, ale ja skupilam sie na jajeczkach i jego otworze…
Zamruczal… i nie lizal juz cipki tylko draznil palcami…
Nagle poczulam, ze i tak ktos wchodzi we mnie….
Nastepny zaczal mnie pierdolic, ale ten nie przestawal draznic lechtaczki…

O nie… tak to mnie wykoncza…
Chcialam sie jakos wyrwac… ale zadnych szans….
Szedl juz siódmy i tez mocny….
Napielam sie jak struna, mój jezyk w jego tylku, on nacisnal, abym weszla glebiej… ale ja juz wciagalam powietrze…
Balam sie popuszczenia… ale skonczylo sie… on mnie wali, ja lize i wyje z rozkoszy…
Dlonie mialam w tej chwili wolne, wiec rozszerzalam sobie jego tyleczek… i mialam taki odlot, ze zabral mi wiekszosc sil, które pozostaly…

Gdy sie skonczyl, ten nade mna wzial dlon i polozyl na swoim kutasie…
Mialam lizac tylek i walic…
Na cipce poczulam jezyk… o Boze… ale miekki… ale delikatny… a cipka taka obolala…
To byla nastepna rozkosz i jednoczesnie ukojenie…
Mijaly minuty, a ja odplywalam coraz bardziej…
Góra mylila mi sie z dolem… przód z tylem…
Wszyscy zeszli za mnie, przewrócono mnie na bok, i ktos wszedl w cipke od tylu, a w twarz dostalam nastepny tylek do lizania…
Polozyl sie z rozlozonymi nogami na brzuchu, a mial tak je pieknie umiesnione… a tyleczek taki jedrny… wzielo mnie szalenstwo…
Wbijalam sie jezykiem do srodka… lizalam caly, calowalam go i jeczalam z podniecenia, bo kutas z cipki przechodzil co chwila w tylek i z powrotem… a bylo tak podniecajace… jak cholera… brali mnie jak najprawdziwsza kurwe… bez slów, bez ceregieli… tak jak chcieli…
Co jakis czas byl komentarz na temat mojego tylka, trzask do bólu, potem doslowne wcisniecie glowy w ich tylek… z odpowiednim komentarzem…

A byly to slowa wulgarne… liz kurwo, wypnij sie szmato… wyjebiemy sie… az do bólu…
Nie bylo sensu wstrzymywac nastepnego orgazmu, ale to byl pierwszy, który dostalam od podniecajacego widoku meskiego tylka…
I slów ponizenia…
Tak wlasnie chcialam sie czuc…
Jebana, prawie gwalcona, bez woli… bez oporów… zdana na laske obcych facetów, którzy traktuja kurwy przedmiotowo… ma dawac przyjemnosc i koniec…
Spodobal sie im mój nastepny orgazm…
Wygladalo jakby zwolnili… a ja po chwili odpoczynku zaczelam sie zastanawiac, który jeszcze sie nie zlal…
Tylko oni sa tak do siebie podobni…

Gdy nastapila chwila rozprezenia… polozylam sie na plecach i zadarlam nogi do góry…
Trzasnelam cala dlonia w cipke… plask byl glosny… tak jak bilam sie pasem pierwszego… pamietacie… to wtedy byla kara, teraz byla zacheta…
Walnelam jeszcze raz…
Dwóch sie spojrzalo… jeden od razu polozyl sie na mnie, a d**gi usiadl z boku…
O nie, tu nie ma odpoczynku, przekrecilam sie z nim na bok i pociagnelam tamtego do anala…
Tego z przodu obejmowalam z pocalunkami, a ten z tylu, po wlozeniu, calowal moja szyje… i sciskal piersi…
Tak, to jest jebanie… piekne i z uczuciem…

Nie spieszyli sie, powoli kazdy wchodzil, powoli wciskali swoje paly w coraz bardziej bolacy tylek i napuchnieta cipke…
A ten ruch byl niemozliwy… juz w ogóle stracilam równowage w glowie…
Nie tylko wirowal mi swiat, to jeszcze wirowalo moje cale cialo…
Bylam ciagle naladowana do mozliwosci wytrzymania, a kazdy dotyk tylko wzmagal odczucia…
Dawno nie bylam tak podniecona i tak spelniona…

Ten z przodu byl bardzo delikatny, calowal mnie jak najpiekniejsza kochanke, glaskal wlosy, piescil jezykiem mój jezyk, obejmowal biodra i lekko tyleczek…
Po chwili zaczal zwalniac… i jeszcze piekniej calowac…
Zlewal sie w cipe… pierwszy dzisiaj… dobrze, ze jestem tuz przed okresem, bo jakbym miala urodzic czarne… to… byloby… smieszne…
Wyobrazilam sobie Roberta tulacego malego czarnego synka…albo córeczke… chyba, ze byloby pieknym mulatem… po bialej matce…
A potem pomyslalam, ze moze niejedna kurwa tu przejezdzala wlasnie tylko po to… po zaplodnienie dla rogacza…
Po upokorzenie go w sposób najbardziej upokarzajacy dla faceta… zajscie w ciaze z przygodnym kochankiem…

Tak zrobila pierwsza zona Roberta… pierwsza kurwa, z która sie zadal…
Ale ja jestem inna. Ja mam klase i kocham nad zycie swojego faceta i znam swoje miejsce w tym ukladzie… zajde z nim i jemu urodze dziedzica… albo nastepna mala kurewke…
Chociaz mysl o zaplodnieniu w takiej orgii byla cholernie kuszaca…

Gdy juz sie zlal, wyciagnal i przez jakis czas mietolil cipke ze swoja sperma…
Nachylilam sie do obciagania… pomruk zadowolenia byl bardzo przyjemny…
W tym momencie tyleczek wypial sie bardziej i bardziej kutas wchodzil… po jaja… ale mnie juz nic nie bolalo…
Pewnie dupka w ogóle sie nie zamykala…
Ten z tylu wyciagnal i przelozyl mnie na plecy, wszedl w cipe…
Chce sie zlac…

Nastepna jazda, szybka i mocna… nie napinalam sie, chociaz kusilo mnie… ale bez przesady, jeszcze nie wstawalam… moze byc nieciekawie…
Jedna reka obejmowalam wielkie plecy, d**ga dociskalam tylek…
Nie calowal, tylko walil… az doszedl…
Nie czulam wyplywu ich spermy, ogólnie nie bylo jej za duzo…
Ale to uczucie… jak kutas pompuje, wielki kutas… a cipka obejmuje go szczelnie, tak jak ja rekoma… jego cialo…
Wyciagnal … a ja natychmiast sie zsunelam i zaczelam lizac…
Dostalam kilka kropli do polkniecia… ale na tym koniec…
Byl zmeczony, a ja zsunelam sie jeszcze bardziej i przeszlam z jezykiem na jego wypiety tylek…
Reka konczylam walenie… a jezykiem piescilam sloneczko…

Poczulam kutasa na tylku… na tak, klecze i kusze…
Szybko reka chwycilam go i nakierowalam na anal…
Tam nie bedzie tak slisko… zel juz sie wchlonal, ale dupka daje rade…
Obrabialismy dwa tylki…
Ktos z boku zaczal macac mi piersi naturalnie zwisajace…
Odwrócilam glowe i dalam nura do pociagniecia… kilka lizniec i powrót do tylka… i tak na zmiane…

Nastepne komentarze byly pochlebne… musi suczka im sie podobac…
Kutas w tylku jechal dosc szybko… odpoczeli i czas obróbki wrócil…
Nie mialam pojecia o poczuciu czasu, ile minelo, ale mialam ochote wykorzystac czas jak najbardziej…
Odsunelam tego, któremu lizalam tylek, a tego któremu obciagalam wsunelam pod siebie i nadzialam kutasa w cipe…
Znowu we dwójke mnie zapinali…
Do buzi dostalam trzeciego… i to byl koniec…
Skakalam, wypinalam sie, obciagalam raz jajeczka, raz kutasa, a palcem buszowalam z tylu…

Nastepne pomruki zadowolenia…
Szli z waleniem jak motory…
Równo i mocno…
A to nie jest dobre dla mojej cipki i tylka…
Orgazm szedl i nie wiedzialam czy bedzie pochwowy czy analny…

A jakie to ma teraz znaczenie… ?
Tyle, ze moga byc dwa i bedzie strzal w srodeczek…
Moja glowa wcale sie nie usmiechala, nadal krecilo sie wiele gwiazd, aja nie lubie swiadomosci jak mnie opuszcza…
Ale teraz moze byc… to najlepsza impreza ostatnich lat…
Piec kutasów wszedzie gdzie moga byc… i to wszystko dla mnie..

Zaczal dochodzic…. i cholera, mialam racje… jest mocny…
Przestalam sie ruszac… chcialam poczuc go tylko od ich kutasów drazniacych srodek mojego ciala…
A ten reka przyciagnal glowe i wcisnal kutasa do glebi gardla…
I wtedy to nastapilo… strzal pioruna w tylek i pizde… nie tylko klebil sie, ale zaraz ruszyl do glowy…
A mam taka przypadlosc, ze w czasie orgazmu moge wziac bardzo gleboko… i on to poczul, ze nie ma oporu…
Skupilam sie na eksplozji idacej do glowy, a jego kutas wchodzil coraz glebiej…
Doszly razem do swojego miejsca… gdzies w gardle… i wtedy szarpnelam… bo byloby zle…

A jemu to sie nie spodobalo, nie wiedzial, co sie dzieje z moim cialem, zajmowal sie soba… swoja przyjemnoscia, moze nawet chcial dojsc w moim gardle… i reszte, w tym mnie… mial gdzies…
Szarpnal bardzo mocno za wlosy, odchylil twarz na bok i przylozyl mi dosc mocno…
Cale szczescie, ze bylam swiadomoscia w zupelnie innym swiecie… ale ten strzal zaczal sprowadzac ja do tego pokoju…
Kutas wszedl znowu prawie do konca i znowu za gleboko…
Orgazm juz minal i gardlo zaczynalo sie kurczyc…
Zaczelo mnie to bolec…
Szkoda, ze on tego nie zauwazyl…
Ci na dole wyczuli skurcze cipki i tyleczka…
Calowali piersi, plecy, szyje, dotykali delikatnie, glaskali… wiedzieli, ze musza dac mi troche czasu az wróce… ale ten u góry o tym nie wiedzial…

Gwalcil moja buzie coraz bardziej brutalnie…
Teraz naprawde poczulam sie szmata…
Glowa skakala jak pilka na jego kutasie…
Skojarzylam, ze raczej wyglada to na próbe zlania sie w gardle suki… nie bronilam sie… tylko namacalam jego odbyt i zaczelam go masowac…
Ci na dole zaraz zaczna od nowa, musze skonczyc z nim, bo moge nie utrzymac zoladka…
Wyciagnal…. spojrzal sie na mnie i cos wrzasnal, czego nie zrozumialam… ale nastepne walniecie i to dosc mocne… chyba chcialo powiedziec…ze nam sie postarac bardziej…

Byl napalony jak buhaj, mocne rece robily z moimi ustami co chcialy…
Dotykalam go coraz mocniej… niech juz sie zleje…
Nastepne piec, dziesiec ruchów…
Wlozylam mu palec w tylek… i docisnelam d**ga reka za jaja…
Strzelil… to znaczy, tak mi sie wydawalo… bo stwardnial dosc mocno… ale uderzenia spermy w gardle nie bylo…
Poczulam smak, lizalam jak najlepiej umialam… az do jego zwolnienia ruchów…
Jeszcze jedno szarpniecie, w formie odrzucenia szmaty… i odszedl…
Nareszcie…

Oczywiscie dól zaczal nastepna serie, a ja prostowalam szczeke… stanowczo za duze kutasy do tak brutalnego obciagania…
Tyle, ze moje cialo juz wrócilo… to znaczy zaczelo sie wspinac od nowa…
Oni byli fajni… delikatni… uczuciowi…
Ten z dolu chwycil mnie za glowe, sciagnal na dól i zaczelismy sie calowac…
Bolala buzia… ale pocalunek goil…
Lubie dobre uczucie… samo rzniecie jest ok, ale lubie… czuc, ze dzialam…
Rozprezylam sie znowu i znowu zaczal isc…
Dostalam klapsa podwójnego i ten z tylka przyspieszyl…

Oj… moze dostaniemy razem…
Ja juz nie wstrzymywalam… wyciagnelam podkurczone nogi do tylu i cala polozylam sie na moim calujacym kochanku, a ten z tylka objal moja biodra swoimi udami…
Tylek zacisnelam… i dostalam swojego…
Jego jezyk swidrowal na ustach, w glowie i w cipce… a w tylku chyba ladowala nastepna porcja bialej spermy…czarnego kochanka…

Zszedl ze mnie, tak, musial sie zlac, teraz zajme sie tym na dole… z cudownymi ustami…
Ale on dal ostatni pocalunek i zaczal sie wysuwac, i przekrecac na brzuch… ok… teraz ja mam calowac jego.. tyle , ze od tylu…
Mialam wrazenie, ze spodobalo im sie to… biala kobieta lizaca czarne tylki…
Rozlozylam sie wygodnie, rozchylilam jego posladki i zaczelam lizanko…
Niestety na lózko wchodzil nastepny… i juz dotykal niedomknietej dziurki…
Ale to nie palce… o cholera.. to jezyk… tego jeszcze nie grali… nikt nie brzydzil sie po nikim…
Wchodzil do srodka… Jezu jakie uczucie… cos cieplego i mokrego we mnie…
Ja lizalam jego kumpla, on mnie… zaczeli podobac mi sie coraz bardziej.

Tyle ze on naplul i juz ladowal… wielkiego weza…
Jeknelam bo, na prawde bylo mi przyjemnie…
Nie stali mocno, raczej miekki fujary, ale ich objetosc robila swoje… to znaczy dawala niesamowita przyjemnosc… kobiecie, która umie to docenic…
Zaczelam lekko ruszac tylkiem w jego strone…
Dostalam poteznego klapsa… ok… podoba sie…
Przyspieszylam i sama sie wbijalam na pal…

Nastepne teksty polecialy…
– Ale suka nam sie trafila…
– Ale kurwa pracuje…
– Zerznij jej dupsko…
– Liz szmato jego dupe…
– Szybciej pierdol sie biala kobieto…
– Jeszcze bedziesz nas pamietac…

O tak, jak na pewno, ale postaram sie, abyscie tez mnie zapamietali…
Ruszalam tylkiem ile moglam… i dostawalam razy juz zbyt wiele…
Tylek musial byc czerwony… nie bede mogla siedziec… ale bede pamietac…
Rypal mnie i rypal… a ja lizalam jak moglam najladniej…
Jeczal, wiec bylo dobrze…
Nagle dostalam takiego siarczystego na tylek, ze krzyknelam…
Wyszedl…
To byl jego akord…

Mój lizany tyleczek tez sie ruszyl… wstal i pociagnal mnie na skraj lózka, zwiesil glowe i wsadzil z impetem…
Cale szczescie, ze tez nie stal do konca… lekko zginal sie w buzi… ale jego objetosc byla i tak bolaca…
Zaczal sciskac mi piersi i to mocno… wykrecal brodawki, bolalo juz teraz mnie cale cialo… w glowie nadal buzowalo jak po szampanie, a teraz majac ja do tylu i w dól to juz w ogóle…
A do cipki przyszlo ukojenie… poczulam jezyk i sie przestraszylam, bo od razu dostalam strzala…
Ciagle naladowana i gotowa jak kalach… a gdy wlozyl place i zaczal draznic górna czesc pochwy to chcialam uciekac…
Przeciez zaraz strzele nastepnego… juz nie pamietam, który to bedzie, ale nie mam sil…

Dostane i popuszcze… nie ma wyjscia…
Idzie… idzie… otwieram buzie, on wchodzi do przelyku i strzelam w sobie i na zewnatrz…
Zaczeli sie smiac… co tu jest do smiechu… ledwo zyje… i wtedy ktos strzelil z otwartej dloni w cipe…
Skrecilam sie, ale nie glowa… trzymal i dymal…
Mocniej… glebiej… brutalniej….
I nastepny strzal w cipe…
I nastepne palce w srodku… szybkie ruchy…. nie… to nie palce… to kutas… jebie mnie nastepny czarnuch…. nie nie wytrzymam… zaraz dojdzie kolejny…
Kurwa…. kurwa…. dochodzi… zaraz wybuchne… i mnie rozerwie…
Tylko brzuch sie podniósl, bo przyciskali mnie na wzajem…

Koniec… nie ruszam sie… jestem flak…
Ale oni nie przestali… nadal jebia moje cialo… teraz juz gwalca… usta i cipe…
I obydwaj prawie równo sie zaczeli zlewac…
Polykalam… choc nie musialam… samo wlecialo do gardla…

Zostawili mnie…. wczolgalam sie na lózko…. skulilam w klebek… i to byl blad… bo tylek wystawal…
Wszedl nastepny…
Przycisnal glowe w dól, scisnal piers i jebal jak szmacianke…
Nie reagowalam i moje cialo tez juz przestalo…
Tyle sil i wszystko poszlo… nie ruszam rekoma, nie otwieram oczu… niech dojdzie i skonczy… ja pasuje…

Bir yanıt yazın

E-posta adresiniz yayınlanmayacak. Gerekli alanlar * ile işaretlenmişlerdir